Pomimo licznych protestów w całym kraju rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej. Jeżeli zostanie on przegłosowany w Sejmie, wówczas turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane w odległości zaledwie 500 metrów od zabudowy mieszkaniowej.
O przyjęciu projektu nowelizacji Ustawy z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych poinformowała w piątek (21.03.2025) Paulina Hennig-Kloska. Minister klimatu i środowiska ogłosiła, że „rząd w trybie obiegowym przyjął projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej, zgodnie z którą minimalna odległość wiatraków od zabudowań ma wynieść 500 m”. Nowelizacja zakłada też taką samą odległość względem obszarów Natura 2000, zaś od granic parków narodowych wolno będzie lokować wiatraki nieco dalej – ma to być 1500 metrów.
Warto w tym punkcie nadmienić, że tryb obiegowy ogranicza możliwość wyrażania opinii przez społeczeństwo i organizacje pozarządowe. A to ważne, ponieważ nowelizacja tej ustawy wzbudza duże emocje szczególnie pośród mieszkańców tych rejonów, gdzie zagraniczne korporacje energetyczne chcą zrealizować swoje inwestycje w postaci przemysłowych farm wiatrowych. Ludzie boją się, że po wprowadzeniu nowelizacji nie będą w stanie uwolnić się od hałasu powodowanego przez turbiny ani we własnych domach ani nawet na terenach chronionych z uwagi na walory przyrodnicze. Nieodosobnione są głosy w sprawie spodziewanej dewastacji krajobrazu przez te przemysłowe konstrukcje.
Dotychczas turbiny wiatrowe mogły być lokowane – najpierw w odległości około 2 km od zabudowań mieszkalnych, co wynikało z zasady 10H czyli sytuowania ich w odległości 10-krotności całkowitej wysokości wiatraka łącznie z łopatą od domostw, a następnie – od 2023 roku w odległości 700 metrów jeżeli taką możliwość uwzględniały zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego.
Czym bliżej domów, tym bardziej realna staje się możliwość, że hałas pochodzący od tych urządzeń w istotny sposób obniży jakość życia. O czym powszechnie wiadomo hałas generowany przez turbiny wiatrowe jest zmienny i wzrasta wraz z siłą wiatru. Składa się z hałasu mechanicznego, który pochodzi z pracy mechanizmów turbiny, takich jak przekładnie i generatory oraz z hałasu aerodynamicznego, który podlega największej zmienności i powstaje w wyniku przepływu powietrza wokół łopat turbiny. Może to być łagodny szmer lub szelest o niewielkiej uciążliwości, ale może też zamienić się w dudnienie, świst czy łoskot niemożliwe do zignorowania, co ma szczególne znaczenie w czasie przeznaczonym na sen. Cechą oczywistą takiego rodzaju hałasu jest jego nieprzewidywalność – wiatr na pewno nie będzie respektował zwyczajowej ciszy nocnej.
Czym bliżej domów, tym bardziej realna staje się możliwość, że hałas pochodzący od tych urządzeń w istotny sposób obniży jakość życia.
Całodobowego furkotania obawia się w Polsce duża liczba osób. Podnoszą one kwestię wpływu na zdrowie ludzi, ale też ryzyko, że uporczywe dźwięki wpłyną negatywnie na zwierzęta hodowane w gospodarstwach. Protesty w sprawie turbin wiatrowych trwają od dawna między innymi w województwach Śląskim, Opolskim i Zachodniopomorskim, ale także w Wielkopolskim, Łódzkim i Małopolskim, gdzie mieszkańcy wyrażają swój sprzeciw przeciwko planowanym inwestycjom wiatrowym.
Oponenci twierdzą, że to żaden hałas i mamy w środowisku wiele gorszych. To prawda i nieprawda jednocześnie. Tak, mamy w środowisku wiele dotkliwych hałasów i właśnie dlatego dodanie kolejnego do tej długiej listy to problem. Dodatkowo oponenci milczeniem pomijają fakt, że turbiny wiatrowe to nie tylko hałas słyszalny, ale też infradźwięki, których ucho ludzkie nie słyszy, ale ciało je odbiera jako wibracje. Charakteryzują się bardzo długimi falami, co sprawia, że mogą rozchodzić się na duże odległości i bardzo trudno jest je zatrzymać. Nie będzie się dało postawić ekranów akustycznych, żeby je wytłumić. Nie będzie się dało również ochronić przed tym hałasem zwierząt mających znacznie bardziej czułe zmysły niż ludzkie.
O przyjęciu lub odrzuceniu proponowanych zmian posłowie zdecydują w głosowaniu na najbliższym posiedzeniu Sejmu w kwietniu.
Mieszkałem koło wiatraków pracując za granicą nie przeszkadzało mi ale w naszym module grał głośnik cały czas bo kolega miał więc dzięki temu może tych wiatraków my śmy nie słyszeli.
Pytanie o to czego Pan nie słyszał czyli infradźwięki ( fala o częstotliwości poniżej 20Hz – wyjątkowo zdradliwa i szkodliwa). Natomiast co do sąsiada z głośnikiem – owszem, trudno powiedzieć co w tym wypadku jest gorsze. Ja mieszkałem w module przyklejonym do stalowych schodów p.poż i to był horror!
Mnie głośnik jego nie przeszkadzał lubię muzykę dobrze gdy tak nam grało 🙂