Hałas powstający w szkole ma specyficzne uwarunkowania. Przede wszystkim nie należy traktować go w sposób oderwany od całkowitego doświadczania przez dzieci hałasu w ciągu doby i skutków tego stanu rzeczy. Z wielu powodów warto mieć go pod kontrolą.
Odczuwanie narastającego niepokoju do ataków paniki włącznie u najmłodszych dzieci i znacząco negatywny wpływ na rozwój funkcji poznawczych u starszych, to dwa bardzo wyraźne obszary wpływu hałasu na dzieci, które nie tylko zostały odnotowane podczas badań naukowych, ale też są wymieniane przez nauczycieli znających je z własnego, długoletniego doświadczenia w pracy pedagogicznej.
Obiektywnie jest coraz głośniej. Wszędzie. Jeszcze kilkanaście lat temu to szkolne korytarze czy boisko bywały jedynymi miejscami, gdzie dzieci przez ograniczony czas stykały się z hałasem generowanym przez nie same, podczas gdy przez pozostałą – przeważającą część dnia – mogły od niego odpocząć poza szkołą: w cichym domu bądź mieszkaniu, na spacerze.
Rozwój technologiczny i radykalne zmiany w obrębie akceptowalnych społecznie zachowań sprawiły, że dziecko (tak jak i my dorośli) jest otoczone hałasem zewsząd i wszędzie. Nie ma jednak, w przeciwieństwie do osób dorosłych, możliwości analizy tego zjawiska i świadomego dostrzegania granicy ekspozycji na hałas, jakiego organizm może doświadczyć bez dalszego uszczerbku. Nawet wchodząc do zwykłego sklepu spożywczego będzie narażone na łomoczącą z głośników muzykę, spędzi w hałasie jednoznacznie szkodliwym dla zdrowia całą drogę do szkoły i ze szkoły, w wielu domach będzie otoczone hałasem różnorodnych stale włączonych urządzeń od chwili przebudzenia do momentu, gdy kładzie się spać.
Zważywszy na to, że dzieci minionych generacji nie były w ogóle narażone na taki rodzaj bodźców lub były narażone lecz w bardzo ograniczonym stopniu, toteż hałas szkolnych korytarzy organizm zdrowego dziecka był w stanie należycie zneutralizować. Nie było więc potrzeby ani kroków czynionych w kierunku wyciszenia szkolnego środowiska. Aktualnie sytuacja zmieniła się, ponieważ nadal, tak jak w przeszłości, nie jest możliwe rozpatrywanie szkoły jako miejsca oderwanego od całkowitego doświadczania hałasu przez dziecko w ciągu każdej doby. Podobnie jak dawniej nie doświadczanie hałasu poza szkołą, tak teraz jego masowe doświadczanie, przekłada się na całkowity efekt oddziaływania na organizm dziecięcy. Dziecko nie doświadczające należytej regeneracji od przebodźcowania hałasem w ciągu całej doby, włączając w to czas snu, podczas którego wiele dzieci jest narażonych na hałas dochodzący z ulic lub różne odmiany hałasu sąsiedzkiego, zjawiwszy się w szkole, gdzie hałas panujący na korytarzach częstokroć przekracza nawet 100 decybeli, może mieć problem ze zniesieniem tego stanu rzeczy równocześnie od strony fizjologicznej jak i psychologicznej.
Podobnie jak dawniej nie doświadczanie hałasu poza szkołą, tak teraz jego masowe doświadczanie, przekłada się na całkowity efekt oddziaływania na organizm dziecięcy.
Istotne jest też uzmysłowienie sobie jak powstaje osławiony hałas szkolnych korytarzy. Nie brakuje osób, które twierdzą, że dzieci muszą się wyszaleć, więc wrzeszczą i jest to naturalny stan rzeczy, jaki trzeba znosić dla „dobra dzieci”. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Kubatura i architektura większości polskich szkół, tak zwanych tysiąclatek, przekłada się na olbrzymi pogłos w ich wnętrzach. Dzieci wybiegając z sal lekcyjnych na korytarze podczas przerw powodują go tupiąc, przez co przestają się wyraźnie słyszeć, a w konsekwencji zaczynają mówić coraz głośniej oraz przekrzykiwać się. U wszystkich dzieci, bez wyjątku, podnosi to w sposób bezwolny ciśnienie krwi, zaś wyrzut kortyzolu i adrenaliny do krwi, powodowany tutaj oddziaływaniem hałasu, u części dzieci przełoży się, również bezwiednie, na nadaktywność ruchową bądź nadmierne pobudzenie emocjonalne na przykład w kierunku agresji. Sekwencja ta, w której hałas jest bodźcem popychającym dzieci do takich zachowań silnie wpływając na ich system nerwowy, nie pozostaje w powiązaniu z naturalną dziecięcą potrzebą aktywności i zabawy, która jest oczywista, lecz w żadnym stopniu nie jest wyjściowo powiązana z koniecznością lub potrzebą realizowania jej w warunkach szkodliwych dla zdrowia dzieci z powodu otaczającego je hałasu.
Wielu nauczycieli dostrzega to powiązanie i w porozumieniu z dyrekcjami szkół stara się znaleźć odpowiednie rozwiązania. Co warte odnotowania, coraz częściej zdarza się w Polsce, że to od samych dzieci wychodzi inicjatywa ograniczania hałasu w szkole i tworzenia przynajmniej miejsc i stref ciszy na terenie budynku, jeśli nie jest możliwe profesjonalne wygłuszenie większych części wspólnych. Inicjatyw i możliwych rozwiązań przybywa, toteż istnieje duże prawdopodobieństwo, że o ile dla minionych pokoleń szkoła była jedynym głośnym miejscem w jakim uczniowie przebywali w ciągu dnia, to dla pokoleń przyszłych może stać się ona jedynym cichym, gdzie dzieci będą mieć szanse na wytchnienie od całodziennego hałasu w zdrowych akustycznie warunkach.
Autor artykułu jest dyplomowanym lekarzem medycyny o specjalności pediatra, wieloletnim kierownikiem dziecięcego szpitala uzdrowiskowego w Rymanowie-Zdroju.
Artykuł stanowi pierwszą część cyklu Hałas w szkole omawiającego problemy z hałasem w placówkach nauczania oraz sposoby radzenia sobie z nim.
Zapraszamy do przeczytania również innych artykułów w cyklu: