Przejdź do treści
o nas

Kto jest ofiarą hałasu?

Dlaczego tak wielu ludzi boi się zwrócić uwagę osobom zachowującym się zbyt głośno? Stoi za tym nieoczywiste powiązanie hałasu i przemocy, w którym hałasujący nie tylko zadręcza swoje ofiary dźwiękiem, ale też zastrasza, skłaniając do milczenia.

Osobie, która w swoim miejscu zamieszkania doświadcza ryzyka utraty zdrowia, narażona jest na szykany i poniżenia, odbierana jest jej wolność słowa i postępowania, w wyniku czego musi uciekać, współczujemy bardzo, o ile jest uchodźcą z krajów reżimowych albo takich, gdzie toczy się wojna.

Jeżeli dokładnie tego samego doświadcza zwykły Polak w zwykłym bloku, który traci zdrowie przez hałas, jest szykanowany i poniżany przez osoby hałasujące, usłyszy od tego samego społeczeństwa, które współczuje uchodźcom:

“Jak coś się nie podoba, to się można wyprowadzić”
“Przyzwyczaj się”
“To nic takiego”
“W mieście musi być głośno/na wsi musi być głośno”
“Nikt ci nie każe tu mieszkać”

Powiedzenie podobnych słów do ofiary uciekającej z własnego domu z powodów innych niż ciągły hałas nie mieści się w głowie. Autor takiej wypowiedzi zostałby odsądzony od czci i wiary, dowiedziałby się, że to jemu się w głowie pomieszało. Jednak istnieje powszechne przyzwolenie na mówienie takich rzeczy do ludzi doświadczających realnej krzywdy z powodu hałasu. Dzieje się tak chociaż zupełnie oficjalnie jest on torturą, sklasyfikowaną tak jeszcze w czasach starożytnych, a praktykowaną do dnia dzisiejszego, za co na Stany Zjednoczone spadło międzynarodowe potępienie, gdy wyszło na jaw torturowanie głośną muzyką więźniów pojmanych przez ten kraj. W Polsce można torturować sąsiadów w ten sposób, a potępienie spada nie na tego kto torturuje, a na tego, kto się broni.

fot. David Garrison

Właśnie dlatego mówimy o ofiarach i poszkodowanych względem ludzi, którzy doświadczają udręczenia fizycznego i psychicznego z powodu hałasu. Mówimy tak, ponieważ hałas może być i bywa, realną, mierzalną krzywdą niszczącą życie. Używanie eufemizmów o tym, że “coś komuś przeszkadzało”, w sytuacji gdy traci zdrowie, przestaje mieć możliwość wykonywania swojej pracy, jego nieruchomość traci wartość i staje się niesprzedawalna, musi uciekać i szukać kryjówki przed bodźcem, który sprowadza na niego destrukcję, jest nieporozumieniem.

Dlaczego jednak poszukiwanie pomocy przez osoby poszkodowane przez hałas, próby uzgodnienia rozwiązań, prośby o zmniejszenie intensywności hałasu budzą takie przerażenie? Ludzie, powszechnie, boją się powiedzieć, gdzie dochodzi do danej sytuacji, omawiać jej szczegóły, występować z imienia i nazwiska podczas bronienia praw do spokoju w swojej własnej nieruchomości. Sam ten strach jest wystarczającym dowodem na to, że dochodzi do sytuacji zastraszania – jest to sytuacja skrajnie opresyjna. Pobicie, jakiego zdarza się doświadczyć ofiarom hałasu, nie różni się niczym od pobicia aktywistów krytykujących na przykład rząd Łukaszenki. Pobicie za wolność słowa, to pobicie za wolność słowa, nieważne czy mówi się o złym rządzie czy o sąsiedzie rażącym drugą osobę hałasem od rana do nocy, czyż nie?

hałas może być i bywa, realną, mierzalną krzywdą niszczącą życie

Nienawiści całych społeczności doświadczają na przykład ludzie próbujący doprowadzić do zmniejszenia uciążliwości hałasowej obiektów sportowych w wielu miejscowościach w Polsce. Dlaczego spotyka ich hejt, groźby karalne, podłe komentarze i personalne przytyki tylko dlatego, że chcą aby usunąć szkodliwość oddziaływania obiektu na zdrowie ludzi mieszkających w jego okolicy? Na zdrowy rozum powinno się to spotkać z aprobatą, ponieważ akustyczne ulepszenie obiektu jest korzyścią dla wszystkich – zarówno użytkowników jak i sąsiadów. Tylko, że rozum porażony hałasem nie jest zdrowy.

Ludzie broniący prawa do hałasowania bez ograniczeń dają dowód problemów z rozumowaniem. Nie ma żadnych racjonalnych argumentów za tym, aby trzymać się kurczowo sytuacji szkodliwej dla zdrowia i nie próbować jej zmienić. W żadnym momencie nie chodzi przecież o to, aby wprowadzać do rzeczywistości ciszę cmentarnej krypty, tylko o to, byśmy nie żyli otoczeni takim poziomem oddziaływania akustycznego, jakie stanowi truciznę dokonującą szkód w organizmie. Atakowanie ludzi próbujących wywalczyć jedynie to, co jest konieczne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu, jest dowodem na to, jak wielkie szkody już zostały poczynione przez hałas, w odniesieniu do tych, którzy atakują. Hałas prowokuje agresję i ten, kto zajadle go broni, nie będąc w stanie spokojnie porozmawiać i zastanowić się nad rozwiązaniami, także jest ofiarą – tyle, że o tym nie wie.

12 komentarzy do “Kto jest ofiarą hałasu?”

  1. Doświadczam tego. Nie śpimy, chodzimy jak zombie, ale nie wezwę Policji mając dwie nastoletnie dziewczynki wracające do domu, gdy my w pracy, a piętro wyżej banda osiłków bawi się.

    1
      1. Dziękuję, zrozumienie bardzo się liczy. Bliscy znajomi potrafią powiedzieć “o co wam chodzi, wszyscy mają głośno”. Dla mnie to jest przykre.

        3
  2. Dzięki za tak ważne słowa – zgadzam się z treścią artykułu. Mieszkam przy ruchliwej ulicy w Warszawie na Żoliborzu – dużym dla mnie problemem jest nie tyle jej ruchliwość bo są przecież światła, które również uwzględniają pieszych – co jej hałas. B wyraźnie słyszę nawet gdy mam zamknięte okna wyjące syreny przejeżdżających karetek, policji, straży pożarnej – wyją b głośno bez względu na porę. Rozumiem konieczność sygnałów dźwiękowych które wydają te samochody, ale nie rozumiem czemu robią to tak głośno. Kolejną przykrą sprawą w naszym mieście są reklamy dźwiękowe, a niekiedy też czysta polityczna propaganda – uff to dopiero jest przemoc – i przysłowiowy brak kultury

    5
  3. Wymęczyły nas hałasy w bloku miejsc. Rawa Mazowiecka. Policja nieskuteczna FIKCJA NIE POLICJA. Wezwani do imprezy że blok chodzi w posadach, przyjeżdżali następnego dnia z “interwencją” by zobaczyć co? Zakupiliśmy dom na wsi ponieważ WSZYSCY mówią “na wsi jest cisza, tam się przeprowadźcie”. Na wsi pośród domów jednorodzinnych, pomyśleliśmy, że tak będzie. Co na miejscu? Najpierw w miarę. Przymusowe “godzinki” z disco-polo, koszenie jakby wypuścili wariatów z domu psychiatrycznego – bez umiaru, bez rozumu, ciągle, wszystkie dni. Szło znieść, zimy dobre. 2,5 r. po przeprowadzce dom obok zmienił właściciela i ten nowy zrobił sobie warsztat w domu. Wizg maszyn ciągle. Godziny urzędowania? ŚMIECH, pracuje gdy chce, rano, wieczór, noc, sobota, niedziela, nie ma znaczenia. I DOKĄD TERAZ?

    9
    1. Bardzo wspolczuje. W naszym kraju nie ma dla nas miejsca i jest coraz gorzej.

      Ja caly czas szukam dla siebie chociaz bardziej cichej okolicy niz to co mam obecnie ale jest bardzo trudno. Jak nie szkola to przedszkole to kazdy budynek z biedronka, zabka albo rossmanem wiec dostawczaki, klimatyzacja i podchmieleni amatorzy kupowania trunkow wysokoprocentowych.

      Obecenie mam przy domu park, ktory od od nie dawna stal sie ‘ujadalnia psow’ od rana do poznych godzin nocnych a latem dodatkowo ogrodkiem piwnym i imprezowania dla ludzi, ktorzy najwyrazniej nie musza pracowac skoro do 3 czy 5 rano moga siedziec w parku codzienne miesiacami, zlopac alkohol i rzec na caly glos.

      6
        1. Zakładam, że p.Jakub użył ironii, zwłaszcza, że usunięcie uszu nie poprawi jakości życia – nie tylko przez odcięcie osoby od możliwości sprawnej komunikacji, ale przede wszystkim na przewodnictwo kostne, co będzie niedługo powszechnie akcentowane ze względu na rozpowszechnienie źródeł sygnałów niskiej częstotliwości i coraz poważniejsze problemy wpływu hałasu na kondycję populacji.

          2
  4. Hałas pasuje hołocie, z hołotą nikt normalny nie chce gadać. Dlatego ludzie się wstrzymują od zwracania uwagi. Bydło i tak nie pojmie, bo jest bydłem.

    4
  5. Najpierw mieliśmy knajpę z pijackimi awanturami i ” muzyką ” disco polo co tydzień, potem ” muza” na podwórzu przy chlewie na perkusji, teraz quady dla 7 latków. Wszystko jedna rozpączkowana rodzina vis a vis naszego ogrodu, który zmieniliśmy z dużego miasta dla spokoju i ciszy. I nikt ani władze administracyjne, ani policja nie chcą tego g….ruszać. A my tak po kolei umieramy……

    2
  6. Już na etapie przedszkola,szkoły nie uczy się dzieci kultury, szanowania cudzych granic. Z dziećmi się nie rozmawia, że ktoś ma prawo nie słuchać ich wrzasku.
    W przedszkolu dziecko może kopać woźną a mamusia się śmieje, gdy to słyszy. Nie, nie jest tak, że nie lubię dzieci. Dziećmi rozgrywa się różne sprawy a ja nie lubię podłości dorosłych, którzy wykorzystują sytuację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *