Przejdź do treści
o nas

Traktat o koszeniu trawników

Jak głośna jest kosiarka i czy jej użytkowanie może uszkodzić słuch? Czy koszenie trawnika może być zachowaniem aspołecznym? Jakie kosiarki są najcichsze i co można zrobić, by zmniejszyć hałas generowany przez ulubiony sprzęt koszący? Na te pytania odpowiadamy w artykule.

W krajach o dłuższej tradycji i wyższej kulturze prac pielęgnacyjnych dotyczących przydomowych trawników ukształtowały się pewne zasady prowadzenia prac za pomocą hałaśliwych urządzeń. Wynikają one przede wszystkim z dbałości o dobrostan sąsiadów, dla których nagły łomot kosiarki w sobotni poranek na pewno nie jest sytuacją komfortową.

– Upewnij się, że jesteś dobrym sąsiadem, kosząc we właściwym czasie – takie porady można znaleźć w portalach dla miłośników ogrodów. – Są takie pory dnia, kiedy koszenie trawnika jest działaniem aspołecznym. Gdy dorastałem, moja rodzina miała zasadę – żadnego hałasu przed dziesiątą w weekendy. Koszenie trawnika, strzyżenie, a nawet odbijanie piłki do koszykówki przed 10 rano nie wchodziło w rachubę – to wypowiedź Alexa Davida, eksperta z brytyjskiego miesięcznika „Homes & Gardens” poświęconego wnętrzom i projektowaniu ogrodów.

Trudno się dziwić takiemu podejściu – wszak współczesny sprzęt do koszenia, mimo wieloletnich prac badawczych nad ograniczeniem emisji hałasu, jest w stanie wytworzyć ciśnienie akustyczne na poziomie od 95 dB – dla kosiarek spalinowych pchanych do 105 dB dla samojezdnych traktorków. Najgłośniejsze są kosy spalinowe – nawet sprzęt renomowanych producentów osiąga do 108 dB (na poziomie uszu operatora – 100 dB). Nieco lepiej wyglądają w tym zestawieniu kosiarki elektryczne pracujące z głośnością ok. 75 dB i roboty koszące – 58-60 dB. Powyższe dane to parametry wytwarzanego hałasu określane przez producentów sprzętu jako gwarantowane – co bynajmniej nie oznacza, że w trakcie zwykłego użytkowania będą one utrzymywane przez dłuższy czas. Wiele zależy tu od użytkowników, ich sposobu pracy, konserwacji, przeglądów, regulacji, wymiany zużytych elementów, np. zardzewiałego tłumika czy nawet zwykłego dokręcania poluzowanych śrub i innych elementów.

Jak powyższe ma się do zdrowia weekendowego kosiarza? Jak od dawna wiadomo, hałas powyżej 85 decybeli przy dłuższej lub powtarzanej ekspozycji może spowodować wiele zaburzeń funkcjonowania organizmu od drobnych i przejściowych dolegliwości typu zmęczenie, wydłużony czas reakcji, wzrost ciśnienia krwi aż po nieodwracalne uszkodzenie słuchu u osób szczególnie wrażliwych lub predysponowanych.

Co więcej, zależnie od warunków lokalnych – ukształtowania terenu, układu zabudowy, warunków atmosferycznych – hałas związany z koszeniem trawnika może rozprzestrzeniać się po okolicy nawet do kilkuset metrów, trzeba więc zdawać sobie sprawę, że kosiarz w trakcie pracy wpływa nie tylko na najbliższą posesję ale także na dość odległe.

– Szanuj swoich sąsiadów, którzy śpią i mają spokojny początek weekendu – zachęca Alex David z „Homes & Gardens”. – Niewiele jest rzeczy tak irytujących, jak ciężka praca przez cały tydzień tylko po to, by wcześnie rano obudzić się gwałtownie z powodu wycia elektronarzędzi. To może zepsuć ci cały weekend. Dlatego nadal trzymamy się starej rodzinnej zasady – żadnych elektronarzędzi poza godzinami 10:00–17:00.

