Przejdź do treści
o nas

Co boli od hałasu?

O tym, że od hałasu bolą uszy i głowa wiedzą prawdopodobnie wszyscy. Istnieją jednak inne objawy bólowe wynikające z bycia długotrwale narażonym na zbyt głośne dźwięki.

Ignorowanie hałasu jako „tylko” nieprzyjemnych dźwięków jest błędem. Jego długotrwały wpływ na nasz organizm jest znacznie bardziej złożony i podstępny, prowadząc do szeregu dolegliwości bólowych, które często błędnie przypisujemy innym przyczynom. Zrozumienie, że hałas może być źródłem bólu mięśni, problemów trawiennych czy nawet bólu w klatce piersiowej, jest kluczowe dla prawidłowego zdiagnozowania przyczyny dolegliwości i jej usunięcia.

Prawdopodobnie wszyscy wiemy, że przebywanie w głośnym otoczeniu może przyprawić nas o ból uszu i pulsujący ból głowy. Może też być przyczyną nawracających migren. Taka wiedza jest dość powszechna, jednakże niewiele osób zdaje sobie sprawę, że hałas prowadzi do różnorodnych, chronicznych dolegliwości bólowych. Hałas to nie tylko dyskomfort dla słuchu, ale prawdziwe obciążenie dla całego organizmu, które może manifestować się w zaskakujący sposób.

Dlaczego po kilku godzinach spędzonych w głośnym otoczeniu – czego doświadcza codziennie niemalże każdy z nas – czujemy się spięci? Gdy nasze uszy bombardowane są nieustającym gwarem rozmów, dźwiękami wydawanymi przez urządzenia i maszyny, kakofonią klaksonów, rykiem silników, zgrzytami tramwajów i wieloma innymi dźwiękami, świadomie możemy po prostu ignorować ten zgiełk, ale nasz organizm, działając na poziomie podświadomym, wcale go nie lekceważy.

W ułamku sekundy, gdy tylko znajdziemy się w głośnym biurze, zakładzie pracy czy na jeszcze głośniejszej od nich ulicy, nawet nie zauważamy, że nasze ciało automatycznie wchodzi w tryb napięcia mięśniowego, przygotowując się na potencjalne zagrożenie.

To pierwotna reakcja na stres, zakodowana głęboko w naszym DNA, która ewoluowała w czasach, gdy głośny dźwięk oznaczał realne niebezpieczeństwo. Problem polega na tym, że we współczesnym, bardzo głośnym świecie, ten komunikat o zagrożeniu, odbierany przez nasze ciało z otoczenia, rzadko kiedy mija. Hałas jest ciągły. W efekcie nasze mięśnie pozostają w stanie permanentnego, niskopoziomowego napięcia. Ponieważ nie jest to nagły, intensywny skurcz, często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Czujemy się po prostu zmęczeni lub spięci po powrocie do domu, nie łącząc tego z wpływem otaczającego nas hałasu.

Jak to działa? Otóż chroniczny hałas wywołuje w naszym ciele reakcję stresową. Nieświadomie napinamy mięśnie, przygotowując się do walki lub ucieczki, nawet jeśli bezpośrednie zagrożenie nie istnieje. To ciągłe napięcie, utrzymujące się przez wiele godzin, a w dłuższej perspektywie przez całe miesiące i lata, generuje objawy przede wszystkim ze strony układu mięśniowego, nerwowego, pokarmowego i sercowo-naczyniowego. Pośród nich wybijają się na czoło ból i sztywność karku oraz ramion, jako że mięśnie trapezowe, szyjne i obręczy barkowej są szczególnie podatne na tego typu napięcia; bóle pleców promieniujące w dół kręgosłupa, powodujące dyskomfort w odcinku piersiowym i lędźwiowym; wzmożone napięcie mięśni szczęki i żuchwy, często nieuświadomione, prowadzące do zgrzytania zębami, szczególnie w nocy, co skutkuje bólem szczęki i zębów, czasami też bólem języka.

Stres wywołany hałasem ma również bezpośredni wpływ na nasz układ trawienny. Organizm w stanie ciągłego pobudzenia przekierowuje energię z procesów trawiennych na „ważniejsze” funkcje. Może to skutkować bólami brzucha i skurczami jelitowymi. Hałas może nasilać objawy zespołu jelita drażliwego lub powodować ogólny dyskomfort żołądkowo-jelitowy, jako że stres wpływa na produkcję kwasu żołądkowego, prowadząc do uczucia pieczenia i ciężkości, pojawia się zgaga i niestrawność.

Reakcja stresowa objawia się również na poziomie układu krążenia. Długotrwałe narażenie na hałas prowadzić może do przyspieszonego bicia i kołatania serca – które pracuje szybciej, nawet w spoczynku, co może być odczuciem nieprzyjemnym; mogą pojawić się bóle w klatce piersiowej niezwiązane z chorobą serca czyli u osób kardiologicznie zdrowych, wynikające z chronicznych reakcji stresowych powodujących napięcie mięśniowe, co manifestuje się jako ucisk lub ból w okolicy klatki piersiowej. Warto także pamiętać, że hałas faktycznie zwiększa ryzyko chorób serca w dłuższej perspektywie.

Czasami bóle i ogólne złe samopoczucie są trudne do zdiagnozowania. Może to być uogólnione, przewlekłe poczucie rozbicia, które trudno powiązać z konkretnym urazem czy chorobą. Wynika to właśnie z tego, że hałas, jako chroniczny stresor, może przyczyniać się do ogólnego rozbicia i osłabienia, ponieważ organizm znajdujący się w ciągłym stanie alarmu szybko wyczerpuje rezerwy energetyczne. Poza tym chroniczny stres obniża próg bólowy, sprawiając, że jesteśmy bardziej podatni na odczuwanie bólu, nawet z powodu drobnych bodźców.

Zdarza się również, że pacjenci zgłaszają poczucie wyczerpania nieadekwatne do przebytego pieszo dystansu: bóle w łydkach, poczucie twardości lub, przeciwnie, miękkości (tzw. „nogi jak z waty”, poczucie wyczerpania i osłabienia, bóle w całym ciele, jakby taka osoba przebyła maraton, a nie przeszła kilkaset metrów w centrum miasta. Pytaniem, które należy sobie zadać zanim taki pacjent wyruszy w długą i zazwyczaj bezowocną podróż po gabinetach kolejnych specjalistów jest: czy odczuwam te same objawy idąc pieszo w cichym miejscu? W przypadku jeśli odpowiedź na to pytanie brzmi „nie”, wówczas pieniądze wydane na kolejne badania i wizyty w klinikach, będą wyrzucone w błoto. Trzeba raczej pomyśleć o ograniczeniu czasu przebywania w zbyt głośnym otoczeniu, dlatego że organizm reagując w ten sposób, oznajmia nam, że jest już u kresu wytrzymałości jeśli chodzi o przetwarzanie hałasowych bodźców.

Ważnym aspektem oddziaływania hałasu są trudności w zasypaniu i bezsenność. Intuicyjnie rozumiemy, że sen to czas na odpoczynek i naprawę. Wierzymy, że jeśli śpimy wystarczająco długo, regeneracja następuje automatycznie. Jednak kluczowa jest jakość snu, a nie tylko jego długość. Jeśli mieszkanie, nawet nocą, nie jest oazą ciszy, sen może być nieustannie zaburzany, nawet jeśli o tym nie wiemy. Głośne dźwięki – przejeżdżający samochód, szczekający pies sąsiada, włączająca się lodówka, a nawet daleki szum wentylacji – mogą nieświadomie wybudzać z głębokich faz snu. Nie oznacza to, że za każdym razem otworzymy oczy. Często dzieje się to na poziomie podświadomym. Organizm reaguje na bodziec, przechodząc z głębokiego snu do lżejszego, a nawet krótkiego stanu czuwania, którego nie pamiętamy rano.

Każde takie mikrowybudzenie, choć niewyczuwalne, jest dla organizmu obciążeniem, gdyż pracuje on wówczas zamiast odpoczywać. Jak wspomnieliśmy wcześniej, w odpowiedzi na hałas układ nerwowy wchodzi w tryb „walki lub ucieczki”, a co za tym idzie, mięśnie automatycznie się napinają. I choć po ułamku sekundy znów zapadamy w sen, napięcie mięśniowe zostaje. Jeśli ten proces powtarza się kilkadziesiąt, a nawet kilkaset razy w ciągu nocy, mięśnie przez cały czas pozostają w stanie pogotowia, nie mając szansy na pełne rozluźnienie i regenerację. To właśnie dlatego wiele osób budzi się rano z poczuciem obolałości i zmęczenia.

Walczysz z hałasem?
Poznaj innych, którzy też walczą: halaswpolsce.pl

1 komentarz do “Co boli od hałasu?”

  1. Mnie od hałasu boli wszystko. Mieszkam w bloku, hałas jest zawsze. Na przestrzeni 10 lat wstecz tak się porobiło. W roku 2014 obroniłem pracę dyplomową, uczyłem się najczęściej przy swoim biurku. Mogłem, bo hałasu nie było. Opiekowałem się wtedy również dziadkiem, mieszkaliśmy razem. Dziadek chorował już wtedy, także potrzebował spokoju i go miał. Sąsiedzi zachowywali się normalnie. Później posprowadzali się na wynajmy różni z prymitywnymi zwyczajami ze wsi, CHRYSTE PANIE, co to jest za tałatajstwo!!!! Wrzaski, ryki, głośniki przenośne, w mieszkaniach, na korytarzu, spraszanie ziomków ze wsi, trąbienie pod blokiem jak przyjadą, jak psy muszące znaczyć teren. Darcie się z balkonów do parteru nawet z 5-6 piętra!!! Takie „rozmowy” sobie prowadzą. Imprezy w mieszkaniach do rana, grillowanie na balkonach, pełna wieś. Po pandemii pogorszyło się całkowicie i już zostało. Dziadek zmarł w pandemii, ja zostałem. Z tym tałatajstwem nie da się nic zrobić, zdrowie mi się pogarsza, psychicznie straciłem chęć do życia i robienia czegokolwiek, chodzę do pracy jak robot, stresuję się na myśl o powrocie do mieszkania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *