Quady i motocykle crossowe są hałaśliwą zmorą polskich lasów. Wycieczki w poszukiwaniu ciszy często kończą się więc koniecznością słuchania warkotu silników przekraczających nierzadko 100 dB. Dlaczego to tak powszechna plaga?
Nagłe pojawienie się dźwięku o wysokim natężeniu, w miejscu, w którym tego dźwięku się nie spodziewamy to szczególnie uciążliwe uczucie. Taka sytuacja ma często miejsce w lesie, dokąd wiele osób udaje się w poszukiwaniu odpoczynku od hałasów miejskich czy wiejskich. Jej powodem są rajdy motocykli crossowych i quadów urządzane na leśnych ścieżkach i szlakach, a także poza nimi. Są jednoznacznie nielegalne, naruszają szereg przepisów, ponieważ dokonują rozlicznych szkód, a jednak są powszechne. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: dlatego, że nic ich nie powstrzymuje.
W teorii wjazd do lasu państwowego motorem, quadem czy samochodem terenowym jest zakazany. Mówi o tym art. 29. 1. ustawy z dnia 28 września 1991 r. o lasach: “Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach. Nie dotyczy to inwalidów poruszających się pojazdami przystosowanymi do ich potrzeb” oraz art. 28. “Właściciel lasu niestanowiącego własności Skarbu Państwa może zakazać wstępu do lasu, oznaczając ten las tablicą z odpowiednim napisem”.
Ponadto art.30 stanowi: “W lasach zabrania się:
12) płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt;
14) hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu”.
Przejazdy pojazdami tego typu zdecydowanie płoszą dzikie zwierzęta, nie jest odosobnionym przypadkiem zabijanie przez nie zwierząt – szczególnie drobnych i poruszających się zbyt wolno, aby uciec przed nadjeżdżającym szybko motocyklem czy quadem. Hałasowanie jest zaś w tym przypadku kwestią oczywistą, gdyż silniki spalinowe osiągają bez trudu przewyższające 100dB poziomy ciśnienia akustycznego, generują również trujące spaliny i mogą być przyczyną powstania iskry, co może spowodować pożar ściółki leśnej – są to aż nadto wystarczające powody do tego, by pojazdy takie nie mogły wjeżdżać do lasu jako przestrzeni chronionej. Ich hałas, jako dźwięk urządzeń mechanicznych, obcy naturalnej biorównowadze ekosystemu, wywiera też oczywiste szkody względem stanu zdrowia stałych mieszkańców tej przestrzeni.
Niemniej właściciele tych pojazdów niewiele robią sobie z przepisów wymienionych powyżej, a istotny wpływ na ten stan rzeczy ma: nieskuteczny poziom edukacji, świadomości obywatelskiej i szacunku dla otaczającej nas przyrody, a także znikoma wykrywalność czynów jak i wysokość kar finansowych, jakich mogą się spodziewać w przypadku złapania na gorącym uczynku. Mianowicie mandaty za rajdy po drogach leśnych nakłada się od kwoty 20 zł do 500 zł, a w przypadku, gdy dojdzie do zniszczenia runa i gleby leśnej – dwukrotność tej kwoty. Wynika to z art. 47 ustawy z dnia 28 września 1991 r.o lasach:
“1. W Lasach Państwowych tworzy się Straż Leśną. Zadania, o których mowa w art. 45 ust. 1 pkt 3, wykonywane są przez strażników leśnych zaliczanych do Służby Leśnej.
2. Strażnicy leśni przy wykonywaniu zadań określonych w ust. 1 mają prawo do:
1) legitymowania osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa lub wykroczenia, jak również świadków przestępstwa lub wykroczenia, w celu ustalenia ich tożsamości;
2) nakładania oraz pobierania grzywien, w drodze mandatu karnego, w sprawach i w zakresie określonych odrębnymi przepisami;”
Adekwatny jest również art. 161 Kodeksu wykroczeń: “Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny”.
O ile służby porządkowe – Policja i Służba Leśna nie chwalą się nadmiarem skuteczności w łapaniu uczestników tych nielegalnych rajdów, o tyle część właścicieli prywatnych lasów, chcących w nich wypoczywać w spokoju, przejawia większe zainteresowanie sprawą, tyle tylko, że niewiele mogą zrobić aby ukrócić proceder na terenach należących do nich. Prawo zabrania bowiem montażu trwałych ogrodzeń prywatnego lasu, jakie mogłyby powstrzymać hałaśliwych rajdowców przed wtargnięciem na dany teren.
Właściciel może jedynie zawiesić tabliczki informujące o tym, że to posesja prywatna, jednakże ich skuteczność możemy zakwalifikować jedynie do kategorii żartu. Motocyklista skaczący po leśnych wykrotach z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę nie tylko ich nie zauważy, ale też ich zauważyć nie chce – traktując to jako bzdurne zawracanie głowy, nie mówiąc o dostosowaniu się do zawartych na nich treści.
Dla porównania spójrzmy jak takie ostrzeżenie przed wjazdem na teren prywatny wygląda w Szwajcarii, gdzie jest bardzo poważnie respektowane. Wymarzonym stanem rzeczy byłaby sytuacja, gdyby także w Polsce prośba o respektowanie zakazu wjazdu na dany obszar wyrażona w tak lakoniczny i przejrzysty sposób wystarczyła, aby kierujący pojazdem zaniechał złamania takiego zakazu.
Biorąc pod uwagę obecny stan środowiska naturalnego i zobowiązanie jakie nakłada na nas Konstytucja RP i szereg przepisów wykonawczych, a dotyczących m.in. ochrony polskiego dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego, które powinniśmy przekazać następnym pokoleniom w stopniu równym lub wzbogaconym – warto podjąć bardzo poważną dyskusję czy w ogóle chcemy i możemy takiemu zobowiązaniu sprostać. W obecnym stanie rzeczy nie wydaje się to możliwe.
Chociaż przyszła zima, to się nie skończyło. Crossy, quady mamy w lesie nadal, doszły skutery śnieżne, potrafią gonić się nimi po łąkach całymi dniami, szczególnie podczas trwania weekendu, gdy chciałoby się w domu odpocząć mając za sobą tydzień pracy. Niestety odpoczynek w tym huku nie jest możliwy, wrażenie jest podobne, gdyby rozstawiono leżaki wzdłuż jezdni na autostradzie, tak żyjemy.
Już są znowu. 2-mc odpoczynku (grudzień, styczeń) w naszej okolicy. Teraz będzie 10-mcy kolejnej mordęgi z tymi sadystami. Łąki, pola zniszczone przez koła, o tym warto pamiętać też, że tak się ten ich pseudosport kończy. Powinno to być zdelegalizowane, takie pojazdy. Tylko na tor sportowy z tym złomem.