Przejdź do treści
o nas

Tu mieszka cisza

Japonia jest jednym z najcichszych krajów świata. Chociaż jest ona w czołówce najbardziej rozwiniętych państw, to rozwój gospodarczy nie przeszkodził Japończykom w zachowaniu wrażliwości wobec potrzeb innych ludzi, a kultura osobista jest tam jedną z najbardziej cenionych, a zarazem powszechnych zalet. O japońskiej ciszy czytelnikom portalu „Coraz głośniej” zgodził się opowiedzieć Kazimierz Pawłowski, miłośnik i znawca tego kraju.

fot. David Edelstein

Gdzie jest ciszej – w polskich czy japońskich miastach?
W obu krajach mamy samochody, szum ulic, pociągów, samolotów i tak dalej. To na pewno jest w dużym stopniu porównywalne. Polska nie ma tak ogromnych miast jak na przykład Tokio, gdzie w całej metropolii mieszka 38 milionów ludzi, to więcej osób niż mieszka w całej Polsce, więc trzeba powiedzieć, że tam non stop coś jeździ – naziemne kolejki, autobusy, samochody i tak dalej, więc szum tła jest oczywiście stale obecny. Aczkolwiek w Japonii nie ma czegoś takiego, że ktoś głośno rozmawia na ulicy, w pociągu albo w metrze, albo gdziekolwiek, co przekłada się na poczucie spokoju. Jeśli ktoś zachowuje się głośno to wiadomo, że to będą głównie biali obcokrajowcy. Najczęściej Włosi, Francuzi, bo oni są głośni, ale Polacy też cisi nie są, szczerze mówiąc. W malutkich japońskich miasteczkach jest cichutko.

fot. Kazimierz Pawłowski

Naprawdę w przestrzeni publicznej ludzie rezygnują z rozmów przez telefony komórkowe? Trudno mi w to uwierzyć.
Tak, to są takie podstawowe rzeczy. W metrze, w autobusie nikt przez komórkę nie rozmawia, tu nie ma takiej opcji po prostu. Tutaj, jak jedziesz, to wszędzie jest napisane: wycisz komórkę, wyłącz komórkę. Oni oczywiście siedzą na komórkach non stop, grają, coś robią, piszą, ale to wszystko odbywa się w ciszy, tak, żeby nie zakłócało spokoju innych osób. Natomiast nikt nie rozmawia, jeżeli już w pociągu ktoś musi porozmawiać z jakiegoś naprawdę bardzo pilnego powodu, to po pierwsze robi to jak najkrócej, a po drugie wychodzi do tego przejścia między wagonami. Jeżeli ktoś ogląda film na smartfonie czy innym urządzeniu, to na słuchawkach, nikt nie puści ci głośno filmu. Także tam w każdym takim pojeździe, obojętnie czy to jest autobus miejski, metro czy szybki pociąg Shinkansen – to w całości jest strefa ciszy, traktowana całkowicie poważnie.

fot. Liam Burnett-Blue

W dalszej kolejności chciałam Cię zapytać czy na japońskich ulicach spotkamy przechodniów z przenośnymi głośnikami, ale z tego co widzę odpowiedź już znam: nie spotkamy.
Nie, nie, absolutnie nie. Wiesz, tam, mimo że na ulicy jest tłok, nawet w pociągu czy w metrze, jeśli stoją ludzie – jedna osoba obok drugiej, to masz wrażenie, że twoja strefa prywatna jest zachowana, nadal nie czujesz tego tłoku, mimo że on jest, ale każdy naprawdę dba o to, żeby uważać na inną osobę. I to jest zresztą tak, że nikt nie rozmawia, nie chichocze, nie krzyczy, nikt nawet niczego głośniej nie powie. Raz mi się zdarzyło podczas jazdy kolejką miejską w Tokio, że kolejka stanęła, i tak stała sobie piętnaście minut. Nikt nawet głowy nie podniósł, każdy robił to co robił, czytał coś, myślał, stał sobie spokojnie, pociąg ruszył po piętnastu minutach i pojechaliśmy dalej. Nikt nie utyskiwał, że „mnie się spieszy”, „zadzwońcie gdzieś” i tak dalej. To, że nie ma tych wszechobecnych rozmów przez telefon, to jest fantastyczne, sprawia, że nie ma tego poczucia przemęczenia miastem. W niektórych Shinkansenach, może nie za często, ale czasami, jest też napis na fotelu przed tobą, że jak używasz komputera, to miej na uwadze, że stukot klawiatury może twojemu sąsiadowi przeszkadzać.

fot. Kazimierz Pawłowski

Wszystko to świadczy o dużej wrażliwości na drugiego człowieka i jego samopoczucie, to rzeczywiście jest fantastyczna sprawa. A jak jest w miejscach zamieszkania, czy imprezy w blokach bądź wieżowcach się zdarzają?
Nie, oczywiście, że nie. Po pierwsze, tu są małe mieszkania, mają cienkie ściany. Po drugie bardzo często te bloki są okno w okno, nie ma tak jak u nas, że w większości przypadków zostaje jakaś przestrzeń. W Japonii możesz otworzyć okno a za oknem, bardzo blisko, masz kolejny blok i kolejne okno. Dlatego ciszę w miejscu zamieszkania Japończycy też traktują bardzo poważnie. Tu musi być zachowana cisza, oni tutaj naprawdę, naprawdę o to dbają więc w mieszkaniu też się wszyscy cicho zachowują, czy to hotel czy cokolwiek innego – jest cisza. Jedynie, jak jest głośno, to wiadomo, że obcokrajowcy przyjechali. Ale też tutaj jak się wpadnie na obcokrajowca, to on też stara się przeważnie ciszej zachowywać, ponieważ otoczenie w pewien odruchowy sposób go do tego skłania, i to też jest fajne. Jednak są oczywiście takie miejsca, gdzie można się bawić w głośnym otoczeniu, jeśli ktoś ma na to ochotę, tylko bez narzucania tego hałasu innym. Takie miejsca to na przykład lokale pachinko. Nie wiem, czy kojarzysz, to są takie duże sale z automatami.

Tak, miejsce gdzie można grać w różne gry.
Tak, to jest taka forma hazardu, gdzie można wygrać na przykład kupony, jakie realizuje się później w różnych sklepach. Tam, jak się wchodzi, to jest taki łomot, że naprawdę ciężko wytrzymać minutę. Jeśli ktoś ma potrzebę posiedzieć w hałasie, to tam ją sobie natychmiast zrealizuje. Ponadto po pracy można pójść ze znajomymi do pubu, tam w pubie sobie gadają, najwyżej sobie wypiją, a jak już wypiją, no to wtedy mogą sobie trochę głośniej pogadać. Ale to jest tak wszystko zrobione, że nie słychać tego na zewnątrz. Są też hotele miłości, które można wynająć na godziny, i można sobie z partnerką czy partnerem tam pójść, pokoje są luksusowe i świetnie wyciszone więc można hałasować jak się tylko komu podoba, a żaden sąsiad nie musi być skrępowany słuchaniem czegoś, co mogłoby być dla niego niekomfortowe. To są miejsca tak prywatne, że obsługa cię nie widzi, nie widzi kto wchodzi i z kim, bo wszystko jest samoobsługowe. Rezerwujesz przez internet, wchodzisz, jak coś zamawiasz do pokoju, to są podwójne drzwi, tak że obsługa przynosi jakąś rzecz, kładzie na stoliku, zamyka drzwiczki, ty sobie z drugiej strony otwierasz drzwiczki, wyjmujesz, to co zamówiłaś. Tu są maksymalnie zachowane: prywatność i cisza.

Jakie jeszcze rozrywki lubią Japończycy?
Są jeszcze salony gier, które też dosyć głośne są, bo tu z kolei przychodzi młodzież. To tak jakbyś cofnęła się do lat osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych, gdzie były automaty, takie proste gry, różne strzelanki i tak dalej. W Japonii tego jest pełno, są całe kamienice, potrafi być cały blok z tymi automatami, i tam siedzą i grają.

Zgaduję, że taka kamienica też jest doskonale wygłuszona.
Tak, zdecydowanie. Na zewnątrz nie słychać zupełnie nic, ale w środku jest hałas straszny, bo te wszystkie gry są bardzo głośne, to wszystko dźwięczy, piszczy, strzela. Jednak to jest każdego decyzja czy chce tam być, nie ma czegoś takiego, że ktoś jest mimowolnie przymuszony, żeby słuchać takich dźwięków. Ja bym te lokale nazwał „wentylami bezpieczeństwa” dla osób chcących się jakoś wyżyć, wyszaleć w hałasie.

fot. Vista Wei

Czy taki salon gier, o którym teraz mówisz, różni się od salonu pachinko?
To inna kategoria, bo pachinko jest takie bardziej hazardowe, coś losujesz, możesz wygrać, jakiś kupon, który zrealizujesz sobie w sklepie. W pachinko grają głównie starsi, a salony gier są dla młodzieży. To są te wszystkie zręcznościówki, takie strzelanki, wirtualne jeżdżenie autem – rajdy, wyścigi. Najpopularniejsze są takie maszyny, gdzie stoisz, tam światełka ci migają, musisz uderzać w rytm muzyki. Ale generalnie, co do zasady, i co chciałbym podkreślić, to wszystko to jest w Japonii genialnie urządzone, bo jeśli ktoś potrzebuje ciszy, to ją zawsze ma. We własnym domu na pewno ją znajdzie, a jak się chce bawić, to są te miejsca, gdzie nie zabraknie przestrzeni do zabawy i nie trzeba się ograniczać jeśli chodzi o hałasowanie. W ten sposób wszystkich potrzeby są zrealizowane, czyli to jest ta sytuacja modelowa, idealna, o której by się marzyło, żeby w ogóle była wszędzie.

A co się dzieje, gdy po zabawie Japończycy wychodzą na ulicę z takiego salonu gier lub pubu?
Na ulicy pijanych nie widać. Koledzy takiego szybko zholują do domu, i to też jest fajne. Nie wpada się na żadne agresywne, pijane towarzystwo. A w weekendy idziesz ze znajomymi z pracy albo z kontrahentem, najlepiej na golfa, na mini golfa czy jakieś inne spokojne rozrywki więc nie ma tego problemu, żeby to jakoś było uciążliwe w przestrzeni publicznej.

Czy wiesz jakie powody kulturowe sprawiły, że to tak tam wygląda, pomimo niesamowitej gęstości zaludnienia?
Gdybym ja miał obstawiać, to bym powiedział, że podziałało zamknięcie Japonii na dwieście pięćdziesiąt lat. Bo na początku XVII wieku gdy szogun Tokugawa przejął władzę, to zamknął Japonię na resztę świata. Zakazano kontaktu z obcokrajowcami, jedyne miejsce to było Nagasaki, gdzie był dozwolony handel z Portugalczykami, potem Portugalczyków też odsunięto, ponieważ za bardzo chcieli nawracać miejscowych na chrześcijaństwo. Po nich Holendrzy dostali te prawa do wymiany handlowej. To było jedyne miejsce, aż do drugiej połowy XIX wieku, gdzie były możliwe kontakty Japonii z obcokrajowcami, a prócz tego Japonia była zamknięta, osadzona wyłącznie we własnej kulturze bez obcych wpływów. Istniała też bardzo wyrazista hierarchia społeczna, mieszkańcy musieli zachowywać się według pewnych reguł narzuconych z góry i respektować zasady. Przez to społeczeństwo stało się bardzo spójne i poukładane. W konsekwencji do dziś zwraca się bardzo uwagę na inną osobę, na wszystkie rytuały, na to by zachować się należycie, żeby odpowiednio się ukłonić. Wszystko jest przewidywalne i poukładane, co daje poczucie spokoju i bezpieczeństwa.

Przychodzi mi na myśl, że być może właśnie dzięki temu spokojowi Japonia stała się tak zaawansowanym technologicznie państwem, dzięki czemu ma silną gospodarkę. Żeby osiągnąć wiele w nauce, w wynalazczości, wydajniej pracować, zdecydowanie potrzeba ciszy. Czy sądzisz, że to może być istotna przyczyna japońskiego dobrobytu?
Myślę, że i tak i nie. Jeśli spojrzymy w bardziej odległą przeszłość Japonii, to zobaczymy, że tych przyczyn dobrobytu jest więcej. Pierwsze bogactwo, które Japonia zdobyła, to na podbiciu Chin. Czyli mamy w zasadzie XIX wiek, jeszcze koniec osiemnastego, podbój Mandżurii i utworzenie Mandżukuo. W latach trzydziestych XX wieku osadzenie tam marionetkowego cesarza, grabienie stamtąd wszystkich bogactw naturalnych. Wtedy powstało Mitsubishi, i wiele innych firm, które potem się rozrosły, mając bardzo dogodne do tego warunki. Później przyszła II wojna światowa, Japonia została zniszczona, ale po wojnie był plan amerykański, który wpompował do kraju masę pieniędzy. Potem przyszła wojna koreańska i do tej pory pojawia się taka opinia, że to był dar z nieba dla Japonii, bo wtedy Amerykanie nauczyli Japończyków jak robić produkty wysokiej jakości. Przysłali do Japonii znakomity sprzęt motoryzacyjny i inne elementy techniczne na wojnę w Korei i od tamtego czasu Japończycy nauczyli się robić wysokiej jakości produkty cenione na całym świecie. Potrafią obecnie dopracować nowe wynalazki do perfekcji, do poziomu gdzie indziej nieosiągalnego i na pewno możemy powiedzieć, że do tego właśnie ten spokój myślenia, przestrzeń na świetną edukację, są konieczne, więc to jest taki punkt, w którym się stykają powody dobrobytu wynikające ze zdarzeń historycznych z tym, jak w Japonii się współcześnie dobrze żyje i co można dzięki temu osiągnąć.

fot. Louis Zhang

Wracając do tych typowo związanych z ciszą rzeczy, powiedz proszę czy w Japonii stosuje się ekrany akustyczne przy drogach?
Bardzo mało. W ogóle jest stosunkowo mało samochodów, jak na tak duże społeczeństwo. Dlatego, że tu jest idealnie zrobiona komunikacja miejska. Nie ma chyba kraju, w którym było by to lepiej poukładane i sprawniej działało. Natomiast żeby mieć samochód musisz udowodnić że masz miejsce parkingowe. Nie ma samochodów pozostawianych gdziekolwiek na ulicy. To nie jest tak jak u nas, że idziesz i potykasz się o samochody na na każdym skrawku przestrzeni publicznej. Mniejszy ruch samochodowy, wybieranie komunikacji zbiorowej sprawia, że te ekrany są mniej potrzebne. Czasami można je spotkać, ale dosyć rzadko. Przy Shinkansenach na niektórych odcinkach torów są ekrany akustyczne, ale one są takie do połowy szyby, na pewno nie takie jak u nas, że to jest na kilka metrów. Japończycy wprowadzili limity prędkości tych Shinkansenów, one jeżdżą maksymalnie 320 km na godzinę, mimo że mogłyby jeździć szybciej, ale limitują je właśnie ze względu na hałas. To się przekłada na rzadką konieczność montażu ekranów akustycznych, ponieważ ruch takiego pociągu to bardziej szum podobny do wiatru niż coś odczuwanego jako uciążliwe. I to samo podejście jest w dużych miastach typu Tokio, pierwsze powiedzmy 20 minut taki pociąg jedzie z mocno ograniczoną prędkością, rzędu 120-150 km na godzinę. W dużych miastach jadą wolniej, właśnie ze względu na ciszę – duża prędkość generuje dużo większy hałas. I jeszcze dodatkowo – tutaj w zasadzie wszystkie nowe samochody – a generalnie oni dużo starych nie mają, to są co najmniej hybrydy. Więc one też są dużo cichsze, przynajmniej przy tej niskiej prędkości w mieście. Tak żeby ktoś na motorze przejeżdżał w taki sposób, że w domu ci podskakuje wszystko, zawał dostajesz, to zdecydowanie czegoś takiego tutaj nie ma nigdzie.

fot. Masaaki Komori

Czyli to są te rzeczy, których dopiero muszą się od Europejczyków nauczyć – żartuję oczywiście. To taki czarny humor, dlatego, że oczywiście lepiej byłoby aby to Europejczycy nauczyli się od Japończyków dbałości o akustykę wspólnych przestrzeni. Powiedz mi jeszcze, czy są w Japonii takie miejsca, o wymiarze sakralnym, filozoficznym, gdzie ta cisza powszechna wprowadzona jest na jeszcze wyższy poziom?
Historycznie takimi miejscami były zawsze ogrody zen i niektóre nadal są, ale obecnie w wielu z nich jest już mnóstwo turystów, co oznacza, że nie ma typowo japońskiej ciszy i spokoju. Ale, tak, Japończycy wciąż mają jeszcze takie ogrody, gdzie rzeczywiście jest idealna cisza. Masz miasto dookoła, ale wchodzisz do takiego ogrodu i jakby wszystko na zewnątrz przestawało istnieć, można usiąść i pomedytować. W hotelu za oknem może być na przykład taki mały ogródek, siedzę sobie, mam taki jakby balkon zamknięty szybą i po drugiej stronie jest ogród. W dzień mogę sobie rozsunąć okno i patrzeć na ten ogród, gdzie jest oczywiście cisza, spokój, szemrze strumyk, bo Japończycy bardzo lubią wodę.

fot. Thor Alvis

Czyli ciszę wzbogaca miły dla ucha, kojący dźwięk…
Tak, tak dokładnie, a w wielu miejscach mają dużo gorących źródeł. Nawet, taka ciekawostka, na przystankach autobusowych bardzo często, na przykład w górach, czy przy stacji kolei, masz taką sadzawkę, gdzie możesz sobie usiąść i włożyć tam stopy, żeby oczekując na przyjazd autobusu czy kolejki zrelaksować się w gorącym źródle.

fot. Kazimierz Pawłowski

Wracając do hotelu – gdy otwierasz to okno na ogród, to nie boisz się, że ktoś z sąsiedniego pokoju akurat odpali grilla i będzie przy nim wrzeszczał?
Nie, nie, taka rozrywka w ogrodzie to jest w Japonii nieznane pojęcie. Grille są, w restauracjach, najczęściej w koreańskich, bo Koreańczycy lubią takie grille albo przy różnych odpustach, festynach, gdy na straganach grillują różne rzeczy. Ale żeby robić grilla w prywatnym, przydomowym ogródku, czy w ogrodzie hotelowym, to nie spotkałem się. Gdy jest Sakura, kwitnienie wiśni, to w parkach, gdzie są wiśnie Japończycy uwielbiają rozkładać się pod tymi wiśniami, przez te dwa tygodnie kiedy wiśnie kwitną i to jest taka celebracja, wszyscy po pracy idą z kocykiem, można sobie wynająć grill i siedzieć pod tymi wiśniami, grillować, nawet wypić piwko, ale to wszystko jest też na tak nieznacznym poziomie hałasu, że nie słyszysz, co się dzieje na kocyku kawałek dalej, nikt głosu nie podniesie, nie będzie wrzeszczał ani gonił. Japończycy rozumieją to, że wspólna przestrzeń jest z definicji dla każdego i nie można narzucać mu swojej obecności, swojego hałasu. To daje superkomfortowe warunki do życia.

Dziękuję za rozmowę.

Kazimierz Pawłowski jest przewodnikiem i pilotem wycieczek związanym z biurem podróży „Kiribati Club”. https://www.kiribaticlub.pl O jego podróżach można przeczytać na autorskiej stronie https://www.pawlowski.cc/ a także w mediach społecznościowych.
Więcej na temat Japonii widzianej oczami Kazimierza Pawłowskiego można przeczytać w przewodniku po tym kraju, który napisał.

FB: https://www.facebook.com/pawlowski.kazimierz/

Instagram: https://www.instagram.com/kazimierz.pawlowski/

Youtube: https://www.youtube.com/@kazimierz.pawlowski

2 komentarze do “Tu mieszka cisza”

  1. Panie Kazimierzu, jest pan wspaniałym, mądrym obserwatorem, spostrzegawczym człowiekiem, ujmuje pan tak ciekawie co zobaczył i czego doświadczył w tym odległym kraju. Ślę serdeczne pozdrowienia z Wadowic pozostając tutaj z marzeniami o bardziej cichym mieście, gdyż nasze takie jest jak tytuł strony “Coraz głośniej(sze)”. Chciałabym by jak najwięcej czytelników przeczytało ten wywiad, co mogłoby wpłynąć na zrozumienie tego, że niewiele potrzeba byśmy wszyscy żyli zgodnie, a każdy miał co lubi oraz czego potrzebuje. Uważałam tak już od lat, toteż po przeczytaniu wywiadu z panem utwierdziłam się o tym. Jedyna szkoda, że kraj, o takim szacunku do drugiego cżłowieka jest tak daleko od nas.

  2. Brak ogłady jest teraz tak dotkliwy, że…nie do uwierzenia, że jest taki kraj, gdzie jeszcze dają radę zachowywać się.

    2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *