Przejdź do treści
o nas

Czy do hałasu można się przyzwyczaić

Hałas, jako zanieczyszczenie niewidoczne, niemożliwe do rzetelnego oszacowania bez specjalistycznych urządzeń pomiarowych, umyka uwadze wielu osób. Nie znaczy to jednak, że nie wyrządza szkód, gdyż dokonują się one bez względu na to, czy mamy ich świadomość, czy nie.

Wiele osób powtarza stereotypowe przekonanie, że pewna doza praktyki wystarczy, aby hałas stał się niezauważalny. Kto z nas nie słyszał opowieści o tym, że przyzwyczaić się można nawet do pociągów przejeżdżających co chwilę w najbliższej okolicy, startujących i lądujących samolotów, ulicznego ruchu. To co kolokwialnie nazywamy przyzwyczajeniem naukowcy określają mianem habituacji patologicznej czyli dostosowania się do funkcjonowania pośród szkodliwych bodźców, co wcale nie sprawia aby przestawały one dokonywać destrukcji organizmu.

Habituacja taka następuje nie tylko w przypadku hałasu, ale też innych zanieczyszczeń, takich jak chociażby powszechny smog. Żyjemy z nim, nie przestajemy oddychać, jednak każdy kolejny dzień spędzony w zanieczyszczeniu sprawia, że w organizmie dokonują się kolejne etapy szkodliwych zmian, aż do wystąpienia dokuczliwych objawów czy – z czasem – nieuleczalnych schorzeń.

Jak wykazali naukowcy habituacja w przypadku hałaśliwego otoczenia wymaga intensywnej pracy mózgu nad odsianiem negatywnego bodźca i ta praca zawsze będzie dla organizmu męcząca, choć niektórzy z nas z czasem przestają zauważać, że ona się dokonuje. Pozyskanie dowodów na prawdziwość tej tezy dla badaczy jest bardzo proste: wystarczy podłączyć śpiącą osobę do aparatury monitorującej i przyjrzeć się wynikom. Nawet jeśli badanego nie zbudzą dźwięki samochodów z ruchliwej ulicy, odgłosy przelatujących samolotów, przejeżdżające pociągi czy notoryczne awantury u sąsiadów bądź dziecięce wrzaski, to jego organizm i tak je odnotuje, zwiększy się ciśnienie krwi, przyspieszy puls i oddech, o czym badany nawet nie będzie miał pojęcia.

To samo dotyczy świadomego obcowania z hałasem, który postrzegamy jako przyjemny: głośna muzyka w domu, zabawa w dyskotece, koncert, obserwowanie wyścigów samochodowych czy popisów samolotów odrzutowych mogą sprawiać nam radość i jednocześnie, w przypadku nadmiernej ekspozycji na płynące z nich bodźce, rujnować nasz organizm, bo procesy dokonujące się w nim pod wpływem dźwięków o nadmiernym natężeniu są niezależne od naszej woli. O tym, że każda z tych przyjemności kończy się koniecznością regeneracji organizmu wiedzą już nastolatki: trzeba odespać, najlepiej cały kolejny dzień. Nie zawsze wiedzą, że odsypiają przede wszystkim zmęczenie hałasem. Jeśli to zdarza się sporadycznie, wówczas zdrowy organizm podoła niwelacji szkodliwych skutków hałasu. Jeśli często, to trwałe negatywne rezultaty objawią się w przeciągu kilku lat i z wieloma osobami pozostaną na resztę życia.

Robert Sapolsky, wybitny profesor nauk biologicznych, neurologicznych oraz neurochirurgii na Uniwersytecie Stanforda badający powiązania pomiędzy przeżywaniem stresu a występowaniem chorób twierdzi, że te bezwiednie przeżywane mikrostresy składają się, po pewnym czasie, na stres chroniczny. Ten zaś, jak udowodniło między innymi badanie, którego głównym autorem była Heather Cameron z National Institute on Mental Health, prowadzi chociażby do depresji i zaburzeń nerwicowych. Te zaś, choć w Polsce powszechnie lekceważone, tak jak i sam hałas, nie znikają i nie przestają być groźne w wyniku tego, że jako naród mamy tendencję do udawania, że to coś, co nas nie dotyczy.

Jak trafnie wyraził się psychiatra Bartosz Łoza, profesor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi Marcinowi Zaborskiemu na antenie RMF FM: „Jeżeli nie zadbamy o serwisowanie naszego zdrowia psychicznego, to nie będzie dłuższego życia. Ludzie nie wiedzą, że przewidywana długość życia osób z depresją nawrotową jest dziesięć lat krótsza. Czyli depresja nawrotowa to nie jest zjawisko takie, że ja tu sobie prawą ręką piszę wiersze, a lewą się wachluję, bo mi jest smutno. Tak nie jest. Jest to śmiertelna choroba gdzie przewidywana długość życia jest taka, jak przy chorobach onkologicznych”.

Zaburzenia depresyjne i nerwicowe to zaś schorzenia, które zwykle jako pierwsze dają się we znaki osobom stale narażonym na hałas. Bywa, że poprzedzają je stany napięcia, nerwowość, skłonność do agresji, problemy z koncentracją i wydajnością w wykonywaniu zadań intelektualnych. Te objawy mogą dotyczyć zarówno dzieci, jak i dorosłych, z czasem przeradzając się w poważniejsze jednostki chorobowe.

W Polsce powiązanie pomiędzy dolegliwościami natury psychicznej i fizycznej a stałym narażeniem na hałas jest wciąż rzadko diagnozowane przez lekarzy. Za ten stan rzeczy odpowiada niewielka skłonność medyków do bieżącego dokształcania się i zapoznawania z ustaleniami naukowców ze światowych ośrodków uniwersyteckich. Rzetelną diagnozę w kwestii powiązania narażenia na hałas z problemami zdrowotnymi najłatwiej jest znaleźć w gabinetach lekarzy medycyny pracy, którzy opiekują się najcięższymi przypadkami chorób wynikających bezpośrednio z oddziaływania hałasu, dotyczących przede wszystkim pracowników budowlanych, didżejów, personelu kolei i lotnisk, ale też chociażby fryzjerów i nauczycieli, przebywających każdego dnia w hałasie przekraczającym poziomy akceptowalne dla ludzkiego zdrowia.

1 komentarz do “Czy do hałasu można się przyzwyczaić”

  1. Nie można. Nie przyzwyczajam się. Czym dłuższy jest ten hałas, tym gorzej znoszę nawet mały hałas. Ulga dowiedzieć się, że nie ja jedna.

    4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *