Przejdź do treści
o nas

Kto jest ofiarą hałasu?

Dlaczego tak wielu ludzi boi się zwrócić uwagę osobom zachowującym się zbyt głośno? Stoi za tym nieoczywiste powiązanie hałasu i przemocy, w którym hałasujący nie tylko zadręcza swoje ofiary dźwiękiem, ale też zastrasza, skłaniając do milczenia.

Osobie, która w swoim miejscu zamieszkania doświadcza ryzyka utraty zdrowia, narażona jest na szykany i poniżenia, odbierana jest jej wolność słowa i postępowania, w wyniku czego musi uciekać, współczujemy bardzo, o ile jest uchodźcą z krajów reżimowych albo takich, gdzie toczy się wojna.

Jeżeli dokładnie tego samego doświadcza zwykły Polak w zwykłym bloku, który traci zdrowie przez hałas, jest szykanowany i poniżany przez osoby hałasujące, usłyszy od tego samego społeczeństwa, które współczuje uchodźcom:

„Jak coś się nie podoba, to się można wyprowadzić”
„Przyzwyczaj się”
„To nic takiego”
„W mieście musi być głośno/na wsi musi być głośno”
„Nikt ci nie każe tu mieszkać”

Powiedzenie podobnych słów do ofiary uciekającej z własnego domu z powodów innych niż ciągły hałas nie mieści się w głowie. Autor takiej wypowiedzi zostałby odsądzony od czci i wiary, dowiedziałby się, że to jemu się w głowie pomieszało. Jednak istnieje powszechne przyzwolenie na mówienie takich rzeczy do ludzi doświadczających realnej krzywdy z powodu hałasu. Dzieje się tak chociaż zupełnie oficjalnie jest on torturą, sklasyfikowaną tak jeszcze w czasach starożytnych, a praktykowaną do dnia dzisiejszego, za co na Stany Zjednoczone spadło międzynarodowe potępienie, gdy wyszło na jaw torturowanie głośną muzyką więźniów pojmanych przez ten kraj. W Polsce można torturować sąsiadów w ten sposób, a potępienie spada nie na tego kto torturuje, a na tego, kto się broni.

fot. David Garrison

Właśnie dlatego mówimy o ofiarach i poszkodowanych względem ludzi, którzy doświadczają udręczenia fizycznego i psychicznego z powodu hałasu. Mówimy tak, ponieważ hałas może być i bywa, realną, mierzalną krzywdą niszczącą życie. Używanie eufemizmów o tym, że „coś komuś przeszkadzało”, w sytuacji gdy traci zdrowie, przestaje mieć możliwość wykonywania swojej pracy, jego nieruchomość traci wartość i staje się niesprzedawalna, musi uciekać i szukać kryjówki przed bodźcem, który sprowadza na niego destrukcję, jest nieporozumieniem.

Dlaczego jednak poszukiwanie pomocy przez osoby poszkodowane przez hałas, próby uzgodnienia rozwiązań, prośby o zmniejszenie intensywności hałasu budzą takie przerażenie? Ludzie, powszechnie, boją się powiedzieć, gdzie dochodzi do danej sytuacji, omawiać jej szczegóły, występować z imienia i nazwiska podczas bronienia praw do spokoju w swojej własnej nieruchomości. Sam ten strach jest wystarczającym dowodem na to, że dochodzi do sytuacji zastraszania – jest to sytuacja skrajnie opresyjna. Pobicie, jakiego zdarza się doświadczyć ofiarom hałasu, nie różni się niczym od pobicia aktywistów krytykujących na przykład rząd Łukaszenki. Pobicie za wolność słowa, to pobicie za wolność słowa, nieważne czy mówi się o złym rządzie czy o sąsiedzie rażącym drugą osobę hałasem od rana do nocy, czyż nie?

hałas może być i bywa, realną, mierzalną krzywdą niszczącą życie

Nienawiści całych społeczności doświadczają na przykład ludzie próbujący doprowadzić do zmniejszenia uciążliwości hałasowej obiektów sportowych w wielu miejscowościach w Polsce. Dlaczego spotyka ich hejt, groźby karalne, podłe komentarze i personalne przytyki tylko dlatego, że chcą aby usunąć szkodliwość oddziaływania obiektu na zdrowie ludzi mieszkających w jego okolicy? Na zdrowy rozum powinno się to spotkać z aprobatą, ponieważ akustyczne ulepszenie obiektu jest korzyścią dla wszystkich – zarówno użytkowników jak i sąsiadów. Tylko, że rozum porażony hałasem nie jest zdrowy.

Ludzie broniący prawa do hałasowania bez ograniczeń dają dowód problemów z rozumowaniem. Nie ma żadnych racjonalnych argumentów za tym, aby trzymać się kurczowo sytuacji szkodliwej dla zdrowia i nie próbować jej zmienić. W żadnym momencie nie chodzi przecież o to, aby wprowadzać do rzeczywistości ciszę cmentarnej krypty, tylko o to, byśmy nie żyli otoczeni takim poziomem oddziaływania akustycznego, jakie stanowi truciznę dokonującą szkód w organizmie. Atakowanie ludzi próbujących wywalczyć jedynie to, co jest konieczne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu, jest dowodem na to, jak wielkie szkody już zostały poczynione przez hałas, w odniesieniu do tych, którzy atakują. Hałas prowokuje agresję i ten, kto zajadle go broni, nie będąc w stanie spokojnie porozmawiać i zastanowić się nad rozwiązaniami, także jest ofiarą – tyle, że o tym nie wie.

44 komentarze do “Kto jest ofiarą hałasu?”

  1. Doświadczam tego. Nie śpimy, chodzimy jak zombie, ale nie wezwę Policji mając dwie nastoletnie dziewczynki wracające do domu, gdy my w pracy, a piętro wyżej banda osiłków bawi się.

    1
      1. Dziękuję, zrozumienie bardzo się liczy. Bliscy znajomi potrafią powiedzieć „o co wam chodzi, wszyscy mają głośno”. Dla mnie to jest przykre.

        4
  2. Dzięki za tak ważne słowa – zgadzam się z treścią artykułu. Mieszkam przy ruchliwej ulicy w Warszawie na Żoliborzu – dużym dla mnie problemem jest nie tyle jej ruchliwość bo są przecież światła, które również uwzględniają pieszych – co jej hałas. B wyraźnie słyszę nawet gdy mam zamknięte okna wyjące syreny przejeżdżających karetek, policji, straży pożarnej – wyją b głośno bez względu na porę. Rozumiem konieczność sygnałów dźwiękowych które wydają te samochody, ale nie rozumiem czemu robią to tak głośno. Kolejną przykrą sprawą w naszym mieście są reklamy dźwiękowe, a niekiedy też czysta polityczna propaganda – uff to dopiero jest przemoc – i przysłowiowy brak kultury

    5
  3. Wymęczyły nas hałasy w bloku miejsc. Rawa Mazowiecka. Policja nieskuteczna FIKCJA NIE POLICJA. Wezwani do imprezy że blok chodzi w posadach, przyjeżdżali następnego dnia z „interwencją” by zobaczyć co? Zakupiliśmy dom na wsi ponieważ WSZYSCY mówią „na wsi jest cisza, tam się przeprowadźcie”. Na wsi pośród domów jednorodzinnych, pomyśleliśmy, że tak będzie. Co na miejscu? Najpierw w miarę. Przymusowe „godzinki” z disco-polo, koszenie jakby wypuścili wariatów z domu psychiatrycznego – bez umiaru, bez rozumu, ciągle, wszystkie dni. Szło znieść, zimy dobre. 2,5 r. po przeprowadzce dom obok zmienił właściciela i ten nowy zrobił sobie warsztat w domu. Wizg maszyn ciągle. Godziny urzędowania? ŚMIECH, pracuje gdy chce, rano, wieczór, noc, sobota, niedziela, nie ma znaczenia. I DOKĄD TERAZ?

    10
    1. Bardzo wspolczuje. W naszym kraju nie ma dla nas miejsca i jest coraz gorzej.

      Ja caly czas szukam dla siebie chociaz bardziej cichej okolicy niz to co mam obecnie ale jest bardzo trudno. Jak nie szkola to przedszkole to kazdy budynek z biedronka, zabka albo rossmanem wiec dostawczaki, klimatyzacja i podchmieleni amatorzy kupowania trunkow wysokoprocentowych.

      Obecenie mam przy domu park, ktory od od nie dawna stal sie 'ujadalnia psow’ od rana do poznych godzin nocnych a latem dodatkowo ogrodkiem piwnym i imprezowania dla ludzi, ktorzy najwyrazniej nie musza pracowac skoro do 3 czy 5 rano moga siedziec w parku codzienne miesiacami, zlopac alkohol i rzec na caly glos.

      7
        1. Zakładam, że p.Jakub użył ironii, zwłaszcza, że usunięcie uszu nie poprawi jakości życia – nie tylko przez odcięcie osoby od możliwości sprawnej komunikacji, ale przede wszystkim na przewodnictwo kostne, co będzie niedługo powszechnie akcentowane ze względu na rozpowszechnienie źródeł sygnałów niskiej częstotliwości i coraz poważniejsze problemy wpływu hałasu na kondycję populacji.

          2
  4. Hałas pasuje hołocie, z hołotą nikt normalny nie chce gadać. Dlatego ludzie się wstrzymują od zwracania uwagi. Bydło i tak nie pojmie, bo jest bydłem.

    6
  5. Najpierw mieliśmy knajpę z pijackimi awanturami i ” muzyką ” disco polo co tydzień, potem ” muza” na podwórzu przy chlewie na perkusji, teraz quady dla 7 latków. Wszystko jedna rozpączkowana rodzina vis a vis naszego ogrodu, który zmieniliśmy z dużego miasta dla spokoju i ciszy. I nikt ani władze administracyjne, ani policja nie chcą tego g….ruszać. A my tak po kolei umieramy……

    2
  6. Już na etapie przedszkola,szkoły nie uczy się dzieci kultury, szanowania cudzych granic. Z dziećmi się nie rozmawia, że ktoś ma prawo nie słuchać ich wrzasku.
    W przedszkolu dziecko może kopać woźną a mamusia się śmieje, gdy to słyszy. Nie, nie jest tak, że nie lubię dzieci. Dziećmi rozgrywa się różne sprawy a ja nie lubię podłości dorosłych, którzy wykorzystują sytuację.

    3
  7. Nie rozumiem polskiego prawa; niektórzy ludzie(?) bezkarnie mogą zadręczać sąsiadów puszczaniem głośnej muzyki, z podkręconymi basami, tak mocno że serce zaczyna walić jak szalone; podczas takich imprez chodzę po domu w słuchawkach, starając się zagłuszyć hałas sąsiedzkich imprez słuchaniem jakiegoś sensownego audiobooka czy czymś, co pozwala mi przetrwać we własnym domu i ogrodzie takie sąsiedzkie „zabawy’. Wzywałam policję jak już jest około 22.30-22.45, impreza trwa np. od 17.00. Policja zwraca uwagę, sąsiedzi przyciszają muzykę, a za tydzień to samo. I jeszcze sąsiad przychodzi z pretensją, że policja wezwana, bo wakację, dzieci muszą się wyszaleć, śpiewają sobie głośno przy muzie włączonej na całego (dzieci w wieku 5-12 lat), poza tym, że słyszę dzieci. Akurat się zlożyło, że sąsiedzi z boki i z tyłu dobrali się imprezowo – jeden tydzień u tych z tyłu, następny u tych z boku. To była miłość o pierwszego wejrzenia! Znosiłam to dzielnie przez ostatnie trzy lata, z przyjemnością myślę o zimie, bo wtedy jest jako tako – słychać szosę, po prostu ogdłosy codzienności. Moim zdaniem szosa jest za głośno, ale podobno w 2002 r. normy hałasu zostały znacznie podniesione, oczywiście na niekorzyść „słuchacz”y – obywateli tego kraju.
    Wracając do sąsiadów – czy naprawdę prawo polskie nie może wyegzekwować jakiegoś porządku i normalnych zasad współistnienia? Tyle się mowi o ekologii, kulturze bycia….zachodnia Europa cały czas nam imponuje, jeździmy po całym świecie i ….nie spotkałąm się z takim zachowaniem gdzieś w Niemczech, Francji, Anglii – czy to hotel, kamping itp. Ktokolwiek słucha czegokowiek zbyt głośno natychmiast obsługa obiektu reaguje.
    W ogóle czy powinno się zwracać ludziom uwagę lub wzywać policję, bo ci ludzie „zabawiają” pobliską okolicę darmową, wielogodzinną „łupanką”. Ale podobno od 6.00 rano do 22.00 wieczór można!!!Można???
    Jak zmienić prawo w Polsce? Czy to w ogóle możliwe???Ratunku!!!

    5
    1. Prawo to jedno (nie jest ono jakoś rażąco złe), a dobre nawyki i szacunek dla cudzej prywatności to drugie. Odnośnie pierwszego – jeśli naruszenia mają powtarzający się, notoryczny charakter to konsekwencje dla zakłócających powinny być dotkliwe – i tutaj u nas jest kiepsko – nie ma czegoś takiego jak stanowczy komunikat ze strony Policji (jak to jest np.W Wielkiej Brytanii), że przekroczenie pewnej granicy oznacza poważne kłopoty. O wiele gorzej jest z drugim czyli elementarnymi odruchami rozumnej istoty – poziom egoizmu rośnie, edukacja nie istnieje, tak jak respekt dla osoby starszej czy cudzej własności. Chcę powiedzieć, że prawo (nawet bardzo drobiazgowe) wszystkiego nie załatwi. Współczuję Pani, bo wygląda na to, że z sąsiadami (którzy przecież wiedzą, że zakłócają) poważnego dialogu prowadzić się nie da. Pozostaje konsekwentne dokumentowanie naruszeń i powiadamianie Policji, która widząc uporczywość nękania sąsiedzkiego powinna złożyć zawiadomienie do Prokuratury z art. 190A Kodeksu Karnego § 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istonie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

      Pozdrawiam cicho.

      1
      1. Witam. Jestem już po złożonym zawiadomieniu, (maj tego roku), generalnie policja jak słyszy ze jest złożone zawiadomienie umywa ręce twierdząc że to już załatwia sprawę. Do dziś nie mam żadnej informacji z sądu. Sasiad gra dalej, zaczął nawet mi zwracać uwagę że moje niespełna roczne dziecko według internetu płacze głośniej niż on slucha muzyki więc też zakłócam spokój. Jest szansa na sprawiedliwość? Bardzo wątpliwe..

        1. Niema sensu porównywać płaczu dziecka co jest niejako funkcją naturalną do odkręcania przez osobnika aparatury- bo to już zamierzona, kontrolowana, świadoma czynność. Powinien Pan użyć argumentu dot. dobra dziecka w sądzie! Narażenie dziecka na silne i głośne bodźce będzie miało bardzo poważne konsekwencje dla jego rozwoju.

          1. Żadna różnica czy się nie śpi przez cudze dziecko czy cudzą muzykę, zapewniam! Będąc u siebie mam prawo nie być dręczonym ani tym, ani tym. Osobiście uważam, że wyjące dziecko jest dużo gorsze niż muzyka. Po to mówię żeby kupili sobie decybelomierz i rozstrzygnęli kto „wygrał” w konkursie na przeszkadzanie sąsiadowi.

            1. Dziwne podejście. Rocznemu dziecku trudo jest wyjaśnić pewne kwestie.. tym bardziej że nie płacze 5 godzin z rzędu..

              1. Przychodzę po 8h harówy do domu i chcę odpocząć. Naprawdę jest wszystko jedno co mnie wybudza, zapewniam! Muzyka jak leci cały czas, równomiernie mniej więcej, to usnę, a dziecko jak się wydrze raz na 15 minut, raz na 20, później za 3 minuty, później znowu za 10 minut i tak każdego dnia w dzień i w noc to jest gorsze. Milej jest mieć ciężkiego kaca niż taki „wypoczynek”.

                1. P.Piniu!
                  Oczywiście jeśli potraktujemy płacz dziecka czy puszczoną muzę czy odgłosy remontu w kategoriach bezwzględnych i sprowadzimy wszystko do analizy pewnego zjawiska akustycznego to to czy to będzie płacz czy wiercenie nie ma znaczenia.
                  Pan tutaj zakłada, że jakaś lekka, chillowa muza będzie bardziej znośna niż płacz. To teoretycznie możliwe, ale z opisu czytelnika nie wygląda, że to jest łagodne plumkanie w estetyce minimal music, ale gruba rąbana z dużym udziałem niskiego zakresu częstotliwości (a to już wyjątkowy syf). Nie możemy tutaj jednak zapominać o aspekcie wolicjonalnym (na pewno uczyni to Sąd) – czyli na ile dane oddziaływanie jest świadomym aktem czyjejś woli. Zakładam, że małe dziecko nie drze japy specjalne (chyba, że chce wymusić na rodzicu kupno nowej konsoli – to raczej już takie powyżej 5 lat), natomiast inaczej potraktuje osobnika, który nie reagując na prośby, upomnienia, a nawet interwencje policji – dalej z uporem naparza degradując tym samym własność i prawa drugiego obywatela. Współczuję więc , że ma Pan w pobliżu wrzeszczące niemowlę, ale zakładam, że to też nie leży w interesie rodziców i tutaj właśnie aspekt wolicjonalny, jest zupełnie inny. Pocieszę też Pana – niedługo bobas dostanie smartfona i będzie już płakał tylko jak się bateryjka wyczerpie…Pozdrawiam cicho.

