Przejdź do treści
o nas

Hałas i zniszczenia. Kościelisko ma dość

Projekt uchwały zmierzającej do uporządkowania problemów z hałasem i zniszczeniami powodowanymi przez quady i crossy przedstawił Roman Krupa, Wójt Gminy Kościelisko. Jeżeli radni przegłosują tę propozycję, to pojawi się realna szansa na ukrócenie uciążliwych ekscesów.

Na Podhalu od kilku lat narasta problem hałasu i zniszczeń powodowanych przez quady i inne pojazdy ATV. W perspektywie minionych lat sytuacja bieżąca to apogeum: wiele szlaków i gruntów prywatnych zdewastowanych jest tak, że w ogóle nie da się po nich przejść z powodu głębokich kolein i zwałów błota. Czegoś takiego nawet najstarsi górale nie pamiętają. – Zniszczenia po quadach są naprawdę duże, ostatnio nie mogłem przejechać drogą leśną traktorem tak wielkie były koleiny, oprócz zniszczeń jest hałas, ryk silników, tereny za zboczach Gubałówki są mocno rozjeżdżane tutaj u nas w Dzianiszu, a jeszcze bardziej tam wyżej, ze szczytu w kierunku Witowa – opisuje Stanisław Łuszczek, przewodniczący Rady Powiatu Tatrzańskiego Małopolskiej Izby Rolniczej, mieszkaniec Dzianisza.

Popularność jazdy na quadach i crossach wzrasta, ponieważ ubywa śniegu. Z roku na rok pada go na Podhalu coraz mniej, toteż zmniejszają się możliwości spędzania czasu na uprawianiu sportów zimowych. Z tej przyczyny wypożyczalnie pojazdów terenowych wyrastają jak grzyby po deszczu, a klientów nie brakuje, chociaż to droga rozrywka. Za godzinę jazdy trzeba zapłacić nawet kilkaset złotych. Coraz więcej osób decyduje się też na zakup własnej maszyny. I przyczepki na której można ją przywieźć z domu żeby poszaleć w górach. Wszystko to razem można byłoby potraktować jako nieuchronną zmianę sposobów spędzania wolnego czasu, skoro poprzednie opcje – takie jak jeżdżenie na nartach czy sankach – odchodzą do przeszłości. Tyle tylko, że obecna skala uciążliwości związanych z hałasem i dewastacjami na terenach rozjeżdżanych przez miłośników quadów i crossów zagraża podwalinom całego biznesu turystycznego pod Tatrami i dobrostanowi większości mieszkańców. Te tereny od stulecia świadczą bowiem tymczasowym przyjezdnym i osiedlającym się tutaj na stałe ludziom usługi oparte na zapewnianiu tego, co składa się na odpoczynek. Ciszy, spokoju, piękna, przestrzeni do regeneracji fizycznej i psychicznej. A nie doznań jakby granat wpadł do chlewu.

 

Władza dostrzegła problem

Miejscowi tracą już cierpliwość. Media lokalne systematycznie publikują zdjęcia kompletnie zniszczonych terenów i nagrania, na których widać i słychać jak głośno i cudzym kosztem zabawiają się miłośnicy quadów. Dochodzi do pyskówek i szarpanin pomiędzy kierującymi pojazdami a właścicielami gruntów, pokojowe w założeniu negocjacje mieszkańców Poronina z właścicielem jednej z uciążliwych wypożyczalni zakończyły się tym, że jej właściciel rzucił się na delegatów z nożem raniąc dwie osoby. Na szlakach pojawiają się klecone domowymi sposobami pułapki na quady, a wzdłuż pól i działek zasieki z czego podpadnie: z opon, sztachet, części ze zużytego sprzętu rolniczego. Dlatego władze lokalne podjęły już kilka spotkań i narad zmierzających do wypracowania rozwiązań zanim incydenty zamienią się w poważne niepokoje społeczne.

Temat quadów zdominował na przykład niedawny Konwent Samorządowy Powiatu Tatrzańskiego w Urzędzie Gminy Poronin, w którym wzięli udział wójtowie, burmistrzowie, przedstawiciele powiatu oraz posłowie Anna Paluch, Edward Siarka, Andrzej Gut-Mostowy i senator Jan Hamerski. Pomysłów na uregulowanie panującego obecnie chaosu padło kilka. Na uwagę na pewno zasługuje obowiązek wyposażania wszystkich pojazdów typu off-road w lokalizatory GPS, z których dane pozwalałyby na stwierdzenie jakimi trasami poruszał się pojazd, konieczność rejestracji i wyposażenia w wyraźne tablice z numerami każdego z nich, a także uzależnianie zgody na wydanie działalności wypożyczalni quadów i skuterów od przedstawienia przez przedsiębiorcę stosownych umów z właścicielami gruntów, po których odbywać się będą przejazdy. Wszystko to jednak koncepcje wymagające długotrwałych procesów legislacyjnych prowadzących do zmian w prawie. Wójt Kościeliska odważył się być pierwszym, który nie zamierza czekać latami na to, aby coś się zmieniło.

W Gminie Kościelisko o uregulowanie sytuacji z pojazdami terenowymi walczą (od lewej): Mieczysław Dzierzęga – Przewodniczący Rady Sołeckiej Dzianisza, Stanisław Łuszczek – Przewodniczący Rady Powiatowej Powiatu Tatrzańskiego Małopolskiej Izby Rolniczej, Roman Krupa – Wójt Gminy Kościelisko, Władysław Długosz – Radny Rady Gminy Kościelisko, Paweł Michniak – Wiceprzewodniczący Rady Gminy Kościelisko
 
 

Dobry pomysł wójta

W piątek 7 marca Roman Krupa i jego współpracownicy przedstawili projekt uchwały Rady Gminy Kościelisko w sprawie ograniczenia zagrożeń dla ludzi, mienia i środowiska z użyciem pojazdów silnikowych dla celów rekreacyjnych. Ma on objąć skutery śnieżne, quady, pojazdy typu „buggy”, motocykle crossowe i samochody terenowe. W projekcie Uchwały omówiono szereg istotnych kwestii. Znalazły się w nim kolejno: konieczność przestrzegania określonej odległości od budynków przeznaczonych na pobyt ludzi, poza drogami publicznymi, w jakiej mogą poruszać się te pojazdy. To zapis, który ma sprawić by ludzie mieszkający lub wypoczywający w budynkach z dala od cywilizacji nie byli zmuszani wbrew swej woli do zrywania się na równe nogi dniem i nocą za każdym razem, kiedy gromada pojazdów minie ich posesję na centymetry. Według nowej Uchwały przejażdżki dozwolone były by tylko w godzinach od 9:00 do 19:00, co także ma na celu należyte poszanowanie prawa do miru domowego, prawa do wypoczynku w ciągu dnia i spoczynku nocnego ludzi, jako że część miłośników off-roadu za nic ma takie potrzeby innych, a ekspedycje po nocy nie należą do rzadkości. Zabronione byłoby także poruszanie się pojazdów w zgrupowaniach, po urządzonych ścieżkach rowerowych, a także po polach, łąkach, pastwiskach i prywatnych drogach gruntowych bez zgody właściciela. Uchwała podejmuje też kwestię dopuszczalnej prędkości poruszania się i tutaj wyznaczono limit 20 km/h. Wiele osób może zastanowić się czy to nie na wyrost, bo przecież mówimy o jeździe po wertepach. Otóż nie – prędkość tych pojazdów to również problem, tak dotyczący hałasu, jak i kwestii bezpieczeństwa. Niektórzy, niespecjalnie bystrzy miłośnicy szybkiej jazdy na quadach i crossach potrafią chwalić się w sieci, na grupach tematycznych, automatycznymi zapisami swoich poczynań na terenowej trasie przez przeznaczone do tego urządzenia i osiągnięcia w rodzaju 70-80 km/h nie należą do rzadkości. Dlatego mówiąc o problemie z szaleństwami osób użytkujących te pojazdy, mówimy nie tylko o hałasie, zniszczeniach gruntów, ale też o bezpieczeństwie. Mieszkańcy Poronina wielokrotnie poruszali ten temat mówiąc, że boją się pójść z dziećmi na własną łąkę czy do własnego lasu, bo nigdy nie wiadomo kiedy i z której strony wyskoczy nagle rozpędzony pojazd. W tej kwestii nie chodzi już ani o akustyczny dyskomfort ani o straty na mieniu, ale o życie.

Nie ma zgłoszenia, nie ma interwencji

Masową skalę zniszczeń i codzienną uciążliwość hałasu pochodzącego od tych pojazdów widzą i słyszą wszyscy. Także Komendant Staży Gminnej w Kościelisku Marcin Bagiński. – My bardzo dobrze wiemy, którędy przebiegają trasy przejazdów quadów z wypożyczalni, ponieważ to ma miejsce według stałego schematu. Jednak dopóki nie wpłynie formalnie zgłoszenie od właściciela konkretnych gruntów, to zgodnie z prawem interwencji na terenie prywatnym podjąć nie możemy – wyjaśnia. I tu pojawia się zagwozdka, ponieważ właściciele zniszczonych działek chętnie i często dzwonią do mediów z prośbą o pomoc i ratunek, ale do służb już rzadziej. – Owszem przychodzą, narzekają, że źle się dzieje, ale gdy informujemy o koniecznej procedurze związanej ze złożeniem zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia, wówczas nie decydują się na dalsze kroki – mówi Marcin Bagiński.

Jakiekolwiek powody stoją za tą niechęcią, wprowadzenie w życie zapisów nowej uchwały może pomóc w ukróceniu uciążliwych ekscesów, ponieważ zdecydowanie ułatwi pracę służb, niwelując konieczność osobistego zgłaszania konkretnych przypadków przez właścicieli gruntów. Straż Gminna zobowiązana będzie bowiem dbać o realizację postanowień Uchwały, a te w sposób nie pozostawiający wątpliwości określają co jest dozwolone, a co nie jest. Stanisław Łuszczek, przewodniczący Rady Powiatu Tatrzańskiego Małopolskiej Izby Rolniczej przyznaje, że te inicjatywy budzą nadzieję, ale i obawy: -Było kilka spotkań samorządowców, posłów, mieszkańców, padają różne propozycje, jak można tej sytuacji zaradzić, ta propozycja uchwały w Kościelisku to dobry pomysł, oby tylko nie skończyło się na tym, że pozostanie jedynie na papierze – podsumowuje.

Dronem za quadem

Komendant dodaje jednak, że ze swoim zespołem cały czas pracuje nad efektywnymi rozwiązaniami. Jednym z nich jest namierzanie sprawców za pomocą dronów. Ten projekt jest obecnie w fazie testów. – Dużym problemem, nawet większym niż quady z wypożyczalni, są wyczyny osób indywidualnych, które pojawiają się na terenie nagle, nie powielają tych samych tras, hałasują, niszczą i znikają, żeby za dzień czy dwa powtórzyć to samo w innym miejscu – opisuje sytuację Marcin Bagiński. Monitorowanie terenów leśnych i łąkowych w gminie za pomocą drona wychodzi naprzeciw niemożności zatrzymania takiej osoby w trakcie niszczenia gruntów. Z powodu nieprzewidywalności jej ruchów w terenie nic nie dałoby skierowanie patrolu w miejsce, gdzie widziano taką osobę minutę czy kilka wcześniej. Dron ten problem rozwiązuje.

– Funkcjonariusz operujący tym urządzeniem będzie w stanie stwierdzić, gdzie ta osoba zakończy swoją eskapadę i tam uda się patrol – wyjaśnia Komendant. Możliwości są tylko trzy: albo osoba wróci do miejsca gdzie zamieszkuje na stałe, albo odstawi quada do wypożyczalni, albo zajmie się pakowaniem go na przyczepę, co też chwilę zajmuje, dzięki czemu strażnicy będą mieć możliwość zatrzymania takiej osoby po powrocie z terenu. Dodatkowo nagranie z drona stanowić będzie niepodważalny dowód popełnienia jednego lub więcej wykroczeń. Za prawidłową, zgodną z przepisami jazdę w miejscach do tego przeznaczonych nikt nikogo karał nie będzie. Nie da się więc przeoczyć faktu, że patrole dronami to najbardziej sprawiedliwe i obiektywne rozwiązanie wymierzone w rzeczywistych sprawców szkód, a nie w osoby, które użytkują pojazdy terenowe przykładnie, w przeznaczonych do tego miejscach – im nic nie grozi, nadal będą mogły uprawiać swoje hobby bez obaw.

Może Cię zainteresować również:

 

14 komentarzy do “Hałas i zniszczenia. Kościelisko ma dość”

  1. Panowie Górale mi przywracacie wiarę w ludzkość. Z podsumowaniem zgadam się w całości, sukces u Was wyda owoce na cały kraj. Potrzeba tego aby ktoś pokazał „jak”, a dalej, to już się potoczy szybko. Tego sukcesu życzę Wam z okolic Jeziora Goczałkowickiego. Tu u nas problem ten sam, a pomysłów na rozwiązanie jego brak.

    9
  2. Tak to dziurawe prawo prowadzi do poważnych problemów, ludzie przez piekło przechodzą, a parlamentarzyści nie wiem nad czym dumają, że nie reagują w czas na takie jawne nadużywanie nieprecyzyjnych przepisów co te firmy od quadów na tym żerują. Dobrze się tam w Kościelisku żeście wymodlili o takiego wójta na schwał, tylko z takimi ludźmi jest możliwość i szansa na zmiany. Życzę powodzenia i pokonania problemu a do quadowych mam apel byście się w głowy stuknęli, bo w życiu sprawiedliwość prędzej czy później nadchodzi i jak teraz żyć nie dajecie innym, tak przyjdzie dzień, że kto inny nie da żyć wam.

    3
    1. Przepisy sa ok, art 51 KW mowi ogolnie o zaklocaniu spokoju (nie tylko ciszy nocnej jak sie mylnie uwaza) halasem. Tylko z niewiadomych wzgledow policja nie chce go egzekwowac. Moznaby tez karac za brak przegladu technicznego (na ktorym mierzono by halas). Tylko trzeba chciec

      1
  3. Mieszkaniec Podhala

    A dlaczego wójt nie zacznie od siebie przecież on jako właściciel wyciągu (lub jego rodzina) Witów ski sam dzierżawi plac pod wypożyczalnie skuterów (i bierze za to pieniążki) która także jezdzi po gruntach bez zgody właścicieli i tego nikt nie mówi w wywiadzie 🙂🙂 ta wypożyczalnia nie ma ani jednego 1m2 ziemi żeby mogła legalnie jeździć ale przecież to są znajomi i tu już nie ma problemu. Ta sama wypożyczalnia ma także quady które jeżdżą po terenie wspólnoty letniej 8 wsi oraz po prywatnych gruntach,polanach i też nie wspominacie o tym wywiadzie 🙂 ale znajomości robią swoje

    14
    1. Helloł, a jaki Ty masz wpływ na to co biznesowo robi kto z Twojej rodziny?
      Jakby było tak jak piszesz, a nie wiadomo czy jest, to by zaświadczało za nim wprost pozytywnie, jeśli takie prawo chce wdrożyć chociażby ktoś z jego krewnych miał podobny biznes.
      Jakby intencję taką miał by te biznesy chronić i swojakom sprzyjać, to by tematu nie ruszał.

      2
  4. Czym więcej takich artykułów, tym lepiej. Ludzie powinni się dowiedzieć jaka naprawdę jest cena tej rozrywki. Ile się da trzeba z tym do mediów. To jest jedyna droga żeby klienci sami doszli do wniosku, że nie chcą w tym brać udziału, wtedy firmy się pozamykają, jak przestanie to być modne. Na razie częściej można znaleźć w sieci reklamowe teksty jaka to rewelacja, przygoda na łonie natury i inne bla, bla, bla.

    5
    1. Mają deski, gwoździe oraz wiele innych rzeczy co da się zastosować gdy przejazd wąski. Pola całego deskami nie wyłożysz ani pastwiska, tam muszą być plony i zwierzęta, a oni szkodniki wjeżdżają prost w to, ze złośliwości.

  5. Mieczysław z Mazur

    Potrzebny i ciekawy artykuł. Czy można poprosić aby tekst uchwały został pokazany publicznie żebyśmy mogli z innych województw także skorzystać? Jak można odwdzięczyć się za to Gminie Kościelsko?

    1
    1. Witam Krajana z Województwa warmińsko-mazurskiego. Dom w okolicach Kruklanek zakupiliśmy z partnerką w 2016 zasugerowani poradą „jak się hałas nie podoba, to się trzeba na wieś wyprowadzić”. Tak zrobiliśmy ponieważ mieliśmy dość serdecznie i po kokardę hałasów w bloku, w mieście, w każdym miejscu gdzie się przemieszczaliśmy każdego dnia od warzywniaka, gdzie dudniła dyskoteka z głośników, bo przecież nie można kupić warzyw bez słuchania dance, popu ani w restauracji ani na siłowni zewnętrznej, gdzie się szło, tam hałas. Mieszkaliśmy w Warszawie, pewnie można się domyślić. Wybraliśmy najdalej jak się dało, prawie na granicy państwa. Taką wieś, dzicz polecają wszyscy „wyprowadź się jak ci hałas przeszkadza”, bo to i wieś i las w jednym. Myśleliśmy, że tam nam się ułoży i będzie super. Proszę jak to się można pomylić. Jakie hałasy są w okolicach. Takie, jakich w mieście nawet przy dużej ilości hałasów nikt nie toleruje: quady, crossy, off-roady, hordy pijanych „prawdziwych Polaków” o neonazistowskich upodobaniach prezentujących swoją męskość, co polega na robieniu hałasu i piciu w rejonie Wilczego Szańca, narodowcy to jest tu ważna klientela. „Prawdziwi” polscy „patrioci” z flagami wszytymi w kurtki, rozrzucają śmieci po lasach, nad jeziorami, wrzeszczą, upijają się, biją, puszczają muzykę z boomboxów. Firmy tutaj operujące organizują wieczory kawalerskie (głównie, panie tutaj niechętnie się bawią), paintball hardcore, rajdy wyprawy off-road dla każdego rodzaju ATV, zniszczenia niesamowite, policjanci lokalni jak z serialu „Ranczo” boją się patrzeć w stronę tych wydarzeń. Wszyscy udają, że tego tu nie ma. Ponadto jest jedna szczególnie uciążliwa firma operująca w regionie, w tej okolicy, robiąca „eventy” dla korporacji. Żebyście to widzieli, jak zgraja chłopczyków na co dzień w białych kołnierzykach, tutaj się upodla, gdy się wyrwą na wyjeździe integracyjnym, to tu jest naprawdę wszystko, wybuchy, wystrzały, petardy, qudy, crossy, bawią się w wojnę, później się tylko patrzy ile ściółki powyrywane i gdzie. Bass musi przy tym być. Przyjeżdżają tu po wszystko co w mieście nigdzie by nie przeszło, a tu w głuszy przecież „można”, bo „tu nikomu nie przeszkadza”. Partnerka uciekła, tyle powiem tytułem podsumowania. Nie mam dokąd wracać a dom raczej niesprzedawalny. Takie domy jak nasz kupują ludzie po ciszę, po nic innego, a tu cisza jest czasami, ale nie znasz dnia i godziny, kiedy cię obudzą w nocy „patrioci” ścigający się na quadach, czy niosąca się kilometrami bassowa muza. Imponuje mi, że na południu ludzie się burzą i walczą z tą chołotą. Tutaj to się nie ma szansy zdarzyć.

      3
  6. Buta tych byznesmenów nie zna granic. Jak to w ogóle taki Janusz byznesu wpada na organizowanie sobie usług swojej firmy po cudzym gruncie, skąd im się takie coś roi, to ja nie wiem. Życzę im aby ich spotkało dokładnie to, co robią innym, wtedy odczują jak to jest, kiedy na ich krzywdzie inny będzie żerował.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *