Impreza masowa co weekend w innej wsi daje rezultat całego lata hałasu w jednej gminie. Model ekstremalnie głośnych, całonocnych, a nierzadko kilkudniowych festynów rozpowszechnił się w Polsce na przestrzeni ostatnich kilku lat. Mocno wspiera go biznes alkoholowy… i dotacje „na kulturę”.
Przy szczególnie niekorzystnym położeniu nieruchomości w centrum wiejskiej gminy, można mieć latem więcej zarwanych nocy z powodu hałasu imprezowego niż w centrum dużego miasta. Powodem są krążące imprezy masowe – już nie wystarcza jedna czy dwie duże imprezy gminne w sezonie letnim, każda wieś musi mieć swoją. Na tę nową „tradycję”, o której piszecie Państwo do naszej redakcji w każdy letni weekend, złożyły się różne czynniki, dzisiaj się im przyjrzymy.
Zmiany w organizacji imprez wiejskich
W ostatnich latach można zauważyć zmianę w podejściu do organizacji wiejskich imprez i festynów. Wcześniej takie wydarzenia były często okazją do lokalnych spotkań i kultywowania tradycji, organizowanymi raz, dwa razy w przeciągu okresu wakacyjnego na przykład z okazji dożynek i lokalnego święta – dopracowanymi, przemyślanymi. Dziś często są to wydarzenia o mocnym komercyjnym zabarwieniu, których głównym organizatorem wprawdzie wciąż pozostaje gmina, ale kluczowymi beneficjentami są firmy oferujące swoje usługi lub promujące produkty podczas wydarzenia. Takim firmom zależy na dotarciu do jak największej grupy odbiorców, dlatego nie zadowalają się jednym czy dwoma wydarzeniami, skoro mogą mieć ich nawet kilkanaście w przeciągu jednego lata. Coraz częściej gminy organizują więc cykliczne imprezy „w trasie”, w każdej wiosce po kolei, żeby dotrzeć do większej liczby mieszkańców.
Łatwiejszy dostęp do nagłośnienia i technologii
Istotną składową problemu z takim modelem obwoźnego imprezowania jest dostęp do potężnych, profesjonalnych systemów nagłośnieniowych, który stał się znacznie łatwiejszy i tańszy niż kiedyś. Nawet lokalne firmy nagłaśniające oferują kompleksową obsługę, co sprawia, że również małe sołectwa mogą pozwolić sobie na organizację głośnych koncertów czy dyskotek. Wcześniej nie było to aż takie proste. Odpowiednim sprzętem dysponowały zazwyczaj wyłącznie duże firmy działające na skalę minimum wojewódzką, które po pierwsze były o wiele droższe, a po drugie ich terminarz był znacznie bardziej napięty. Rozwój mniejszych firm trudniących się wynajmem sprzętu nagłośnieniowego czy wręcz całościową organizacją imprez ułatwił zwiększenie ich liczebności.
Głośność, która kiedyś była technicznie trudniejsza i kosztowniejsza do osiągnięcia, dziś jest standardem, co oznacza, że basowe dudnienie słychać w każdy weekend
Głośność, która kiedyś była technicznie trudniejsza i kosztowniejsza do osiągnięcia, dziś jest standardem, co oznacza, że na wsi bardzo łatwo jest o taką sytuację, że basowe dudnienie słychać w każdy weekend od piątku do niedzieli – do imprez gminnych dochodzą przecież również wesela, wydarzenia sportowe, imprezy tematyczne i jeszcze prywatne imprezy na posesjach, które także jest bardzo łatwo nagłośnić prawie tak uciążliwie, jak profesjonalny festyn. Głośniki, które mogą tego dokonać to obecnie wydatek nie przekraczający możliwości finansowych osoby o przeciętnych dochodach.
Zwiększone finansowanie wydarzeń lokalnych
Mroczniejsza strona festynowego hałasu na wsiach wygląda tak: wiele gmin korzysta ze środków unijnych lub z rządowych programów na wspieranie inicjatyw lokalnych i kulturalnych. Te fundusze są często przeznaczane właśnie na organizację imprez, co prowadzi do ich większej częstotliwości. Imprezy te są traktowane jako sposób na integrację społeczności i ożywienie życia na wsi, ale pozostaje zamiatanym pod dywan sekretem to, że grantodawca daje pieniądze na kulturę, a rezultatem jest popijawa przez dwa dni do czwartej nad ranem. Fundusze unijne (np. z inicjatywy LEADER czy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego) mają na celu wspieranie społeczności wiejskich, aktywizację mieszkańców i przeciwdziałanie marginalizacji. Organizowanie imprez jest postrzegane jako jeden ze sposobów na „integrację” i „aktywizację”.