Inna sprawa to fakt, że osoby, które chciałyby mieć cichą kosiarkę, nie mają specjalnie wyboru. Kosiarki spalinowe są nie tylko śmierdzące, nieefektywne i zanieczyszczające środowisko, ale także niesamowicie głośne, mimo że niektórym producentom udało się wyciszyć swoje maszyny o kilka decybeli, to jednak technologia jest nieubłagana, więcej możliwości już tu nie ma. Według amerykańskich organizacji walczących z hałasem, jak Huntington CALM i Noise Free America, póki co realną alternatywą pozostają kosiarki elektryczne. Maszyny te są coraz cichsze, a technologia w zakresie akumulatorów pod względem czasu pracy, ładowania i masy cały czas się poprawia. Najlepszym tego przykładem są roboty koszące, pracujące – w porównaniu z kosiarkami spalinowymi – praktycznie bezgłośnie. Pośrodku plasują się maszyny elektryczne, akumulatorowe i zasilane kablem, których hałas na poziomie 70-75 dB, wynikający z pracy noży tnących, jest łatwiejszy do zaakceptowania i mniej szkodliwy dla zdrowia.

Dlaczego więc najpopularniejsze na rynku kosiarki spalinowe są tak głośne? Odpowiedź jest prosta. Producenci mogliby sprawić, by kosiarka była cichsza, ale tego nie robią, ponieważ nie chcą rezygnować z mocy silnika a jednocześnie chcą maksymalnie obniżać koszty produkcji. Typowym przykładem są tłumiki montowane w większości silników, to tani podstawowy typ znany jako tłumik absorpcyjny, dobry dla mocy, ale marny w ograniczaniu przepływu spalin i co za tym idzie – hałasu. Droższym ale skuteczniejszym rozwiązaniem jest tłumik refleksyjny zaprojektowany w celu znaczniejszego wyeliminowania hałasu, zbudowany z komór rezonansowych, eliminujących fale dźwiękowe z wykorzystaniem zjawiska interferencji i specjalnych materiałów tłumiących dźwięk, odpornych na temperaturę.

Outdoor Power Equipment Institute (OPEI), amerykańskie stowarzyszenie producentów sprzętu do użytku na zewnątrz, zajmujące się między innymi pracami nad standardami przemysłowymi, już w 1974 roku zaproponowało ustalenie docelowego poziomu hałasu dla kosiarek na poziomie 95 dB. Po pięćdziesięciu latach ten standard nadal jest aktualny i producenci w wielu przypadkach właśnie taki poziom hałasu swoich urządzeń podają w specyfikacjach technicznych jako najwyższy gwarantowany. Jak się to ma do rzeczywistości? Różnie. Po pierwsze wielu producentów, zwłaszcza niemarkowych, z krajów azjatyckich i małych wytwórców operujących na poziomie lokalnym niespecjalnie przejmuje się tymi wytycznymi. Po drugie – urządzenia w trakcie pracy stopniowo tracą swoje właściwości z powodu zużycia elementów, wibracji, którym są poddawane, rdzy i braku konserwacji, na przykład wymiany oleju, świec zapłonowych czy zużytego tłumika.

Chociaż większość hałasu, który kojarzymy z kosiarką, generuje silnik, zaskakująco dużo pochodzi z pracy obracających się ostrzy. Działa tutaj podobna zasada jak przy śmigłach helikoptera przecinających powietrze i generujących przy tym znaczny hałas. Dlatego tak istotna jest dbałość o ich stan – prawidłowe ostrzenie, niedopuszczanie do luzów, powodujących dodatkowe wibracje. Pozostałe istotne elementy, których stan trzeba często kontrolować to układ wydechowy i tłumik, dokręcenie śrub mocujących różne elementy, wymiana uszczelek i oleju, sprawdzanie stanu elementów silnika – zaworów, wałka rozrządu, wału korbowego i wentylatora.

Inną uciążliwością dla uszu – oprócz natężenia fali dźwiękowej, jest częstotliwość dźwięków generowanych przez kosiarkę, zwłaszcza gdy maszyna jest używana przez dłuższy czas. Częstotliwość dźwięku może być różna ale generalnie im wyższe obroty kosiarki, tym wyższa częstotliwość dźwięku. Ponadto na częstotliwość dźwięku może mieć wpływ typ i stan techniczny kosiarki, rodzaj używanych ostrzy i otoczenie – elementy odbijające czy pochłaniające dźwięk.

Zabierając się za koszenie warto więc pamiętać, że bierzemy do rąk jedno z najgłośniejszych narzędzi, jakimi posługujemy się w pracach przydomowych, co nie jest pozbawione konsekwencji zdrowotnych ani dla operatora sprzętu ani dla osób zmuszanych do słuchania jego pracy. Nad tą kwestią powinny zastanowić się przede wszystkim te osoby, które koszą dla zabawy – raz na dwa czy trzy dni, co z realnymi potrzebami pielęgnacyjnymi nie ma nic wspólnego. Może warto rozważyć znalezienie sobie również jakiegoś innego hobby, które rozwija umysł, zamiast go ogłuszać i otępiać?

4 komentarze do “Traktat o koszeniu trawników”

  1. Sąsiad kosi od 5:00, co nie jest pierwszy raz taka sytuacja, nie jest też pierwsze lato, jak tak robi. Proszenie o późniejszą godzinę koszenia nie dało nic “on musi przed pracą”. Dochodzi siódma, druga godzina tego jego koszenia, jakoże poprawia po sobie do ostatniego źdźbła, najpierw jest traktorek potem kosa. Do pracy ma na 9:00. Każde lato kładę się spać w nerwach czy mnie obudzi ten łomot czy nie, nie ma reguły jak często go weźmie na to koszenie. Wieczorami, po pracy, koszą inni.

    3
  2. W lato nie da się w dzień okien otworzyć przez koszących ciągle. O co to chodzi, z tym wychodzeniem jeden po drugim w szeregówkach, jak gdyby robili sobie nawzajem na złość tym hałasem koszenia. Bardzo odradzam szeregówki. My sprzedamy swoją, aby tylko klient się znalazł na dom z kredytem do przeniesienia. Nabraliśmy się z żoną na reklamy, o czym ostrzegam, że jest szeregówka lepsza od mieszkania w bloku, co okazało się już po fakcie zakupu nieporozumieniem. Jest to jak hiper-bliźniak rozciągnięty na pół kilometra, trzeba znosić oraz oglądać wszystkie hałasy oraz zachowania niekiedy żenujące ludzi dookoła. W bloku tego nie widzieliśmy, słyszalne było również znacznie mniej. W szeregówkach wszystko tak się niesie wzdłuż zbitego frontu wszystkich segmentów, jak w blokach nigdy niebyło, dlatego z całąodpowiedzialnością odrazam taki typ zamieszkania gdy ktoś chce chociaż spokoju o ciszy nie mówiąc, nie ma tutaj jej NIGDY. Koszenie naprawdę jest dzień-w-dzień przez cały dzień, nie przesadzam ani nie podkręcam, jakby ktoś nie wierzył, to wystarczy podjechać gdzieś, gdzie są ciągi szeregówek i przekona się każdy samemu. W weekendy jest po kilka imprez na tych ogródkach, z każdego inne granie, w głowie tajfun. Najgorsze miejsce w jakim mieszkaliśmy przez całe życie, jak jakiś slums tylko drogo trzeba płacić za niego. Drugi raz za darmo bym nie wziął szeregówki, ostrzegam.

    1
    1. Hanna Gorzów Wielkopolski

      Współczuję. Komentarz napisany zeszłego lata to mam nadzieję, że udało się do tego czasu znaleźć kogoś, komu takie warunki odpowiadają i sprzedać ten kłopot, a dla Państwa znaleźć nowy dom w lepszym miejscu.

  3. Hanna Gorzów Wielkopolski

    Czy można coś zrobić gdy sąsiad kosi swój ogródek co trzy dni po kilka godzin? Hałas jest ogromny, uciążliwy, uniemożliwia mi pracę zdalną. Czuję się zaszczuta we własnym domu, dzieci są rozdrażnione i płaczliwe za każdym razem po tych seansach koszenia. Zapytałam sąsiada kiedyś czy to jest konieczne dokładnie co trzy dni oraz czy musi to być aż tak długo, to odpowiedział, że nie moja sprawa. Osobiście uważam jednak, że moja, skoro przez niego nie mogę korzystać normalnie z własnego domu przez jego zachowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *