Przejdź do treści
o nas

Wrzaski w samolocie

Wrzaski dzieci na pokładzie samolotu, to hałaśliwy problem, który potrafi uczynić wielogodzinny lot prawdziwą męką. Jeden z holenderskich przewoźników postanowił wdrożyć rozwiązanie polegające na oddzieleniu strefy dla osób chcących podróżować w ciszy od rzędów foteli dla rodziców z dziećmi.

Wrzaski, wycie, galopady, wspinanie się po fotelach pasażerów – takie sceny z udziałem trzylatka swego czasu nagrali pasażerowie lotu samolotem linii Lufthansa, którzy musieli znosić je przez osiem godzin podróży z Europy do Stanów Zjednoczonych. Ta sytuacja była szczególnie skandaliczna, ponieważ matka dziecka nawet nie próbowała go uspokoić bądź czymś zająć, pomimo próśb innych uczestników podróży.

Nie był to jedyny taki przypadek, nagrania przedstawiające hałaśliwe zachowanie dzieci w samolotach wykonywane smartfonami do sieci trafiają często – ale to właśnie wtedy, ze względu na rażącą skalę uciążliwego zachowania, rozgorzała międzynarodowa dyskusja o tym, dlaczego rodzice dzieci oczekują od kilkudziesięciu czy wręcz kilkuset innych ludzi, że będą tolerowali bez słowa sprzeciwu podobne zachowania. Powtórzyła się, kiedy w zeszłym roku muzyk Henry Beasley umieścił w internecie nagranie z kompilacją wrzasków dzieci podczas lotu trwającego łącznie aż 29 godzin. https://www.youtube.com/watch?v=cAWf8NpmWto

Tak, to prawda, że dzieci nie zachowują się uciążliwie specjalnie – nudzą się, boją, mogą doświadczać w samolocie bólu uszu czy nudności, które je irytują, ale pozostaje tematem do dyskusji rodzicielska roszczeniowość, z której wynika oczekiwanie, że każda inna osoba musi poświęcić swoje samopoczucie (od słuchania wrzasków także można dostać nudności i doświadczyć bólu w uszach) dla dobra cudzego dziecka. Ponieważ do konfliktów na tym tle pomiędzy pasażerami dochodzi regularnie – zdarzały się nawet pobicia – toteż linie lotnicze Corendon Dutch Airlines postanowiły przetestować nowe rozwiązanie.

Począwszy od listopada pasażerowie tej linii na trasie Amsterdam – Curaçao będą mogli wykupić specjalne miejsca w strefie wolnej od dzieci. Przelot w wydzielonej części kabiny, przeznaczonej dla osób “16+ bez dzieci” kosztować będzie dodatkowo 45 euro (fotel standardowy) lub 100 euro (fotel XL z większą przestrzenia na nogi). Oferta Corendon Dutch Airlines jest skierowana do podróżnych poszukujących w czasie lotu ciszy i spokoju. Ciszę ma zapewnić fizyczne oddzielenie przedniej części kabiny za pomocą dodatkowych ścian i zasłon. Przedstawiciele linii lotniczej spodziewają się, że dzięki temu zadowoleni będą również rodzice podróżujący z małymi dziećmi, które będą mogły hałasować bez obawy narażenia się na prośby o ciszę ze strony innych pasażerów.

Pomysł wydaje się dobry i sensowny, pozostaje jednak zagadką, dlaczego to pasażerowie sprawiający kłopot innym i wymuszające tym samym na przewoźniku poniesienie kosztów adaptacji maszyn, za bilety zapłacą mniej niż osoby, które nie narażają na szwank niczyjego spokoju. Wyższa opłata za podróż bez wrzasków ugruntowuje stereotypowe przekonanie, że domaganie się ciszy jest fanaberią, a hałasowanie normą, podczas gdy z fizjologicznego punktu widzenia jest dokładnie na odwrót.

13 komentarzy do “Wrzaski w samolocie”

  1. Też jestem matką

    Nie znoszę! Nie znoszę tych wściekle egoistycznych matek uważających, że z samego faktu rozmnożenia należą im się hołdy całego świata, kłanianie się potrzebom ich i takoż rozwydrzonej progenitury. Wychowałam dwoje więc nikt mi nie wmówi, że nad dzieckiem się nie da zapanować. To mit, powtarzają sobie go te leniwe, bezrefleksyjne kobiety traktujące dziecko jak kolejną zabawkę do fotografowania na Instagrama. Matka, nie madka, zwracająca uwagę na emocje dziecka, a nie doklejona do smartfona całą dobę, wie kiedy małemu dziecku zbiera się na płacz albo humorki zanim ono w ogóle zacznie. Odwrócić uwagę, zabawić, zająć można, oczywiście, że można! Nie ma wtedy ryków, wrzasków, histeryzowania. To jednak wymaga wysiłku połączonego z cierpliwym obserwowaniem dziecka, dostrzegania dziecka, a nie tylko siebie samej.

    7
      1. Na tyle, na ile widzę u moich kumpli każdemu normalnemu gościowi byłoby wstyd jakby dziecko odstawiało cyrk jak czubek, to tyle powiem od siebie, że przy ojcach tych zachowań nie widuje się. Matki, jak lekką ręką trzymają “bąbelki”, to całe społeczeństwo musi tego słuchać.

        2
      2. Też jestem matką

        W niedzielę po obiedzie 🙂 Takiej sytuacji, żeby to nie matka wychowywała w mniej niż 95% czasu jaki dziecku trzeba poświęcić, to ja osobiście nie znam. Czytałam w internecie, że podobno są takie sytuacje, gdy mama w pracy, a tatuś od rana do nocy z dziećmi, ale czytałam tam też, że istnieją jednorożce. Poziom prawdopodobieństwa postrzegam jako taki sam.

        1
  2. W autobusach dalekobieżnych jest to samo. Jadą ludzie do pracy głównie, każdy by chciał pospać jeszcze, to nie jest wcale takie łatwe prosto z drogi po kilku godzinach jazdy tyrać następne 8h w pracy, a tu się wtryni mamcia z bachorami i darcie ryja po całym autobusie, gonienie, piszczenie, ryki “daaaaaj to, daaaaj tamto”, kopanie w fotele, ta się gapi w okno, jak nieobecna umysłowo, słowa nie powiesz, żeby coś zrobiła, bo powie “a to tylko dzieci, jak się pan może czepiać”.

    5
  3. Takie wrażliwe teraz te dzieci, od wszystkiego histeryzowanie, z dobrobytu i rozwydrzania przez rodziców w d… się przewraca.

    2
  4. Moim zdaniem powinny być do wyboru loty przeznaczone w całości tylko dla dorosłych pasażerów bez dzieci. Nie uwierzę, że nie będzie tych wrzasków słychać przez przedziały. Czy ktoś myśli o tym w ogóle jak dużo pasażerów nie może się narażać na taki stres jak wrzask do ucha? Są różne schorzenia, są osoby o specjalnych potrzebach, są niewidomi jakich nie można takimi dźwiękami traktować, to im utrudnia możliwość orientowania się w przestrzeni, ogłusza ich, oszałamia, czy myśli o tym ktoś? Wszystko ma się sprowadzać pod matki koniecznie muszące wlec za sobą swoje bombelki wszędzie? Pasażerki lepszej kategorii, wszystko dla nich? Dlaczego?

    6
  5. Ta stonka jest wszędzie, taka moda pośród rodziców na włóczenie za sobą bachorstwa tam gdzie idą. Poprzednie pokolenia ogarniały nie wsadzanie wrzasków, śmierdzących pieluch, rzygowin i histeryzowania pod cudze nosy. Całkiem małe dzieci były w domach, nie w samolocie, urzędzie, restauracji, kinie, na filmach z jakich i tak nic nie rozumieją, po sklepach, kawiarniach – teraz – wszędzie!

    4
  6. Mama dziecka w wieku szkolnym

    Trafiłam na ten artykul szukając o tym jakie kroki może podjąć rodzic dziecka gdy jest za głośno w szkole z powodu wrzasków. Obserwuję u mojego syna szkodliwe efekty przebywania w hałasie szkoły, na szkolnych korytarzach jest za głośno.
    Artykuł nie jest na ten temat więc jeśli jest problemem, że mój komentarz jest o czymś innym to uprzejmie proszę by skasować komentarz. Chciaż problem dotyczy pośrednio wrzasków dziecięcych nad którymi nauczyciele nie mają panowania. Nauczyciele uważają za normalne to, że dzieci przeraźliwie wrzeszczą, popychają się, zachowują się agresywnie względem siebie nawzajemnie.
    Mój synek jest dzieckiem ciekawym świata, interesuje się najbardziej ze wszystkiego rzeczami dotyczącymi biologii, geologii, astronomii. Jest dzieckiem lubiącym myśleć i zastanowić się. Lubi tak jak wszystkie dzieci bawić się z innymi. Dzieci biegają i śmieją się w czym on uczestniczy także chętnie. Obserwuję u mojego synka, gdy jest przekraczana granica zbyt dużego hałasu, jak jego zachowanie ulega zmianie. Także samopoczucie, do występienia objawów chorobowych włącznie. Są to: migreny z gorączką, dzwonienie w uszach, poczucie pisków w uszach, zawroty głowy, poczucie zmęczenia, poczucie osłabienia. Gdy przebywa w miejscach bardzo głośnych występują w następstwie te objawy. Gdy jesteśmy razem przez cały dzień, w trakcie trwania wakacji szkolnych, ferii zimowych, kiedy to nie ma styczności z jazgotem panującym na szkolnych korytarzach, wówczas objawy nie występują w ogóle. Synek jest dzieckiem chorującym bardzo rzadko, jego wyniki zdrowotne są wzorcowe, badamy się regularnie. Lekarzowi zwracałam uwagę na te problemy. Zwróciłam uwagę na spostrzeżenie o powiązaniu z hałasem. Lekarz powiedział, że jest to bardzo prawdopodobne powiązanie oraz że możliwe są również inne objawy od hałasu.
    Podjęłam próbę rozmowy o tym z wychowawczynią. Rozmowa z wychowawczynią zakończyła się niepomyślnie. Wychowawczyni powiedziała “dzieci są głośne, muszą się wyszaleć, pani też krzyczła gdy była dzieckiem”. Odpowiedziałam wychowawczyni, że nie zgadzam się z tym. Powiedziałam, że nie zwracam się do niej w sprawie dziecięcych zabaw tylko w sprawie wrzasków jakie są trudne do wytrzymania dla dorosłych, kiedy z innymi rodzicami słyszymy je przez kilka minut podczas odbierania dzieci ze szkoły po czym w głowie aż dzwoni, a co ona ma do powiedzenia w sprawie wpływu tych wrzasków na zdrowie dzieci, zmuszonych do słuchania tego na każdej przerwie, także 20 minutowej gdy dzieci mają zjeść posiłek ! W rozmowie z wychowawczynią starałam się być asertywną. Rozmawiając z nią podkreślałam, że chodzi mi o całkowite niepanowanie i niezainteresowanie nauczycieli jaki hałas wytwarzają dzieci, na co ich zgoda jest oczywista poprzez brak jakichkolwiek reakcji. Po rozmowie odczułam, że wychowawczyni poczuła się urażona chociaż wynik taki uważam za zaskakujący. Panowanie nad poziomem hałasu w szkole, żeby on nie przekraczał tego poziomu jaki już szkodzi zdrowiu, uważam za korzystne także dla zdrowia nauczycieli a nie tylko dzieci.
    Z perspektywy rodzica widzę taką zasadę, że wystarczy iż jedno dziecko zacznie i zachowuje się nagannie, a inne idą za nim. Jeden będzie wrzeszczał, inne zaczną także. Jeżeli nauczyciel nie reaguje wówczas sytuacja będzie powtarzać się i narastać. Rodzic może reagować, gdy ma dziecko pod swoją opieką. Reaguję zawsze aby dziecko nie było w miejscach zbyt głośnych, zbyt długo. W szkole nie mogę. Szkoła ustala swoje zasady. Muszę posyłać dziecko do szkoły gdyż jest to obowiązek. Szkoła jednak stwarza warunki szkodliwe.
    Wrzeszczące dzieci, pozostawiane bez reakcji dorosłych, są zmorą nie tylko przygodnie przysłuchujących się ludzi o czym jest tutaj napisane w sytuacji lotu samolotem. Ludzie ci nie chcą słuchać tych wrzasków a muszą, gdy dziecko jest pod opieką nieodpowiedzialnego rodzica. Problem ten jest jednak widziany także ze strony innych rodziców, a nie tylko przez bezdzietnych. Nie jestem jedyną, która nie chcę aby dziecko traciło zdrowie przez inne dzieci, wychowywane przez rodziców obojętnych czy też niedouczonych, niedbających, trudno określić jednoznacznie przyczynę tego, że pozwalają oni im drzeć się, wyć, wrzeszczeć, piszczeć innemu do ucha. Gdy jedno dziecko pobije inne, wynikiem są siniaki, wtedy jest wizyta u pedagoga szkolnego, dochodzenie przyczyny, korygowanie takich zachowań. Gdy jest widoczne uszkodzenie ciała problem jest uznawany za ważny, wymagający reakcji. Gdy uszkodzenie jest niewidoczne gołym okiem wtedy “nie ma problemu”? Szukam informacji co mogę zrobić jako matka. Może ktoś mi podpowie, jeśli ktoś inny miał podobną sytuację? Dziękuję. Marta.

    3
      1. Dziękuję panu za pomoc. Przekazał mi pan cenną wskazówkę. Ten artykuł wydrukuję. Umówię się ponownie z wychowawczynią i przekażę jej ten artykuł. Przedstawiane jest nam rodzicom, że szkoła nie ma pieniędzy na nic. Ciągle zbierają je od nas tu na wymianę klamek, odnowienie sali gimnastycznej oraz pomniejsze wydatki, co przekłada się na niewielkie szanse myślenia o zadaniach ponadto. Nie liczę na to żebym przekonała do wykonania adaptacji akustycznej, ale już to jest cenne bym mogła mieć argumentację. Artykuł posiada argumenty jakie będą lepiej potraktowane niż gdy mówię jako zwykła matka martwiąca się o zdrowie dziecka. Nie będę traktowana jako nieracjonalna mogąc pokazać, że nie ja jedna dostrzegłam jak hałas źle wpływa na samopoczucie i zdrowie dziecka. Dla rodziców z Warszawy gratulacje, jeśli ktoś tutaj trafi, by przeczytał, za tą świadomość i wrażliwe podejście do problemu hałasu.

        1
        1. Ha, pomysł trzeba zaszczepiać przede wszystkim rodzicom – każdy, by przecież chciał mieć mądre, dobrze rozwijające się dziecko. Co do kadry nauczycielskiej – niech sobie zorganizują wycieczkę (albo zróbcie wspólnie) do takiej zaadaptowanej placówki – gdy zobaczą jak to jest zupełnie inna jakość edukacji zaraz okaże się, że są szanse na fundusze:) – różnych grantów i dofinansowań jest dużo! Proszę koniecznie obejrzeć dokument “Powitanie słońca”, a tam wątek implementacji jogi we francuskich szkołach i co z tego wynikło…Pozdrawiam cicho.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *