Prościej się nie da: mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego złożyli zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia w postaci zakłócania spoczynku nocnego na podstawie art. 51 Kw, a ponieważ do zakłócania rzeczywiście dochodziło, o czym wiedział każdy mieszkający w mieście, to zapadł jedyny możliwy wyrok: skazujący.
W Gorzowie Wielkopolskim mieszkańcy od 2021 roku zmagali się z nocnymi hałasami plenerowego miejsca imprezowego. W sezonie wiosenno-letnim „Wartownia” zlokalizowana na błoniach przy ulicy Fabrycznej nad rzeką Wartą organizowała na zlecenie Miejskiego Centrum Kultury przeróżne wydarzenia w dzień i w nocy. Przeciwnikom imprezowni przeszkadzały tylko te nocne: dudniąca basowa muzyka, wrzaski i okrzyki DJ-ów trwające długo w noc. Dlatego złożyli zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia w oparciu o art. 51 Kw. A ten brzmi:
§ 1.
Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2.
Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 3.
Podżeganie i pomocnictwo są karalne.
Zakłócanie spoczynku nocnego było w tym przypadku jasne jak słońce i udokumentowane na dziesiątą stronę – najbardziej przez samego organizatora imprez, ale także przez Urząd Miasta Gorzowa Wielkopolskiego, który na stronie urzędu chwalił się działalnością stworzonej na swoje zlecenie imprezowni. Zważywszy zaś na to, że sąd odnosi istniejący stan rzeczy do przepisów prawa, a nie do tego, czy i co podoba się publiczności, wyrok mógł być tylko jeden i taki właśnie zapadł 11 lutego 2025. Organizator, czyli prywatna firma zatrudniona do prowadzenia „Wartowni”, został uznany winnym, a sąd nałożył na niego 2000 zł grzywny.
Kwota brzmi zabawnie, szczególnie w kontekście budżetu ponad 1 mln zł, jaki podwykonawca otrzymał na prowadzenie klubu od Urzędu Miasta na sezon 2024, ale w tym przypadku okazała się bez znaczenia. Gdyby w tej sytuacji Urząd Miasta podtrzymał decyzję o zlecaniu firmie prywatnej dalszej organizacji nocnych imprez, byłoby to jednoznaczne z aprobatą kontynuacji łamania prawa. Sam wyrok okazał się więc kluczowy – a nie wynikająca z niego grzywna. Efekt byłby w tym przypadku taki sam, nawet gdyby wynosiła 20 zł.
Nie da się jednak przeoczyć faktu, że zawinił tutaj przede wszystkim czas trwania, format i sposób organizacji nocnych imprez, a nie istnienie plenerowego miejsca spotkań samo w sobie.
Co zdarzyło się dalej? „Wartownia” ogłosiła „zakończenie projektu” w piątek 28 lutego ani słowem nie wspominając swoim odbiorcom aby istniało jakiekolwiek powiązanie z wyrokiem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim na temat wspólnego łamania prawa innych ludzi do spoczynku nocnego, tak przez organizatora jak i przez jego wrzeszczącą publiczność.
Tego samego dnia Marta Liberkowska, dyrektor Wydziału Promocji i Informacji Urzędu Miasta Gorzowa, kilkadziesiąt minut przed opublikowaniem komunikatu przez klub, poinformowała media, że ze stanowiska została odwołana przez prezydenta miasta Hanna Dębska, dotychczasowa dyrektor MCK odpowiedzialna za współpracę miasta i agencji prowadzącej „Wartownię” o czym poinformowały lokalne portale – „Gorzów Wielkopolski. Nasze miasto” w artykule przygotowanym przez redaktora Jarosława Miłkowskiego – jako pierwszy. Niemniej w poniedziałek 3 marca media obiegła informacja, że tę ostatnią decyzję prezydent wycofa.
Decyzja o zamknięciu „Wartowni”, czego można było się spodziewać, spotkała się z masowym sprzeciwem uczestników imprez. Wkrótce po jej ogłoszeniu anonimowa osoba podpisująca się literą K utworzyła w internecie petycję o przywrócenie działalności klubu o treści (pisownia oryginalna):
Hej!
Tworzę petycję o przywrócenie wartowni w Gorzowie, ponieważ wierzę, że może to pozytywnie wpłynąć na wizerunek miasta i stworzyć przestrzeń, która przyciągnie zarówno mieszkańców, jak i turystów. Gorzów to miasto z ogromnym potencjałem, w którym mieszka wielu młodych ludzi szukających miejsca do spotkań, integracji i rozwijania swoich pasji.
Wartownia mogłaby stać się symbolem otwartości, kultury i nowoczesności, pokazując, że Gorzów to miasto, które dba o swoją społeczność i daje przestrzeń do rozwoju. Przywrócenie takiego miejsca to nie tylko krok w stronę atrakcyjności miasta, ale także inwestycja w lokalną społeczność i jej potrzeby.
Na temat tego jak przebiegała „integracja” i jakie to „pasje” rozwijali w godzinach nocnych uczestnicy imprez, mieli sporo do powiedzenia w komentarzach pod artykułami w mediach lokalnych mieszkańcy miasta. Powiedzmy sobie oględnie, że zdaniem komentujących odzwierciedlały pełny przegląd tego, czego zwalczanie ma na celu Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Nie da się jednak przeoczyć faktu, że zawinił tutaj przede wszystkim czas trwania, format i sposób organizacji nocnych imprez, a nie istnienie plenerowego miejsca spotkań samo w sobie. A takie miejsce jest zdecydowanie potrzebne młodzieży i na ten fakt zwrócił uwagę Robert Surowiec, Przewodniczący Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego i wiceprezes zarządu Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w tym samym mieście. To do niego młodzież zwróciła się z prośbą o znalezienie rozwiązania.
Wypracowanie kompromisu nie będzie jednak proste. Szczególnie po orzeczonym już wyroku, stwierdzającym popełnienie wykroczenia, stała działalność imprezowego miejsca na zlecenie władz miasta, w oparciu o te same założenia nie ma racji bytu. Jego nocnych hałasów nie da się wybronić jako „okazjonalnych uroczystości oraz uroczystości i imprez” wymienionych w punkcie drugim art. 156 POŚ, bardziej pasują one do tego, czego punkt pierwszy tego artykułu zakazuje, a brzmi on: „Zabrania się używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast, terenach zabudowanych oraz na terenach przeznaczonych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe.” Wydany wyrok nakazowy, w przypadku dalszego łamania prawa przez obwinionego w ten sam sposób, daje natomiast solidną podstawę do wszczęcia sprawy w sądzie cywilnym na przykład z art. 144 Kc lub przepisów na temat naruszenia dóbr osobistych. A w tego typu postępowaniach wyroki są już dużo bardziej dotkliwe dla sprawców.
Dzienne hałasy imprezowe, których musi przymusowo słuchać niemały kawał miasta, też pozostają pod znakiem zapytania – z jednej strony województwo lubuskie, tak jak wszystkie pozostałe, wydaje pieniądze na program ochrony środowiska zawierający także obszerny dział dotyczący ochrony mieszkańców przed hałasem, z drugiej – pomimo, że jak wykazała analiza (1), mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego doświadczają wielu różnych rodzajów hałasu, Urząd Miasta tworząc takie miejsca jak „Wartownia” – w znaczeniu przede wszystkim emitowania zbyt głośnej muzyki – dokłada im jeszcze dodatkowe źródło hałasu finansując je z pieniędzy podatników. Ta sprzeczność w żadnym województwie nie może trwać wiecznie. Na koniec warto przypomnieć także i to, że impreza tak głośna, by była uciążliwa dla ludzi wewnątrz budynków mieszkalnych w otoczeniu, jest z całkowitą pewnością ryzykowna dla zdrowia samych uczestników i to, że biorą oni w niej udział na własne życzenie, nie powinno zwalniać organizatorów, a realizatorów dźwięku w szczególności, od myślenia o tym, co nadmiar decybeli może zrobić ze słuchem imprezowiczów. Z tych wszystkich powodów rozwiązania dotyczące tworzenia miejsc przeznaczonych do zabawy i rozrywki z udziałem głośnych dźwięków muszą być naprawdę dobre i innowacyjne.
Jak deklaruje Wiesław Ciepiela, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Gorzowa Wielkopolskiego sprawą zajął się także prezydent miasta Jacek Wójcicki. -Prezydent podjął analizę sytuacji i zamierza przedstawić w przeciągu kilku dni propozycje kompromisowych rozwiązań – mówi rzecznik. Czekamy na takie!
Fot. Bartłomiej Nowosielski/Urząd Miasta w Gorzowie
(1) Program ochrony środowiska dla województwa lubuskiego do roku 2027, Zakład Analiz Środowiskowych Eko-precyzja
Może Cię zainteresować również:
Mnie zastanawia „repertuar” takich miejsc. Nie ma lokalnych zespołów ani żadnych w ogóle z normalnym przekazem, a nie drących się raperów, gdzie występ sprowadza się do wrzasków i dudnienia? Jaki interes ma miasto w propagowaniu pobudzających agresję wzorców? Nie dość tego jest w internecie za darmo, żeby jeszcze z podatków finansować takie rzeczy w centrum miasta?
Miałem taki sen; pewien Prezydent zapoznał się z materiałem dowodowym w pewnej sprawie i widok przejawów „kultury” nagranej przez …operatora… tak nim wstrząsnął, że pomyślał sobie: „och, w nowym gmachu chciałbym czegoś więcej niż desek rzuconych na klepisko, dudnienia i wódki lejącej się strumieniami”. Wtedy horda łysoli rzuciła się na niego domagając się więcej wódki i więcej dudnienia. Domagali się aby było głośniej, jeszcze głośniej, coraz głośniej, bo łysola lęk ogarnia, gdy jest ciszej i trzeba mówić słowa. Łysol lubi uszy zapchać hałasem, a gębę wódką, wtedy jest kontent. Pewna blondynka chichotała w mym śnie i mówiła „wiem o tym, wiem”, a do Prezydenta mówiła „to dobra kultura, bardzo dobra, nic złego się tam nie dzieje”. Prezydent w moim śnie, nie mam pojęcia w jakim to było mieście, pomyślał „nie mam już do niej zaufania, to nie jest kultura”, a wtedy obudziłem się w Gorzowie, co za niespodzianka!
Daruj, Jarek pierwszy rzuci deski na klepisko.
Dlaczego każde lato musi być pod dyktando hałasu z cudzych głośników? Ja nie jestem z Gorzowa, ale mam w swoim mieście dokładnie to samo. Dyskotekowa rąbanka leci z głośników ustawionych na budach przy rzece od połowy maja co rok. Mieszkam od tego około 250 metrów, to są bloki doby komunistycznej, gęsto postawione jeden obok drugiego, do wszystkich mieszkań ten hałas dociera. Nie ma bata na cwaniaków prowadzących to, tak są poukładani z miastem, takie mają plecy. Od władz miasta dzierżawią grunt, to tereny zalewowe. My jesteśmy zakładnikami. Do 2 w tygodniu, do rana piątek, sobota, niedziela. W trakcie i później rozchodzą się pijani, wrzaski, darcie ryja „ku…, chu…, zj…” wszystko to musimy słuchać we własnych łóżkach, dorośli, dzieci, wszyscy. Tylko o deszcze zostaje się modlić i żeby było zimno, bo nic innego na to nie przeciwdziała, ale przeważnie jest gorąco. Już nie ma deszczowych lipców jak dawniej. Basy są mocne, czy ja okna otworzę czy zamknę to jest dudnienie w mieszkaniu. Żadna prośba o ściszenie nie zadziałała, a byliśmy nawet z dzielnicowym to pyskował właściciel tej wódziarni, że będzie tak biznes prowadził jak uważa. Jak gdzieś na urlop pojadę, to będę miała to samo. To jest plaga w kraju, za aprobatą władz, tu czytam 1 mln z budżetu na imprezownię. Byle tak dalej, boicie się wszyscy „inżynierów i lekarzy” z krajów arabskich, a hodujecie własnymi pieniędzmi taką zapijaczoną, ogłuszoną hołotę i znieczulicę, że lada moment ta złota polska, białoskóra młodzież na łeb wylezie już każdemu, skoro już teraz nikogo i niczego nie uszanują, będą się zabawiać w skrajnie egoistyczny sposób nie patrząc na to, że inni też tu żyją. Oni się domagają hałaśliwych imprez po nocach, to ma być, nie ważne jaka to katorga i terror dla całych osiedli.
A). Hałas niszczy słuch
B). Hałas powoduje agresję
Korona by z głowy spadła jakby ściszyli trochę?
Wytłumaczy mi ktoś dlaczego to zawsze musi być nocny łomot dyskotekowy podlany alkoholem w charakterze atrakcji dla młodzieży? Rajców miejskich umysły nie zbaczają w żadnym innym kierunku? Zamiast proponować młodym coś wartościowego, to proponują im dwie rzeczy szkodliwe: hałas i pijaństwo. Młodzieży się podoba i młodzież tego chce, bo młodzież w ogóle chce różnych głupich rzeczy w niewiedzy, ale to dorośli decydują i płacą za organizację. Powinni mieć też spojrzenie z perspektywy dokąd to prowadzi, odwyk, terapie dla alkoholików, leczenie uszkodzeń słuchu, wszystkie te PEFRONy i zasiłki dla niepełnosprawnych, bo głuchy niekoniecznie się w ogóle później samodzielnie utrzyma, to też z kasy państwowej, z obywatela kieszeni na to drenujecie. To może trzeba powiedzieć STOP tworzeniu przyczyn szkodliwych zjawisk społecznych i mieć w następstwie mniej wydatków i zachodu z niwelowaniem rezultatów. Pomyślcie o tym radni Gorzowa Wlkp.
Wystarczy ściszyć i nie zamykać. Po co tak głośno, tam się nie słyszy co ktoś mówi. Naprawdę było zagłośno.