w praktyce piękne teoretyczne opisy zamieniają się w dyskotekę z wrzeszczącym DJ-em i sprzedawanym na wielu stoiskach alkoholem
Gmina może więc wnioskować o środki na „cykl wydarzeń kulturalnych promujących lokalne tradycje i integrację międzypokoleniową”, co we wniosku o dotację przybiera postać wartościowego wydarzenia, podczas którego wydobywa się z wiejskiej społeczności wszystko co najlepsze, świadczące o bogactwie i różnorodności lokalnego dziedzictwa, natomiast w praktyce te piękne teoretyczne opisy zamieniają się w dyskotekę z wrzeszczącym DJ-em i sprzedawanym na wielu stoiskach alkoholem. W rozliczeniu funduszy nie wspomina się później ani o przekraczaniu racjonalnych poziomów głośności ani o całonocnym pijaństwie. Wystarczy kilka zdjęć z elementami folkloru lub występem lokalnego zespołu w samo południe. Nikt z grantodawców nie sprawdza na miejscu, co działo się przez całą noc, czy poziom hałasu nie przekraczał norm ani jak wyglądała kwestia spożycia alkoholu.
Brak regulacji i egzekwowania prawa
O tym, że poziomu głośności takich imprez nie sprawdzają ani grantodawcy ani w ogóle nikt, pisaliśmy już wielokrotnie, alarmuje na ten temat od lat również Rzecznik Praw Obywatelskich. Problem, by nadmienić to w skrócie, systemowo polega na tym, że Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych wciąż nie zawiera zupełnie żadnych wytycznych o ich bezpiecznej głośności. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie zajęło się tym przez kolejny sezon imprezowy, chociaż premier Donald Tusk jasno wskazał zeszłej jesieni, że ma to zrobić.
Wzywanie Policji do nocnego zakłócania spokoju przez całonocne imprezy przeważnie zupełnie nic nie daje, ponieważ Policja najczęściej ma związane ręce. Impreza gminna, co oczywiste, ma wszystkie wymagane zezwolenia. Jednak pewna furtka istnieje i skorzystali z niej na przykład mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego (szczegółowo opisaliśmy to TUTAJ). Działa ona tak: imprezę gminną zakłócającą spoczynek nocny można zgłosić na policję lub do prokuratury korzystając ze ścieżki sprawy karnej, która jest prosta i bezpłatna (na czym polega opisaliśmy TUTAJ). Zakłócanie spokoju należy udokumentować, co w przypadku publicznej imprezy masowej jest bardzo proste. Dowodem w sprawie będzie też notatka służbowa patrolu policyjnego, który wprawdzie nie ma kompetencji do tego by doprowadzić do ściszenia lub skrócenia czasu trwania legalnej, zgłoszonej imprezy, ale w notatce potwierdzi, że impreza taka dudni na przykład do czwartej nad ranem.
Sąd na podstawie dostarczonych dowodów, szybko i w skróconej procedurze orzeknie iż do zakłócania spoczynku nocnego doszło, ponieważ w przypadku jeśli rzeczywiście doszło, nie będzie mógł stwierdzić, że nie. Mimo że zawiadomienie takie można złożyć na sam urząd, to ostatecznie odpowiedzialność karna spada na konkretne osoby fizyczne, które podjęły decyzje o organizacji imprezy w sposób uciążliwy. Mogą to być wójt, burmistrz lub inni urzędnicy odpowiedzialni za wydanie zgody lub nadzór nad wydarzeniem. Kary nie będą dotkliwe finansowo, ponieważ Kodeks wykroczeń nie przewiduje wysokich grzywien w kwestii zbyt głośnych imprez, ale wyrok skazujący najprawdopodobniej każdemu urzędnikowi dałby do myślenia nad tym, czy impreza naprawdę musi być organizowana od piątku do niedzieli albo wręcz przez siedem dni z rzędu (od wtorku do poniedziałku), czego w tym roku dopuściła się gmina rekordzistka z okazji pewnego jubileuszu.
Rozsądek pogubiony za stodołą
Całościowo problem zbyt głośnych, zbyt długich i zbyt częstych imprez masowych sprowadza się do słowa „zbyt”. Ludzie nie protestują przeciwko imprezom jako takim, większość samemu chętnie bierze w niektórych udział, ale przeciwko takiej formie ich organizowania, która przeczy zdrowemu rozsądkowi i w dużym stopniu pozostaje sprzeczna z prawem. Kluczowy element, bardzo ważny z punktu widzenia handlarzy alkoholem, to zamienianie wiejskich festynów w obwoźne przedsięwzięcia służące sprzedaży napojów procentowych. Gminy przyklaskują temu, chociaż Polska ma Ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, a także UE ma swoje wytyczne dotyczące zdrowia publicznego. Mimo to, w Polsce zezwolenie na sprzedaż alkoholu podczas imprez plenerowych jest powszechne, a organizatorzy często czerpią z tego znaczne zyski. To jest problem systemowy, który często jest ignorowany.
Ignorowana przez władze wielu gmin jest też unijna Dyrektywa 2002/49/WE dotycząca oceny i zarządzania poziomem hałasu w środowisku. Jej celem jest ograniczenie szkodliwego wpływu hałasu na zdrowie ludzi. Pomimo tego, że dotyczy głównie hałasu pochodzącego z transportu (drogowego, kolejowego, lotniczego) i przemysłu, to zwraca uwagę na kwestię absolutnie fundamentalną: hałas jest szkodliwy, obywateli należy przed nim chronić, a nie tworzyć warunki, w których małoletnie dzieci pląsają pod głośnikami raczącymi je setką decybeli prosto w twarz, co jest działaniem sprzecznym z zasadami bezpieczeństwa i ochrony zdrowia.
Na co zwracają uwagę liczne instytucje unijne zajmujące się ochroną zdrowia, ochrona przed hałasem powinna być procesem kompleksowym. Hałas z imprez masowych często jest traktowany przez organizatorów jako tymczasowy i wyjątkowy, tak jakby przez to tracił swoją szkodliwość. Tak nie jest: słuch można stracić w kilka sekund, kilka godzin w dudnieniu zbyt głośnej muzyki też może dać taki rezultat, a zmuszanie wszystkich mieszkańców gminy do zarywania nocy tylko dlatego, że DJ ma ochotę podkręcić basy na maksa jest… sami Państwo wpiszcie właściwy przymiotnik.
Walczysz z hałasem?
Poznaj innych, którzy też walczą: halaswpolsce.pl



Możecie państwo zamieścić te nagrania z telefonu, co wysyłałam do redakcji, tylko proszę nie podawać nazwy naszej wsi. Wszystko jest prawdziwe z mojego pokoju i pokoji dzieci nagrywane o do trzeciej nad ranem jak dudniło.
Ktoś ma szczęście gdy każdy tydzień w innej wsi i tylko w weekendy. U nas nadejdzie dzień, że komuś nerwy puszczą za to, co z nami tu robią hałasem imprezowania po nocach. Jestem z Białki Tatrzańskiej i to powinno wystarczyć za cały komentarz….
W niedzielę mamy dożynki powiatowe w centrum miejscowości. Teoretycznie zabawa do 22, w praktyce basowy łomot kończy się koło 24, zaś popijawa trwa do białego rana. Scena dożynkowa ustawiona jest w odległości 50-60 m od domów, plac dożynkowy otoczony prywatnymi posesjami. Policja mówi, że zabezpieczenie takiej imprezy w takim miejscu to koszmar. Ale wójt wie lepiej, bo obok stoi GOK, więc zaplecze nie jest problemem. Kilometr z okładem dalej gmina ma działkę 2ha, ale bez zaplecza, więc doroczne święto chlania znowu będzie w centrum na działce 0,6ha. Od maja mieliśmy tu już piknik polsko-ukraiński z dotacji Ministerstwa Kultury, cyrk, dwudniowy park rozrywki oraz dwutygodniowe obchody 100-lecia lokalnej OSP. Średni poziom hałasu na działce to 85-90dB.
Współczuję. Od naszego domu takie miejsce imprezowe jest około 400 metrów pomimo czego i tak słychać wszystko przerażająco głośno, nic zamykanie okien nie daje na te basy, co dopiero 50-60 metrów.
Nie mogę sobie nawet wyobrazić jakim cudem to znosicie.
Wioskowe imprezy dają fest popalić. Poziom tych wydarzeń zjechał dramatycznie na dół. Chałtura nie do opisania. Jak słusznie zauważyli autorzy tego artykułu, dostęp do techniki nagłośnieniowej pogarsza sprawę dramatycznie. Nie dość że kompletne dno, to jeszcze koszmarnie głośno. A uczestnicy upijają się pod namiotami z wymalowaną olbrzymią reklamą piwa.
Mieszkam w takiej „imprezowej” gminie. Wójt i sołtysi są na każdej takiej imprezie na scenie jako piersi. Nie ma mowy przemówić im do rozsądku „co za dużo to niezdrowo”. Po tych imprezach, u nas, jeździ ten sam element. Chłopaczki samochodami tatusiów po ośmiu z czteropakiem każdy. Od piątku do niedzieli nocne pościgi z paleniem gumy, czasem które wypadnie do rowu to go straż zbiera. To nie jest rozwój dla gminy, mam podejrzenia jednak, że dla wójta i sołtysów to wielki rozwój ich stanu posiadania, wpuszczać tu do nas te alkoholowe potańcówki.
Męczymy się z czymś takim już ok. 3-lat. Może ktoś wie czy na województwa są jakieś organizacje gdzie można się z tym zglosić?
Po poczytaniu artykułów i komentarzy na tej stronie poczułem, że się nie dam pokonać. Dziękuję Wam za to wszystkim!!!