                  1
  8. Dziękuję za szybką odpowiedź. Postaram się dokumentować hałaśliwość sąsiadów. Rejestrator dźwięku juz zamówiony. Ale swoją drogą: to niesamowite – muszę dokumentować coś, co nie powinno mieć w ogóle miejsca, …stąd pytanie: jak można prawo w Polsce zmienić na tyle (prawo dotyczące norm hałasu i zasad współżycia społecznego, sąsiedzkiego) żeby tacy „sąsiedzi” mieli jednoznaczną informację, że ich zachowanie, opisane w moim ostatnim wpisie jest po prostu karalne – mandat, grzywna, prace społeczne, inne….Szukając informacji w necie na temat dokuczliwych sąsiadów jestem przerażona powszechnością tej „przypadłości” i właściwie bezsilnością ofiar. Oczywiście będę szukać możliwości zmian legislacyjnych właściwych ustaw(y), dotarciem do posłów, którym nie jest obojętna ta kwestia…ale czy podołam? Każdy ma jedno życie, czas ucieka….i pewnie będę musiała przeprowadzić się, aby w ogóle funkcjonować w miarę normalnie…pozdrawiam cicho, marząc aby cisza i spokój były udziałęm każdego obywatela tego kraju….

    1. Dz.D!
      Podawałem już ten przykład (wielu osób nie rozumiejących istoty prawa on oburzał) https://www.rp.pl/prawo-karne/art9205111-sad-ukaral-pianiste-za-granie-bacha-chopina-i-beethovena
      Skoro Sąd nie miał wątpliwości, iż nie można sąsiada zmuszać do słuchania wielogodzinnych wprawek, to co powiemy o łomocie imprezowym?
      Było wiele komentarzy typu „kuriozalny wyrok”, „muzyk ćwiczył Chopina i go ukarali”, ” sąd ma braki w edukacji muzycznej”….itd. Pisali to zapewnie ci, którzy (choć nie wiem jak to w Polsce możliwe) nigdy nie zaznali permamentnego zmuszania do słuchania czyichś zachowań.
      Ja nie oczekuję od Sądu edukacji muzycznej, ale właściwej interpretacji Prawa, a to mówi jasno „każdy obywatel ma prawo do niezakłóconego korzystania ze swojej własności” – tego się proszę trzymać!
      Przeprowadzka w Polsce to nie jest w żadnym stopniu gwarant trwałego spokoju…

      Pozdrawiam cicho.

      1
    2. Odradzam przeprowadzkę. My się przeprowadziliśmy, sprzedaliśmy mieszkanie, kupiliśmy inne. Bardzo dużo stresu, perturbacje w rodzinie. Problemy z przepisaniem dzieci do szkoły (szkoła przepełniona, brak miejsc, ogromne klasy), odleglejsze dojazdy do miejsc pracy mojego i męża. Efekt żaden. Mieszkania nie da się sprawdzić wcześniej, bo jak? Jest to samo co w miejscu poprzednim. Imprezowanie, trzaskanie drzwiami, wrzaski. Skoro takie rozwiązanie zawiodło, to trzeba walczyć o większą zmianę. Po to czytam tutaj, szukam informacji. Pozdrowienia dla autorów strony, dziękuję za ich pracę!

      1. P. Kalino!
        Jestem tego samego zdania . Prawo jest i przecież doszła Europejska Konwencja Praw Człowieka – proszę poczytać jak poważnie traktowana jest kwestia ochrony przed hałasem czy prawo do prywatności! Po prostu musimy się z determinacją o nasze prawa upominać i przy okazji obalić wiele mitów typu od godz. 6 do 22 wszystko mi wolno.
        Zazwyczaj ci którzy gdzieś mają nasze prawa nie zakładają, że będziemy konsekwentnie i z uporem domagać się ich poszanowania – to obecnie jedyna droga!
        Zazwyczaj w momencie wygrania sprawy przez ofiarę hałasu następuje zdziwienie – yyyyyy, no, ale o co chodzi, tylko, żeśmy se grylla robili przy muzyczce…

        Pozdrawiam cicho.

        1
    3. …proszę dać znać jak będzie Pani już miała rejestrator.
      Proszę założyć notes i zapisywać daty i godziny naruszeń.
      Proszę spojrzeć na Internetową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa – nie ma niestety kategorii „Zmuszanie do udziału w imprezach sąsiedzkich z użyciem aparatury nagłaśniającej”, ale może któraś z kategorii będzie przydatna. Pzdr. cicho.

        1. https://sonarch.pl/2020/09/dopuszczalny-poziom-halasu-wg-pn-b-02151-2-2018-01/ – przy czym mówiąc rejestrator mam na myśli urządzenie do nagrywania i dokumentowania naruszeń. Jeśli chodzi o sonometr, to jest duży wybór, ale rzeczywisty, realny i zgodny z przepisami pomiar, to określona przepisami procedura, natomiast do celów orientacyjnych prosty sonometr wystarczy…przy czym nie wpadajmy w pułapkę cyferek tzn. że jak jest jakaś norma przekroczona to źle, a jak nieprzekroczona to już dobrze – to nie jest takie proste….pzdr. cicho

          3
            1. Kilka komentarzy wyżej podawałem ten przykład: https://www.rp.pl/prawo-karne/art9205111-sad-ukaral-pianiste-za-granie-bacha-chopina-i-beethovena – czytamy, że za zakłócanie spokoju, a więc raczej z art.51 KW. Zmuszanie do słuchania czegoś na co nie mamy ani ochoty, ani obowiązku będzie uciążliwe bez względu na to czy przekracza jakieś normy czy nie – zwłaszcza jeśli jesteśmy w swoim mieszkaniu, a więc przestrzeni mającej gwarantować nam prawo do wypoczynku. Norm Budowlanych używa się do określania oddziaływania instalacji znajdujących się w budynku oraz źródła hałasu w lokalach usługowych.

              5
              1. Ale bez udowodnienia hałasu pomiarem w sadzie będzie tylko słowo przeciwko słowu, będzie ciężko udowodnić swoje racje

                1. Nie czytasz człowieku ze zrozumieniem. Już ci napisali kilka razy, że jakie trzeba mieć zebrane dowody do jakich paragrafów, a ty dalej swoje. W artykułach też to jest wszystko dokładnie opisane, krok po kroku. Wiesz lepiej od prawnika, co jak ma być i co z czego wyniknie, to po co się pytasz?

                  5
                2. Dokumentujemy naruszenia, zgłaszamy do spółdzielni (mimo ,iż mówią, że to nie ich sprawa), zgłaszamy na policję (mimo, że przyjeżdżają po sprawie, albo w ogóle), leżymy na kozetce u psychologa, który napisze zaświadczenie, że chemią nas nie wyleczy, jeśli nie nastąpi zaprzestanie naruszeń, piszemy do Wiosiów, Sanepidów po to tylko, żeby dostać odmowę: sorry, my tym się nie zajmujemy, piszemy też do RPO (który odpisze zapewne coś ogólnikowego) – w końcu jesteśmy w Sądzie – ale to nie słowo przeciwko słowu, ale tona papierów przeciwko bełkotowi gościa, co to se lubi flaki subbasem pomasować…Kogo Sąd potraktuje poważnie?

                  8
  9. To tak realia z dzisiaj, policja w południe po dwóch godzinach odwołana bo sąsiad pojechał do pracy. Po południu już dojechali ale sąsiad sciszyl (ma kamere) panowie twierdzą że skoro muzyki nie słychać to nawet nie ma co iść, na moje prośby poszli, skończyło się konfrontacją, sąsiad się przyznaje ze przecież tylko trąbka leci beż basów. Chwila dyskusji, sąsiad zobowiązał się że przyjdzie ktoś od akustyki w bliżej nie określonym terminie i nawala dalej, wniosek z zawiadomienia poszedł już do sadu, a sąsiad i tak mi dziś powiedział że przegramy tą sprawę bo On jest w normach.

    1. Nie rozumiem na czym polega Twój problem. Jak jest hałas,t to go nagrywasz i masz dowody. Jak hałasu nie ma, to nic nie nagrasz i żaden pomiar niczego nie wykarze, wtedy wiesz, że masz problem ze sobą, a nie z sąsiadem.

      1. Właśnie dzięki pomiarowi Panowie poszli do niego, bo mowie skoro grało i mam dowody to chyba nie ma znaczenia że nie gra?

    2. Ja mam hałas od fitnessu na parterze podemną, jestem na 1 piętrze. Jak hałas jest to go nagrasz telefonem, dyktafonem, apkę mam na smartfona, po następnej wypłacie kupię to do mierzenia i będę zrzucał z USB, później na pendraiva to, a plik do sprawy karnej już mam wypełniony, ten co tu ze strony wziąłem, tylko te dowody zbieram. Zaniosę wszystko łącznie na Policję, do sierpnia to komplet już będzie wszystkiego. Jak masz taki hałas, że go nagrać nie możesz, to się ośmieszysz. Hałas słychać, jak nic nie słychać to nie ma żadnego hałasu.

      1
  10. Normy mierzalne to jedno. Normy społeczne to drugie. Działam tak by wszelkie oddziaływania zamykały się w obrębie mojej własności – np. samochodu a propos tej jakże słusznej inicjatywy https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/koniec-z-glosnym-sluchaniem-muzyki-w-samochodzie-poslowie-apeluja-do-ministra/bsv1pfz
    Nie do końca tak jest, że hałas nie dający się sensownie zarejestrować świadczy o tym, że to jego ofiara „ma coś z głową”. Występuje taki termin jak „pillow noise” – gdy jest w miarę głośno dokoła: telewizor, pralka, zmywarka – funkcjonujemy, ale przychodzi pora spoczynku, niby jest cicho, ale po przyłożeniu głowy do poduszki nie da się zasnąć np. przez basowe dźwięki od sąsiada. Co z tego, że ściszył – skoro one nie zamykają się w obrębie jego własności? To jest podstawa roszczenia z art. 144 KC „Zakazanie immisji. Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”.
    Oczywiście pojawia się zagadnienie przeciętnej miary – otóż zapewniam, iż fala akustyczna o długości kilku, a nawet kilkunastu metrów nie jest zjawiskiem przeciętnym!

    3
  11. Mam problem z hałasem w bloku ponieważ jest stale głośno. Wszystko jedno jaka jest godzina także w nocy. Tacy ludzie mieszkają. Nawet nie tylko studenci, teraz studentów nie ma. Odczuwam to tak, jakby miała mi głowa pęknąć albo na karuzeli bez przerwy. Jest cały czas granie urządzeń, są różne. Piski, gonienie, tupanie. Pralki, pranie, wirowanie po 23, 24 godzinie nawet nocą później. Ludzie tak żyją u mnie jakby nigdy nie było nocy, spania. Mam 28 lat, czuję, że oszaleję. Nie mam z tym dokąd pójść.

    1
    1. Ja też się tak czułem gdy mieszkałem w wielorodzinnym – postanowiłem maksymalnie wyciszyć jeden pokój w którym spałem.
      Można to zrobić wynajmując firmę , bądź samemu gdy ma się trochę zmysłu technicznego. Efekt mogę ocenić na dobry.
      Pozdrawiam cicho.

  12. Ostatni gasi światło

    „Kto jest ofiarą hałasu” – ja jestem. Na myśl, że mam wrócić do mojego mieszkania oblatują mnie ciarki, mam nogi jak z waty na samą myśl co tam będzie, a będzie to co zawsze, mój sąsiad i jego koledzy grający w gry video przy dudniącej składance czegoś co wydaje się jak porażenie prądem, pociąg i wybuchy na raz.
    „Będą słuchali czego im się podoba, kiedy im się podoba”
    „Nic im nie zrobię, policję ha ha wzywaj sobie niedo*ebie”
    „Jak coś się nie podoba to się można wyprowadzić”
    „To jest miasto, na wieś spier*alaj”
    „Przynajmniej coś się w twoim życiu dzieje ha ha”
    „To jest rozrywka, to jest legalne, spier*alaj”

    1. Podejmował Pan jakieś inne działania niż próba (jałowej ze względu na mentalność sprawców) dyskusji? Zebranie dowodów w postaci nagrań czy kontakt z innymi sąsiadami? Rozmawiał Pan z Dzielnicowym o tych sytuacjach?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *