Co może zrobić obywatel, jeżeli hałas w jego otoczeniu stale i znacząco przekracza dopuszczalne poziomy hałasu, ale hałasy pochodzą z wielu różnych źródeł? Jak bronić się przed byciem zmuszanym do słuchania głośnych dźwięków, które zmieniają się w zależności od pory dnia, ale nigdy nie ustają? Kogo prosić o pomoc? – to pytania codziennie napływające do naszej redakcji. W tym artykule omawiamy jak sytuacja ta wygląda w teorii ze strony prawnej i w praktyce.
Osoba borykająca się z jednym, konkretnym źródłem hałasu znajduje się w relatywnie dobrej sytuacji. Wielu z Państwa oburzy się czytając to stwierdzenie – przecież jedno boisko czy jeden pub bądź zakład produkcyjny, o ile nie posiadają one należytych izolacji akustycznych, w zupełności wystarczy aby zrujnować komuś życie. Mając jednak tylko jednego przeciwnika znacznie łatwiej poradzić sobie z nim niż w sytuacji, kiedy tych przeciwników jest kilkudziesięciu. O ścieżce dochodzenia swojego prawa do spokoju, w przypadku immisji hałasu ze sprecyzowanego, pojedynczego źródła pisaliśmy już w artykułach „Jestem ofiarą hałasu – co robić?” i „Jak postarać się o ekrany akustyczne”. Natomiast w niniejszym przyjrzymy się sytuacji osób, które muszą znosić szereg różnych, zmieniających się hałasów w dzień i w nocy.
Piłowanie, koszenie, głośna muzyka, huk maszyn rolniczych, praca warsztatu samochodowego w różnych porach, we wszystkie dni tygodnia, tranzyt ciężarówek przez miejscowość w ciągu dnia i hałasy samochodów ze zmodyfikowanymi układami wydechowymi w nocy, przejazdy quadów za domem, wrzaski i piski imprezujących, na koniec psy ujadające do świtu – tak może wyglądać przykładowy zestaw hałasów na wsi. W mieście może być na przykład tak: paczkomat pod oknem, podjazdy i odjazdy samochodów, trzaskanie drzwiczkami. Huk kilku klimatyzatorów, hałas od ulicy, niekończące się remonty prowadzone o każdej porze i w każdy dzień, jaki przyjdzie do głowy właścicielowi mieszkania, od środy do niedzieli basowe dudnienie z knajpy w sąsiedztwie, od czasu do czasu jeszcze mocniejsze dudnienie miejskiego koncertu czy festynu, od którego drżą ściany bloku. Sąsiad puszczający głośno swoją muzykę, wrzaski i piski z placu zabaw pod oknami, bo w myśl polskich przepisów każdy budynek wielorodzinny powyżej 20 mieszkań musi być wyposażony w plac zabaw – ale w izolacje akustyczne tegoż – już nie.
Aktem prawnym, który powinien być pomocny w takiej sytuacji jest Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku. To ten dokument, który określa tzw. „normy hałasu”, z podziałem na źródła hałasu i czas w przeciągu doby, kiedy poziomy te powinny być dotrzymane. Powinny to słowo kluczowe, ponieważ w Polsce nie ma żadnego spójnego systemu zarządzania zanieczyszczeniem hałasem i przeciwdziałania mu. Za reagowanie na naruszenia norm hałasu odpowiedzialnych jest wiele różnych instytucji, a do której, z czym i według jakiej procedury należy się zgłaszać zależy od tego, z jakim hałasem mamy do czynienia.
w Polsce nie ma żadnego spójnego systemu zarządzania zanieczyszczeniem hałasem i przeciwdziałania mu
– Z przepisów ustawy – Prawo ochrony środowiska oraz rozporządzeń nie wynika, że możemy wykonać pomiary ogólnego hałasu wokół swojego domu. Należy zatem wykonać pomiary osobno dla hałasu drogowego, osobno dla hałasu kolejowego, osobno dla hałasu lotniczego i osobno dla hałasu przemysłowego (instalacyjnego). Oprócz tego w danej kategorii hałasu trzeba jeszcze wyodrębnić hałas od konkretnego podmiotu. Przytoczone w przykładzie rodzaje hałasu: piłowanie, koszenie, głośna muzyka, huk maszyn rolniczych, hałasy samochodów ze zmodyfikowanymi układami wydechowymi, przejazdy quadów, wrzaski i piski imprezujących najpierw trzeba podzielić na hałas od podmiotów oraz hałas sąsiedzki – tłumaczy Zespół ds. Promocji i Komunikacji Biura Dyrektora Generalnego Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Tu nasuwają się kolejne pytania: Czy piłowanie jest wykonywane przez sąsiadów czy przez zakład? Czy głośna muzyka puszczana jest przez sąsiadów czy przez np. bar? Czy przejazdy quadów odbywają się po drogach publicznych, na specjalnym torze czy na prywatnych działkach? Jeśli mamy do czynienia z hałasem sąsiedzkim zastosowanie mają przepisy Kodeksu wykroczeń(1), odnoszące się do nieprzestrzegania przepisów porządkowych. Pomocna w takich przypadkach jest Straż Miejska, która podejmie działania na skutek wniesionej interwencji, np. wystawi mandat. W zakresie hałasu emitowanego przez różne podmioty gospodarcze, każdy taki hałas mierzymy osobno i porównujemy z dopuszczalnymi poziomami hałasu. Czyli np. w podanym przykładzie osobno mierzymy drogę, osobno maszyny rolnicze i osobno piłowanie, jeśli piła zainstalowana jest w zakładzie – dodaje.
Najbardziej uniwersalnym przepisem prawa cywilnego pomocnym w walce z hałasem jest więc niezmiennie – zamiast długiej listy pomniejszych przepisów – art. 144 Kodeksu cywilnego, który mówi o tym, że „Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.” Oznacza to, że nikt nie ma prawa emitować dźwięków tak głośnych, aby naruszały możliwość swobodnego funkcjonowania we własnym domu czy mieszkaniu – jest to jednoznacznie niezgodne z prawem. Jednak w przypadku, gdy źródeł hałasu jest wiele, to żadne z nich jednostkowo może nie przekraczać wzmiankowanej tutaj „przeciętnej miary”. Autorzy hałasów „zagospodarowują” bowiem swoimi działaniami, każdy z osobna, tylko jakąś część doby. Dopiero łącznie hałas przez nich generowany tworzy trudną do wytrzymania i szkodliwą dla zdrowia kakofonię dźwięków.
Przed zaistnieniem takiej sytuacji powinny teoretycznie chronić obywateli przepisy dotyczące dopuszczalnych poziomów hałasu. Nie stanowi bowiem żadnego problemu wykazanie, że na danym terenie poziomy te przekroczone są stale i znacząco. Każdy zainteresowany może zlecić certyfikowanemu laboratorium akustycznemu wykonanie długookresowych pomiarów hałasu i uzyskać w ten sposób dowód, że jest narażony na szkodliwe oddziaływanie hałasu, co zgodnie z prawem nie powinno mieć miejsca. Tyle tylko, że w obecnym stanie prawnym takie badania można sobie włożyć na przykład do szafki i to tyle. Żaden samorząd nie zajmie się na prośbę czy wniosek obywateli generalnym opanowaniem problemów z hałasem w danej okolicy.
Dlaczego? Nie wiadomo. Chociaż gminy posiadają obligatoryjnie etaty Ekodoradców, których zadaniem jest reagowanie na wyzwania związane z kwestiami dotyczącymi ochrony środowiska, to hałas jest problemem przez nich niechcianym i odtrącanym. Traktowanym obojętnie i tak, jakby to ten, kto chce doprowadzić do jego rozwiązania był czarnym charakterem zawracającym głowę jakimiś bzdurami. A hałas to, niestety, nie bzdury. Jest klasyfikowany przez Światową Organizację Zdrowia jako drugie, po smogu, najpoważniejsze zanieczyszczenie świata, powodujące znaczące koszty społeczne, tak w zakresie obciążania budżetu państwa kosztami leczenia ludzi chorujących od hałasu jak i tymi, które wynikają z ich niezdolności do pracy. Koszty te są sumą indywidualnych tragedii wynikających z utraty zdrowia, możliwości zamieszkiwania we własnym domu, czego doświadczają konkretni ludzie, których realne dramaty urzędy sprowadzają do cyferek w statystykach. Ze smogiem Ekodoradcy walczą chętnie, z hałasem nie. Na pocieszenie powiedzmy sobie, że jeszcze jakiś czas temu w ogóle nie było takich etatów w gminach, a smog także był lekceważonym problemem.
Stan rzeczy w odniesieniu do lekceważenia problemu ze smogiem zmienił się dopiero, gdy obywatele zaczęli masowo napierać na samorządy domagając się działań. Z hałasem to także musi pójść tą drogą i powinno, ponieważ indywidualny obywatel w pojedynkę nie ma żadnego wpływu ani na stan powietrza ani na akustyczny stan środowiska. Takim wpływem dysponują dopiero jednostki samorządowe i władze na szczeblu ogólnopolskim, a o ich odpowiedzialności za stan środowiska mówi art. 74 Konstytucji. W sprawie hałasu wymagać to będzie rozwiązań systemowych, które w ogóle jeszcze nie są wymyślone.
Co mamy do dyspozycji obecnie? Przede wszystkim istnieje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska czyli instytucja powołana do kontroli przestrzegania przepisów o ochronie środowiska oraz badania i oceny stanu środowiska. Posiada ona swoje regionalne oddziały czyli Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska zobligowane do badania przypadków miejscowych. Pracownicy WIOŚ zwracają uwagę iż w ustawie Prawo ochrony środowiska wskazane są dokumenty, które odgrywają strategiczną rolę w długoterminowym planie ochrony mieszkańców województwa przed hałasem. Są to m.in. programy ochrony środowiska przed hałasem (POH), które określają niezbędne dla obszaru województwa priorytety i kierunki działań w tym zakresie.
W związku z przepisami ustawy z dnia 30 sierpnia 2019 r. o zmianie ustawy Prawo ochrony środowiska (a konkretnie z przepisów przejściowych), zgodnie z art. 119a ust. 9 poś program ochrony środowiska przed hałasem (POH) jest uchwalany przez sejmik województwa co 5 lat, w terminie do dnia 18 lipca. Podstawę do opracowania programu ochrony środowiska przed hałasem stanowi strategiczna mapa hałasu, w której przedstawiono aktualny stan klimatu akustycznego. Zgodnie z art. 118 ustawy Prawo ochrony środowiska strategiczne mapy hałasu (SMH) są podstawowym źródłem danych wykorzystywanych do informowania społeczeństwa o zagrożeniach środowiska hałasem, opracowania danych dla państwowego monitoringu środowiska, tworzenia i aktualizacji programów ochrony środowiska przed hałasem, planowania strategicznego, planowania i zagospodarowania przestrzennego. SMH sporządzane są przez zarządzających głównymi drogami, głównymi liniami kolejowymi lub głównymi lotniskami oraz prezydentów miast o liczbie mieszkańców większej niż 100 tysięcy oraz są niezwłocznie zamieszczane na ich stronach internetowych.
W SMH, oprócz wskazania przekroczeń poziomu hałasu, oblicza się wskaźniki zdrowotne informujące o wpływie hałasu na zdrowie mieszkańców. Są to NHA – liczba osób dotkniętych szkodliwym skutkiem hałasu w postaci znacznej dokuczliwości hałasu, NHSD – liczba osób dotkniętych szkodliwym skutkiem hałasu w postaci znacznych zaburzeń snu, NIHD – liczba osób dotkniętych szkodliwym skutkiem hałasu w postaci choroby niedokrwiennej. Wskaźniki te są wykorzystywane w programach ochrony środowiska przed hałasem do wyznaczenia terenów na których należy podjąć działania mające na celu ograniczenie negatywnych skutków zdrowotnych związanych z hałasem. Priorytet mają tereny o najwyższym wskaźniku NHA (informującym o znacznej uciążliwości hałasu).
Celem POH jest określenie działań ograniczających poziom hałasu w środowisku oraz poprawa klimatu akustycznego, w następstwie której polepszy się jakość życia, snu, a także zdrowie mieszkańców województwa poprzez redukcję hałasu i jego szkodliwych skutków. Plan działań określony w POH powinien zostać zrealizowany w założonym okresie. Za realizację tych działań odpowiadają właściwe podmioty i organy wskazane w POH. Z powyższych informacji wynika również, że informacje zawarte w SMH, czyli informacje o obszarach, na których występuje lub może występować uciążliwość hałasowa, powinny być uwzględniane w planowaniu strategicznym oraz w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Za spełnienie tych wymagań odpowiadają właściwe podmioty i organy.
Na etapie powstawania POH każdy zainteresowany obywatel ma prawo zapoznać się z projektem i wnosić do niego uwagi. Ustawa z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 1094 z późn. zm.) reguluje m.in. kwestie związane z udziałem społeczeństwa w postępowaniu, którego przedmiotem jest sporządzenie POH, czyli sposobu i miejsca udostępniania informacji do publicznej wiadomości na temat przystąpienia do opracowywania, możliwości zapoznania się z zapisami projektu dokumentu oraz sposobie składania skarg i uwag.
Czy to przekonujące rozwiązania? To zależy od konkretnej sytuacji. Przykładowo nowy POH dla województwa małopolskiego, świeżuteńki i na dniach uchwalony, odnosi się tylko do problemów odzwierciedlonych na strategicznych mapach hałasu, a jest to tylko pewna część problemów z zanieczyszczeniem hałasem w ogóle. Rozwiązania mają się sprowadzić do tego, co zwykle: budowa obwodnic (co czasami daje pożądane efekty dla lokalnej społeczności a czasami jedynie przenosi hałas pod domy ludzi, którzy budowali się na przedmieściach żeby uciec od hałasu), budowa ekranów akustycznych (co może sprowadzić hałas do poziomu normatywnego, ale nie likwiduje uciążliwości), wymiana nawierzchni dróg na cichsze (zawsze to coś, ale tylko częściowo ponieważ za uciążliwość hałasu drogowego odpowiada w największym stopniu nieprzestrzeganie przepisów co do szybkości jazdy i plaga zmodyfikowanych układów wydechowych).
W programie są też analizy możliwości wprowadzenia ograniczeń prędkości, co zwiastuje długi namysł i niewiadomy rezultat. Ochrona przed hałasem sprowadzać się więc będzie do dużych wydatków, podczas gdy mogłaby się sprowadzić do dużych zysków dla budżetu Państwa z kar dla tych, którzy hałas tworzą, tak, jak ma to miejsce na przykład u naszych południowych sąsiadów (Słowacja) albo zamorskich (Norwegia, Szwecja, Finlandia). Wprowadzenie, a przede wszystkim skuteczne egzekwowanie ograniczeń prędkości mogłoby przełożyć się zresztą nie tylko na niewymagające żadnych inwestycji zmniejszenie problemu z hałasem, ale też na zmniejszenie liczby wypadków i wyeliminowanie sytuacji patologicznych, takich jak ściganie się samochodami i motocyklami po miastach, wsiach i drogach pomiędzy, skutkujące takoż hałasem niosącym się kilometrami, jak i drastycznymi wypadkami, po których nie ma czego zbierać z asfaltu. Dałoby się więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu nie wydając na to ani grosza. Jednak z jakiegoś tajemniczego powodu sposoby bezpłatne i sprawdzone w krajach ościennych nie cieszą się u polskich władz zainteresowaniem.
Niemniej, bez zupełnie żadnej reakcji odzwierciedlonej w POH, nadal pozostaje cała masa problemów z hałasem
Niemniej, bez zupełnie żadnej reakcji odzwierciedlonej w POH, nadal pozostaje cała masa problemów z hałasem, takich jak na przykład traktowany po macoszemu przez wszystkie możliwe instytucje hałas od obiektów sportowych, w tym w szczególności boisk. Z jednej strony analizy środowiskowe sporządzane przed budową boiska wykazują (jakimś cudem), że obiekty te po oddaniu do użytkowania nie będą generować zupełnie żadnego negatywnego oddziaływania na otoczenie (a wobec takiego dictum inwestorom nawet do głowy nie przychodzi ujęcie osłon akustycznych w budżecie), z drugiej w toku procesów sądowych kończących się prawomocnym nakazem likwidacji boiska okazuje się – na podstawie ekspertyz biegłych sądowych – że oddziaływanie akustyczne tychże obiektów jest ogromne i uciążliwe dla sąsiadów na wielu płaszczyznach, opierając się na wielozmiennym, niskoczęstotliwościowym hałasie impulsowym, uzupełnionym o wrzawę uczestników gry i kibiców. Jest tu więc potężna luka pozostawiona nadal bez jakichkolwiek rozwiązań prawnych czy chociażby administracyjnych (takich jak obligatoryjny bufor odległości od zabudowy mieszkaniowej stosowany w dobie PRL).
Takich porzuconych hałasowych wątków jest więcej: puby i kluby na parterach budynków wielorodzinnych, myjnie samochodowe lokowane wprost pod oknami, paczkomaty strzelające drzwiczkami na poziomie SPL 90 dB i więcej, brak wiążących, odgórnych wytycznych dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych co do dopuszczalnych godzin i dni remontów, koszenia, głośnych prac ogrodowych (we wszystkich krajach zachodnich to standard), a do tego jeszcze całkowity brak jakichkolwiek wytycznych na temat dopuszczalnych poziomów hałasu podczas koncertów i festynów w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych, co skutkuje wielodniowymi maratonami hałasu, na który narażane są całe miasta (lub duże ich części) wobec pełnej bezradności służb porządkowych, odbierających tysiące zgłoszeń od mieszkańców, którzy po prostu chcieliby w nocy spać. A policja zareagować nie ma jak, nawet mimo najszczerszych chęci – włodarze miast wydają zgody na takie imprezy więc basowe dudnienie może legalnie trwać dniami i nocami.
Nie ma więc ciągle dobrej odpowiedzi na pytanie co zrobić z hałasem z wielu źródeł. Można go spotkać z dokładnie takim samym prawdopodobieństwem w mieście, jak i na wsi, a skutecznych rozwiązań póki co nie widać.
Przypis:
(1) https://ejournals.eu/czasopismo/radca-prawny/artykul/prawne-aspekty-halasu-sasiedzkiego-cz-iii-odpowiedzialnosc-karna
Dlaczego o tym wszystkim nikt poza Wami nie pisze? Taki artykuł odczytany powinien być w sejmie. Hałas jest wielkim problemem dla wielu ludzi. Dziękuję za Waszą pracę.
Z hałasem walczę 8 lat, sąsiedzi też biorą udział. W żadnym urzędzie nie poinformowano nas, że są konsultacje społeczne, o programach ochrony przed hałasem nawet słowa nikt nic. WIOŚ czy tylko ja mam wrażenie, że ich celem jest udowodnianie braku hałasu i braku problemu? Team My: nie możemy spać czy w nocy czy w dzień, są wibracje prócz hałasu. Zdrowie się sypie. Team WIOŚ: normy nie są przekroczone, radź sobie człowieku sam.
„każdy taki hałas mierzymy osobno” – jasne!!! I co jeszcze? Co w tym czasie robi urząd? Gdzie są wasze-urzędu działania zaradcze, to bym się chciał dowiedzieć.
Dziękuję za Państwa pracę. Poruszają Państwo bardzo ważny temat. Kiedy idę do baru prosić o uciszanie klientów, odpowiadają, że to przecież inny bar hałasuje. Albo że debile na motocyklach są głośniejsi. Walka z wiatrakami, a hałas ma się świetnie.
GIOŚ powinien Panią prosić, żeby Pani dla nich pracowała. Jest Pani jedną z nielicznych w tym kraju osób, choć może jedyną, nie potrafię podać nikogo innego, kto tak rozumie i „czuje” tą tematykę. Pani by wiedziała jak posprzątać ten hałasowy bajzel.
Co z miastami poniżej 100 tysięcy mieszkańców i wsiami? Czy możecie napisać następnym razem jakie są tam programy przeciwko hałasowi? Lub chociaż mi proszę odpowiedzieć gdzie mogę o to zadzwonić i dowiedzieć się sam. Dziękuję. (Mieszkam w mniejszym mieście, jest wiele problemów z hałasem. W urzędzie miejskim mnie odsyłają, że nic nie wiedzą)
Służy państwowe muszą was z głębi serca nienawidzieć za to, że otwieracie społeczeństwu oczy na pewne sprawy o hałasie, co przełoży się dla nich na więcej, dużo, dużo więcej roboty gdy się społeczeństwo ocknie.
…a jest coś takiego jak służby państwowe? Nie chodzi mi o tabliczkę na drzwiach urzędu, ale strukturę głęboko zakorzenioną w świadomości obywateli…
Realia są takie, że jedynymi instytucjami, gdzie obywatele szukają realnej pomocy ( po rozczarowujących zazwyczaj próbach skorzystania z pomocy tzw. służb) są niezawisłe sądy. To oznacza bardzo wyczerpującą, długotrwałą, często ciągnącą się latami przeprawę. M.in. dlatego, że sędziowie nie są ekspertami od hałasu i muszą często poruszać się po kompletnie nieznanym gruncie – i trudno mieć o to pretensje, gdyż tego typu sprawy powinny być z powodzeniem załatwiane na poziomie wspomnianych służb państwowych ( włączając w to również cały sektor nieefektywnej zresztą edukacji). Czy jednak społeczeństwo się ocknie? Pewna część pewnie tak – tylko kiedy?
Polecam przeczytać ze zrozumieniem artykuł pod którym komentujesz, wszystko jest opisane jakie służby są, co powinny robić a czego nie robią.
…ja nie piszę o tym co powinny, tylko o tym co realnie robią – polecam czytać ze zrozumieniem.
Sorka, artykułu nie czytałeś, komentarza nie zrozumiałeś. W artykule jest o tym czego nie robią, jakbyś przeczytał tobyś wiedział.
Sz.P. Riko!
Ponieważ forma jest tak samo istotna jak treść – pragnę zauważyć, iż nigdzie nie upoważniłem Pana do używania wobec mnie formy 2 os. l.poj. pisanej w dodatku minuskułą.
Jednocześnie zapewniam Pana, iż doskonale wiem jakie znaczenie mają treści na portalu, który sam współtworzę.
Zdaję sobie też doskonale sprawę ze stanu służb i instytucji w Polsce – gdyby ów był dobry, to istnienie tego portalu byłoby zbędne.
Życzę ciszy.
Pan Tomasz
Zauważyłem pod różnymi artykułami tutaj, że komentarze są często pisane późno w nocy. Kto ma hałas ten rozumie…