Przejdź do treści
o nas

Trzask prosto w okna

Trzaśnięcie drzwiczek automatu do odbioru paczek generuje hałas na poziomie 90-100 dB. W przypadku skrajnie bezmyślnego lokowania tych urządzeń w odległości zaledwie kilkunastu centymetrów od okien mieszkańcy zmuszani są do wysłuchiwania nawet kilkuset takich trzaśnięć w przeciągu doby. Co mogą z tym zrobić?

Różnorodne automatyczne urządzenia do odbioru paczek, w Polsce najczęściej nazywane paczkomatami to urządzenia względnie nowe. Pierwsze takie urządzenie pojawiło się w 2001 roku w Niemczech i nazywało się „Parkstation”. Było wynikiem współpracy firm KEBA i DHL. W roku 2009 ten pomysł wprowadził do Polski Rafał Brzoska, właściciel InPostu nazywając swój wariant Paczkomatem. Nazwa przyjęła się tak dobrze, że później już wszystkie podobne urządzenia w języku potocznym określano tym mianem, chociaż przedsiębiorca swoją nazwę zastrzegł jako znak towarowy. W przeciągu 16 lat liczba tych urządzeń wzrosła w Polsce od 0 do 51 300. Według najnowszych dostępnych danych z końca 2024 roku, szacuje się, że właśnie tyle jest w naszym kraju automatów paczkowych różnych operatorów.

Prawo jeszcze nie nadążyło za tą zmianą – nie istnieją żadne szczegółowe regulacje dotyczące lokowania paczkomatów w terenie. Wystarczy, że jest jakikolwiek kawałek gruntu, zgoda właściciela i już – można postawić tego typu urządzenie. Nie ma wytycznych co do tego w jakiej odległości od budynków mieszkalnych może być ono usytuowane, wymogów aby była dostępna publiczna droga dojazdowa do urządzenia, zapewnione miejsca do parkowania czy wreszcie – jaki hałas urządzenie może generować. Wobec powyższego blaszane drzwiczki przeważnie nie są wyposażone w żadne podkładki tłumiące trzask uderzenia, a same automaty lokowane tak dowolnie, że dochodzi do sytuacji kuriozalnych, w rodzaju umieszczania ich w odległości dosłownie kilkunastu centymetrów od okien cudzych mieszkań bez potrzeby pytania o zgodę. Dla ich lokatorów oznacza to warunki zbliżone do zamieszkiwania przy strzelnicy, jako że trzaśnięcie drzwiczek przy ich zamykaniu generuje hałas na poziomie 90-100 dB. Na największych osiedlach oznacza to nawet kilkaset trzaśnięć na dobę, nieustanne podjazdy i odjazdy samochodów, trzaskanie drzwiami przy wsiadaniu i wysiadaniu klientów i kurierów.

Nie oznacza to jednak, że sytuacja jest całkowicie beznadziejna od strony prawnej. Właściciel działki, na której mieści się paczkomat, zobowiązany jest do przestrzegania art. 144 Kc, tak jak każdy inny. -Sytuacja ta może być porównana do problematyki hałasu generowanego przez ruch samochodowy. Sama droga nie emituje dźwięków, ale jej użytkowanie już tak, co wiąże się z odpowiedzialnością zarządcy za taki stan rzeczy. Analogicznie, automat może stać cicho, jednak dźwięki towarzyszące jego użytkowaniu – takie jak otwieranie drzwiczek czy przyjazdy kurierów – mogą być źródłem immisji. Jeśli hałas przekracza dopuszczalne normy, właściciel terenu powinien podjąć działania w celu jego ograniczenia – tłumaczy mecenas Bartłomiej Wojtyniak z Kancelarii Prawnej „Kurier”.

Zdaniem prawnika odpowiedzialność za immisje, czyli między innymi hałas, ale też spaliny wynikające z ciągłego podjeżdżania i odjeżdżania pojazdów, spoczywa przede wszystkim na właścicielu działki, na której automat został ustawiony, gdyż to on udzielił zgody na jego instalację. Nie jest to jednak jedyny możliwy adresat roszczeń. Odpowiedzialność mogą ponosić również inne podmioty, które przyczyniają się do powstawania uciążliwości lub które czerpią z nich korzyści – na przykład operator automatu. Przekraczanie dopuszczalnych poziomów hałasu to również nie jedyny możliwy powód wniesienia skargi. Jeżeli działalność automatu paczkowego narusza dobra osobiste, mir domowy, czyni niemożliwym użytkowanie mieszkania lub domu zgodnie z przeznaczeniem albo wręcz przekłada się na utratę zdrowia, na przykład z powodu bezsenności, to wówczas przepisów, na które można się powołać jest o wiele więcej.

Problematyczny może być jednak pierwszy krok polegający na ustaleniu do kogo w ogóle należy wystąpić z intencją rozwiązania problemu. Automaty mają wprawdzie swoje oznaczenia numeryczne jednoznacznie określające o które urządzenie chodzi i kto jest jego operatorem, ale tą drogą najczęściej można skontaktować się jedynie z infolinią, która żadnych szczegółowych informacji na temat właściciela gruntu nie posiada i nie udzieli. Dlatego w przypadku paczkomatów osiedlowych najlepiej jest udać się w pierwszej kolejności do spółdzielni mieszkaniowej lub zarządu wspólnoty, które mogą pomóc w ustaleniu do kogo należy grunt pod urządzeniem.

Jeżeli znajduje się ono tuż przy budynku wielorodzinnym, to z największym prawdopodobieństwem będzie to grunt należący właśnie do spółdzielni lub wspólnoty. W odniesieniu do terenów pośród domków jednorodzinnych ustalenie właściciela może być trudniejsze. -Wówczas pozostaje złożenie wniosku do starostwa powiatowego lub urzędu miasta o udostępnienie danych z ewidencji gruntów i budynków. Można to zrobić osobiście lub online. Aby uzyskać dostęp do takich informacji, wnioskodawca musi wykazać tzw. interes prawny. W tym przypadku należy wskazać, że jako sąsiad działki doświadcza się uciążliwości wynikających z funkcjonowania urządzenia – wyjaśnia mecenas Wojtyniak. W przypadku podejrzenia, że grunt należy do gminy lub miasta, alternatywną drogą jest złożenie wniosku o udostępnienie informacji publicznej do odpowiedniego urzędu.

Immisje na nieruchomości sąsiednie są prawnie zakazane, a domaganie się ich usunięcia – w pełni zasadne. Natomiast wysiłek i koszty, jakie się z tym wiążą w ogóle nie powinny mieć miejsca, jako że po tylu latach od wprowadzenia tego rodzaju urządzeń do użytku, oczywiste uciążliwości jakie one generują w przypadku niemądrego ich ulokowania, powinny być już od dawna wyeliminowane systemowo.

Immisje na nieruchomości sąsiednie są prawnie zakazane, a domaganie się ich usunięcia – w pełni zasadne.

Zwrócili na to uwagę Magdalena Rogozińska i Paweł Lenarczyk, radni Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy, którzy już w 2023 roku podjęli działania mające na celu uregulowanie zasad lokalizacji tych automatów na terenie swojego miasta. „Prawo budowlane nie wymaga decyzji pozwolenia na budowę oraz zgłoszenia na automaty typu bankomaty, biletomaty, wpłatomaty, automaty sprzedające, automaty przechowujące przesyłki lub automaty służące do wykonywania innego rodzaju usług o wysokości do 3 m włącznie. Daje to prawie nieograniczone możliwości stawiania wolnostojących automatów w każdej lokalizacji bez możliwości wyrażenia sprzeciwu lokalnej społeczności. Należy podjąć działania, które by określiły ramy działania tych urządzeń lokowanych w m.st. Warszawa” – napisali w piśmie adresowanym do Marleny Happach, Dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta. Podkreślili, że konieczne jest doprecyzowanie zasad lokowania tego typu automatów we wszystkich nowo sporządzanych miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, w warszawskiej uchwale krajobrazowej, traktując te urządzenia na równi z ogrodzeniami czy małą architekturą, a także w ogólnomiejskim dokumencie dobrych praktyk dla lokowania automatów w stolicy.

Odpowiedź nadeszła klasyczna: „niedasie”. Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego odpisało, że wprawdzie podejmuje interwencje w przypadku jeśli obiekty takie ulokowane są w sposób szkodliwy dla ładu przestrzennego oraz jakości funkcjonalnej i wizualnej przestrzeni, ale tylko wtedy jeśli problem dotyczy terenów stanowiących nieruchomości miejskie. Na wszelkich pozostałych terenach można wstawiać je, gdzie się chce, z pominięciem etapu analiz uwarunkowań przestrzennych. „W takich sytuacjach jedyną możliwością jest zgłoszenie przez mieszkańców – członków wspólnot czy spółdzielni swoich zastrzeżeń do zarządów wspólnot lub spółdzielni, które mają obowiązek działać w granicach prawa i możliwość wystąpienia w imieniu wspólnoty z żądaniem zaprzestania uciążliwej działalności lub zmiany sposobu jej prowadzenia” – czytamy w piśmie. Wojciech Wagner, zastępca dyrektora Biura napisał też, że „Pomimo masowości zjawiska sytuowania automatów w skali miasta, skutki ich funkcjonowania w przestrzeni są jednak odczuwalne przede wszystkim lokalnie, w najbliższym ich sąsiedztwie. W systemie planistycznym obowiązującym w Polsce nie istnieje dokument o randze prawa lokalnego, który byłby skutecznym narzędziem ochrony przed tak dynamicznie rozwijającym się rynkiem obsługi e-commerce.” Wyjaśnił również w kilku akapitach dlaczego żadna z propozycji przedstawionych przez radnych nie zadziała.

Radny Paweł Lenarczyk się nie zniechęcił. Nadal występuje w imieniu ludzi poszkodowanych hałasem automatów paczkowych, pisząc interpelacje w ich sprawach. -Chociaż Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego nie wyraziło woli zajęcia się tematem, to on ciągle powraca – mówi Paweł Lenarczyk. -Firm oferujących odbiory przesyłek w ten sposób cały czas przybywa, trwa walka o lokalizacje dobre z ich punktu widzenia, ale niekoniecznie uwzględniające prawo mieszkańców do spokoju we własnych mieszkaniach. Sytuacja prowadzi też do konfliktów sąsiedzkich z bardzo dużą nierównowagą sił. Jednej bądź kilku rodzinom mającym urządzenie prosto przed oknami uniemożliwia ono normalne życie, ale inni sąsiedzi, którzy już tego hałasu nie doświadczają, nie są skłonni pomóc w działaniach prowadzących do tego, aby zostało odpowiednio wygłuszone lub przeniesione – dodaje. Podkreśla, że nikt nie występuje przeciwko samej idei paczkomatu, ale przeciwko wadliwemu ich lokalizowaniu, które przynosi zyski operatorowi, ale wymierne szkody mieszkańcom zmuszonym do słuchania hałasów przez całą dobę. Na taki stan rzeczy zgody nie ma i nie będzie.

Pomysłem radnego jest doprowadzenie do wspólnego spotkania i obrad przedstawicieli samorządu i operatorów automatów paczkowych. -Zmiany na poziomie ustaw trwają latami, a rozwiązania potrzebne są tu i teraz, najlepiej więc byłoby ustanawiać je na poziomie lokalnym na przykład poprzez opracowanie zasad dobrego użytkowania – mówi.

Tą drogą wcześniej poszedł Wrocław ustanawiając, jako pierwsze miasto w Polsce, lokalne „Wytyczne dla operatorów automatów przechowujących przesyłki na obszarze miasta Wrocławia” dotyczące umieszczania automatów paczkowych. Nie mają one formy powszechnie obowiązującej uchwały rady miejskiej, ale stanowią kodeks dobrych praktyk i wytyczne opracowane przez Wrocławskie Mieszkania, spółkę miejską odpowiedzialną za współpracę z operatorami paczkomatów na terenach gminnych, we współpracy z Dolnośląskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków i Wydziałem Architektury i Zabytków UM. We Wrocławiu automaty nie powinny więc blokować chodników, utrudniać wyjazdów, dostępu do śmietników czy innych uczęszczanych miejsc. Nie powinny być ustawiane przodem do okien budynków mieszkalnych ani w ich pobliżu aby minimalizować zanieczyszczenie światłem i hałas dobiegający od trzaskających drzwiczek, ale też podkreślona jest potrzeba lokowania ich w takiej odległości od nieruchomości, aby hałas wynikający z całokształtu ruchu przy takiej maszynie nie powodował dyskomfortu mieszkańców. – Automaty paczkowe nie wymagają pozwolenia na budowę ani nawet zgłoszenia. Jednocześnie stają się tak częstym elementem krajobrazu, że od dawna widzieliśmy we Wrocławiu potrzebę regulacji zasad ich stawiania. Od 2021 roku pracowaliśmy z największym operatorem tych urządzeń w Polsce w celu określenia dobrych praktyk ich lokalizowania. Teraz poszliśmy krok dalej: mamy jednolite zasady dotyczące wszystkich operatorów – powiedział lokalnym mediom Michał Guz z biura prasowego Urzędu Miasta we Wrocławiu. Zła wiadomość jest taka, że zasady te nie mogą być narzucone na terenach, które nie są pod zarządem Miasta.

O tym, że problem nadmiernego hałasu tych urządzeń wymaga uregulowania, świadczy narastająca liczba skarg, protestów i akcji, które moglibyśmy nazwać dywersyjnymi

O tym, że problem nadmiernego hałasu tych urządzeń wymaga uregulowania, świadczy narastająca liczba skarg, protestów i akcji, które moglibyśmy nazwać dywersyjnymi, polegających na odcinaniu prądu do automatów przez zdesperowanych sąsiadów. Takie działania zdarzały się między innymi w Świętochłowicach, Katowicach, Warszawie. Informacje o problemowych sytuacjach dotarły do nas także między innymi z Rybnika, Nowej Soli i Drawska Pomorskiego. Tylko w samym 2024 roku do mediów trafiło kilkadziesiąt spraw dotyczących hałasu automatów paczkowych. Ludzie, którzy muszą ich słuchać zgłaszają ten problem wszędzie gdzie mogą – do Powiatowych Inspektoratów Nadzoru Budowlanego, na Policję, do oddziałów WIOŚ, piszą do redakcji regionalnych i ogólnopolskich. Szkoda, że na ustanowienie ogólnopolskich przepisów, które mogłyby uporządkować sytuację, na razie się nie zanosi, ale rosnąca w społeczeństwie świadomość problemu z hałasem tych urządzeń ma szanse przełożyć się przynajmniej na regulacje prawa lokalnego.

Uwaga od autorki: Słowo „Paczkomat” pisane wielką literą, jako nazwa własna, jest zarejestrowanym znakiem towarowym należącym do firmy InPost. Jednakże w obiegowej polszczyźnie słowem paczkomat określany jest ogół urządzeń służących do automatycznego odbioru przesyłek. W takim kontekście, jako rzeczownik pospolity, słowo to jest używane w niniejszym artykule. Jeśli to możliwe używałam zamiennie sformułowań automat paczkowy lub po prostu automat lub urządzenie. Żadna z sytuacji tutaj przedstawionych nie odnosi się konkretnie do produktu lub usługi firmy InPost.

1 komentarz do “Trzask prosto w okna”

  1. Świetny merytoryczny artykuł.
    Szkoda, że wraz z ekspresowym tempem rozwoju takich usług, nie idą proporcjonalnie szybko i sprawnie zmiany w prawie.
    Najgorsze, że te kwestie można by uregulować w prosty sposób. Już podpięcie kategorii paczkomatów pod zabudowę wymagającą pozwolenia niejako rozwiązało by wiele problemów, jednocześnie wykorzystując już istniejące mechanizmy prawne.
    Fakt, spowolniło by to tempo rozwoju i możliwość zarobku dla tych, którzy chcieliby postawić sobie coś takiego na swojej działce obok sąsiada. Patodeweloper zarabia, a ludzie cierpią…

    2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *